|
Yagudinish Threads Alexei Yagudin & Stuff
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Valka
Administrator
Dołączył: 06 Mar 2006
Posty: 1629
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 7 razy Ostrzeżeń: 0/10
|
Wysłany: Śro 16:08, 08 Mar 2006 Temat postu: Polish Thread |
|
|
Archiwum "[link widoczny dla zalogowanych]" (created by me) z [link widoczny dla zalogowanych] ([link widoczny dla zalogowanych]).
Wszystkie strony zostały skpiowane z AYMB w charakterze sentymentalno-dokumentalnym . Poszczególne strony są wstawiane jako cytaty (nie miałam lepszego pomysłu, jak to zrobić ).
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Valka dnia Śro 16:49, 08 Mar 2006, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Archive
Gość
|
Wysłany: Śro 16:22, 08 Mar 2006 Temat postu: |
|
|
Strona 1:
Cytat: | Valka
valkasyags.friko.pl
Joined: 10 Feb 2004
Total Posts: 357
POLISH THREAD
Posted: 10/02/2004 12:04 PM
Inga, do dzieła
--------------------------------------------------------------------------------
Sometimes I remember the darkness of my past
Piscess
Joined: 07 Feb 2004
Total Posts: 319
Re: POLISH THREAD
Posted: 10/02/2004 07:00 PM
Witam, witam, witam!
Czyz to nie TA Valeczka, ktora tak nadawala na Yagudina na [link widoczny dla zalogowanych]
Moze mnie pamietasz? Siedzialam tam czesto, ale sporo czasu temu! Nie wiem nawet czy wiesz, ze mialysmy razem jechac do BUdapesztu? Komar (Agata z Cestochowy), z ktora chyba masz jeszcze kontakt to moja najblizsza przyjaciolka
Swietny pomysl z tym polskim tematem! Nich facet wie, ze Polacy istnieja!
Zuzanna
--------------------------------------------------------------------------------
[link widoczny dla zalogowanych]
|><)))'> <'(((><|
icyvicky
Joined: 07 Feb 2004
Total Posts: 1776
Re: POLISH THREAD
Posted: 10/02/2004 07:02 PM
witam witam!!!
--------------------------------------------------------------------------------
>insane KAB fanatic<
*Go Sasha Go*
*Go Brian Go*
*Go Johnny Go*
---never forget you alexei---
Vicky
Valka
valkasyags.friko.pl
Joined: 10 Feb 2004
Total Posts: 357
Re: POLISH THREAD
Posted: 10/02/2004 09:34 PM
oj tak, ta valeczka teraz bedzie sobie uzywac na miszczu pod samym jego noskiem:))))
i sorry za ewentualne byki ale to forum jest z deczka dzikie i nie bardzo jeszcze wiem gdzie co jest i do czego sluzy(kiedys bylo czytelniejsze)
--------------------------------------------------------------------------------
Sometimes I remember the darkness of my past
Valka
valkasyags.friko.pl
Joined: 10 Feb 2004
Total Posts: 357
Re: POLISH THREAD
Posted: 12/02/2004 03:51 PM
dobra, co rzucamy na ruszt??
--------------------------------------------------------------------------------
Sometimes I remember the darkness of my past
icyvicky
Joined: 07 Feb 2004
Total Posts: 1776
Re: POLISH THREAD
Posted: 12/02/2004 04:03 PM
mhmhmhm
--------------------------------------------------------------------------------
>insane KAB fanatic<
*Go Sasha Go*
*Go Brian Go*
*Go Johnny Go*
---never forget you alexei---
Vicky
Piscess
Joined: 07 Feb 2004
Total Posts: 319
Re: POLISH THREAD
Posted: 14/02/2004 07:19 PM
Coś widze że się nic tu nie dzieje... hmm..
Może macie jakieś opowiadania albo jeszcze lepiej jakiś fanfic po polsku? Byloby miło poczytac!
Valka, miałaś cos pisac dawno temu! Puść wodze fantazji i zrób ALexei'a seryjnym mordercą!
Czekam na wasze pomysły!
Zuza
--------------------------------------------------------------------------------
[link widoczny dla zalogowanych]
|><)))'> <'(((><|
Piscess
Joined: 07 Feb 2004
Total Posts: 319
Re: POLISH THREAD
Posted: 14/02/2004 07:20 PM
Hej! polskie znaczki działają! Super!
--------------------------------------------------------------------------------
[link widoczny dla zalogowanych]
|><)))'> <'(((><|
Valka
valkasyags.friko.pl
Joined: 10 Feb 2004
Total Posts: 357
Re: POLISH THREAD
Posted: 15/02/2004 12:23 PM
opowiadanie moze nie (chociaz to tez) ale rysunki owszem :
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
dobra wiem ze to nie super dziela ale rysowalam to w szpitalu z nudow
--------------------------------------------------------------------------------
Sometimes I remember the darkness of my past
Piscess
Joined: 07 Feb 2004
Total Posts: 319
Re: POLISH THREAD
Posted: 16/02/2004 09:51 PM
ZajebisteMasz talent... wogóle cała strona bardzo fajna
no to co? czekamy na opowidanie Valki?
Jak tylko uda mi się wrzucić na serwer jakiś mój Yagudinowy fotomontaz to napewno zobaczycie tu link
P.S. a wogóle to mam nadzieję, że wszystko już dobrze po tym szpitalu, co?
Zuza
--------------------------------------------------------------------------------
[link widoczny dla zalogowanych]
|><)))'> <'(((><|
Valka
valkasyags.friko.pl
Joined: 10 Feb 2004
Total Posts: 357
Re: POLISH THREAD
Posted: 17/02/2004 03:24 PM
po szpitalu ok, chociaz nie do konca:(
JESLI MACIE JAKIES GRAFIKI Z YAGIEM TO MOZECIE PRZYSLAC TO DAM NA STRONE (ale najlepiej zeby byly tylko ze zdjec tych fotografow, na ktore sama mam prawa autorskie)
--------------------------------------------------------------------------------
Sometimes I remember the darkness of my past
Piscess
Joined: 07 Feb 2004
Total Posts: 319
Re: POLISH THREAD
Posted: 19/02/2004 08:35 PM
No dobra... mam jedno zdjęcie na razie, z tym że wogóle nie pamiętam z jakich zdjęć zostało zrobione....
Ale jakbyś chciała je mieć na swojej stronie Valeczko, to śmiało
Napiszcie czy wam się podoba....
[link widoczny dla zalogowanych]
Zuza
--------------------------------------------------------------------------------
[link widoczny dla zalogowanych]
|><)))'> <'(((><|
Valka
valkasyags.friko.pl
Joined: 10 Feb 2004
Total Posts: 357
Re: POLISH THREAD
Posted: 22/02/2004 06:34 PM
wolalabym zeby to nie bylo z wczesniejszych publikacji...
a tak w ogole jak patrze na to forum (i nie tylko) to chomik wbrew pozorom mam malo fanow, nie wydaje sie wam?
--------------------------------------------------------------------------------
Sometimes I remember the darkness of my past
Piscess
Joined: 07 Feb 2004
Total Posts: 319
Re: POLISH THREAD
Posted: 27/02/2004 03:22 PM
OK, bez komentarza, nasz temat spadł na drugą stronę... a Niemcy mają już 15 stron... ech...
Dobra, mam jeszcze kilka zdjęć, ale jak się spotkają z takim samym ciepłym przyjęciem jak poprzednie to nie wiem :/
Potrzebujemy nowych ludzi! Trzeba koniecznie kogoś zwerbować, bo tu się nic nie dzieje! I opowiadanie polskie by się przydało... Mam jeden pomysł, ale gorzej z realizacją. Poczekamy zobaczymy!
Zuza
--------------------------------------------------------------------------------
[link widoczny dla zalogowanych]
|><)))'> <'(((><|
Valka
valkasyags.friko.pl
Joined: 10 Feb 2004
Total Posts: 357
Re: POLISH THREAD
Posted: 27/02/2004 04:07 PM
zacznijmy pisac tutaj swoje opowiadanie!!! kazdy kto tu wejdzie dopisze swoj fragmencik - moze nie wyjdzie to skladnie ale przynajmniej (mam nadzieje) bedzie zabawa!!!))
co do nowych ludzi to by sie przydali bo w dwojke to sie raczej nie nagadmy...
zuza, jesli masz pomysl poczatku tego opowiadania (mysle ze tak wlasnie jest bo ciagle na to naciskasz:) )to napisz, zobaczymy czy ten pomysl wypali!
--------------------------------------------------------------------------------
Sometimes I remember the darkness of my past
Piscess
Joined: 07 Feb 2004
Total Posts: 319
Re: POLISH THREAD
Posted: 28/02/2004 11:13 AM
Genialny pomysł z tym tasiemcem! Jak pisze dużo osób to wszystko jest możliwe (buuhahahahah!)
Jedyna reguła- brak reguł i wszystko jest dobre!
P.S. Jestem bliska zwerbowania kogoś- to kwestia czasu
Czy któs może ma pojęcie jak się wogóle cokolwiek robi z textem, który się pisze? Ani czcionki nie umiem zmienić, ani nic...
no to zacznijmy niepozornie...
(uwaga! zawiera elementy partiotyczne!)
--------------------------------------------------------------------------------
[link widoczny dla zalogowanych]
|><)))'> <'(((><|
Piscess
Joined: 07 Feb 2004
Total Posts: 319
Re: POLISH THREAD
Posted: 28/02/2004 11:16 AM
#1
Dwóch Rosjan z zazdrością i nienawiścią zerkało do góry, gdzie na najwyższym stopniu podium stał jakiś nikomu wcześniej nieznany chłopak i z dumą trzymał rękę na sercu, śpiewając swój dziwaczny hymn na całe gardło.
Pokonał ich. Tak, ich! Wielkich mistrzów i legendy tego sportu! Jakiś dziewiętnastolatek! W dodatku Polak!!!
Proszę, jak się uśmiecha! Żeby się tylko nie popłakał ze szczęścia...
Medaliści (brązowy i srebrny) Mistrzostw Świata zgrzytali zębami, trzymając swoje bukiety, a kiedy ucichł Mazurek Dąbrowskiego, jeszcze raz pomachali do tłumu.
Wielki Evgeni Pluszenko i wielki ALexei Yagudin dziś byli malutcy jak nigdy.
'Trzecie miejsce... Myślałem, że to mi już się nie zdarzy...'
pomyślał pociągając nosem pierwszy z nich. Blondwłose bożyszcze tłumów dziś było bliskie łez. 'Gdyby nie ten lutz...'
'Przynajmniej wygrałem z tym idiotą' mruknął sam do siebie ukochany rosyjskich dziewic, patrząc w stronę wieloletniego rywala. Gdy wracał na lód po długiej przerwie spodziewał się już tylko wygrywać, a tu...
'Gdybym tylko nie wyrżnął w tych krokach...'
Ubierali się wciąż w ponurych nastrojach.
'Zaraz się zaczną te głupie wywiady i idiotyczne komentarze: A wydawał się, że podczas nieobecności Mistrza Olimpijskiego Briana Jouberta masz zwycięstwo w kieszeni... Cholera!' myślał wychodząc z szatni ALexei Yagudin
'Patrzcie na tą polską ekipę... Cieszą się jak idioci...'
Na końcu korytarza ktoś czekał oparty o ścianę. Alexei nie mógł uwierzyć własnym oczom gdy rozpoznał znajomą sylwetkę...
...
--------------------------------------------------------------------------------
[link widoczny dla zalogowanych]
|><)))'> <'(((><|
Valka
valkasyags.friko.pl
Joined: 10 Feb 2004
Total Posts: 357
Re: POLISH THREAD
Posted: 28/02/2004 02:37 PM
mniam, dobrze sie zapowiada!!!
ja tez mam jedno (wlasciwie wiecej) opowiadanie ale to jest zbyt ostry erotyk zeby go tu drukowac:)))))))))))) a w drugim np. plush ginie....yag zostaje posadzany o ojcostwo dziecka ktorego nie zrobil (a mogl:P) i podejrzewa ze jest ojcem innego (ale tez nie jest...ale rozplodowiec sie z niego zrobil!!!) a sam hajta sie z jeszcze inna kobitka'''''''''' w ododatku jest podrywany przez slicznego pedalka:))))))))))alez ja mam wyobraznie'''''
--------------------------------------------------------------------------------
Sometimes I remember the darkness of my past
Piscess
Joined: 07 Feb 2004
Total Posts: 319
Re: POLISH THREAD
Posted: 28/02/2004 05:55 PM
Wow! Zaitrygowałaś mnie! Plush ginie? No coż... płakać nie będę . Jeśli serio nie chcesz wysłać ich tutaj możesz mi wysłać w mejlu (proszę, proszę, proszę!) [link widoczny dla zalogowanych]
Ja się na miszczu wyżywam na razie po angielsku i tworzę trzyczęściowe opowiadanie- pierwsza część nawet było na forum FanFiców i szczerze mówiąc, tam w tych opowiadaniach jest strasznie dużo erotyki... :] W każdym razie drugiej im już nie wysłałam bo jest pełna przemocy (niech Yag cierpi! a co?) a trzecie to już wogóle będzie przegięcie (będzie, bo jeszcze nie gotowa...)
Ciekawe jak na pójdzie w tym? Jeśli ktoś skończy w jakimś strasznie trdnym miejscu zawsze można napisać, że właśnie wtedy miszczu się obudził i... ufo wylądowało mu na trawniku!
Zuza
--------------------------------------------------------------------------------
[link widoczny dla zalogowanych]
|><)))'> <'(((><|
Valka
valkasyags.friko.pl
Joined: 10 Feb 2004
Total Posts: 357
Re: POLISH THREAD
Posted: 01/03/2004 09:20 PM
moj cd do twojego poczatku:
Na końcu korytarza ktoś czekał oparty o ścianę. Alexei nie mógł uwierzyć własnym oczom gdy rozpoznał znajomą sylwetkę...
To była ona... Niewysoka, młodziutka, niewinnie wyglądajaca, piękna dziewczyna. Delikatny makijaż podkreślał błękit jej niesamowitych oczu i karmin zmysłowych ust. Z ciasno upiętych włosów uwolniło się kilka niesfornych kosmyków i opadało na jej drobną twarz. Jeansowy płaszcz mocno opinał jej szczupłą sylwetkę, podkreślając seksowne kształty figury, tylko ciężkie glany i obszerne bojówki zdradzały buntowniczą naturę dziewczyny. Na szyi wisiał identyfikator i aparat fotograficzny.
Uosobienie kobiecego piękna i dziewczęcej niewinności.
Plushenko, który szedł za Yagudinem z wrażenia wpadł rywalowi na plecy i omal go nie przewrócił. Ale Alexei nie zwrócił na to uwagi, wiedział, że jej uroda to tylko pozory.
Stał jak wryty i z przerażeniem spogladał na dziewczynę, która zerkała na niego z ukosa.
Jedyne, czego teraz gorąco pragnął, to albo żeby ona nigdy się tu nie pojawiła, albo, żeby samemu zniknąć i nigdy nie pojawić się w jej pobliżu.
Koszmar wielu łyżwiarzy ukryty w ciele ślicznej dwudziestolatki. Mogła przynieść zawodnikowi zarówno szczęście jak i kompletną porażkę. Złamała wiele łyżwiarskich serc, to przez nią Joubert nie wystartował w tych mistrzostwach. Albo się ją kochało albo nienawidziło.
Alexei jedak się jej po prostu bał! Nigdy wcześniej osobiście jej nie spotkał, unikał tego jak ognia, bo wiedział, że to się skończy dla niego tragicznie.
A teraz, w najgorszym momencie jego kariery pojawiła się... i z pewnością nie po to, aby poprosić go o autograf, pogratulowac srebra, czy pocieszyć, że nie zdobył złota.
A była to...
reszte - wasza kolej. zuza, przyslij mi kilka tych opowiadan, a ja wysle ci moje, ok?
--------------------------------------------------------------------------------
Sometimes I remember the darkness of my past
Piscess
Joined: 07 Feb 2004
Total Posts: 319
Re: POLISH THREAD
Posted: 05/03/2004 04:36 PM
Hej, przepraszam, że tak strasznie długo to trwało!
Super część! Intrygująca, wciągająca, świetnie napisana...
Jeśli chodzi o moje opowiadania, to byłby problem z przesłąniem ich do Ciebie (z powodów bardzo skomplikowanych) dlatego stworzyłam stronę internetową, na której możesz sobie przeczytać pierwsze 2 rodziały tego opowiadania po angielsku, na razie to mało, ale wkrótce będą następne, obiecuję!
Jestem pewna, że jest w nich mnóstwo błędów i jeszcze pewnie kilka rzeczy będzie niezrozumiałych z logicznego punktu widzenia, ale gdyby co to zawsze możesz zapytać
Link: [link widoczny dla zalogowanych]
miłej lektury!
Zuza
--------------------------------------------------------------------------------
[link widoczny dla zalogowanych]
|><)))'> <'(((><|
Valka
valkasyags.friko.pl
Joined: 10 Feb 2004
Total Posts: 357
Re: POLISH THREAD
Posted: 06/03/2004 10:59 AM
dobre!!!tylko wydaje mi sie ze jest za malo opisow i czesto nie wiadomo kto, co do kogo mowi'''''
no, co z tym dalszym ciagiem naszego 'forumowego' opowiadanka??
--------------------------------------------------------------------------------
Sometimes I remember the darkness of my past
Piscess
Joined: 07 Feb 2004
Total Posts: 319
Re: POLISH THREAD
Posted: 06/03/2004 06:39 PM
Właśnie myślę nad dalszą częścią...
A jeśli chodzi o "nieforumowe" to dodałam nowe (link taki sam) masz rację z tymi opisami, ale to jest bardzo naiwne opowiadanie i takie... proste (za to fabuła jest nadmiernie skomplikowana... )
no nic, "zamelduj" co myślisz, a ja dopiszę coś do naszego jak tylko wymyślę!
Zuza
--------------------------------------------------------------------------------
[link widoczny dla zalogowanych]
|><)))'> <'(((><|
Valka
valkasyags.friko.pl
Joined: 10 Feb 2004
Total Posts: 357
Re: POLISH THREAD
Posted: 08/03/2004 09:42 PM
no, robi sie interesujace:))))wybuch wulkanu na poczatek a dalej juz tylko 'gorzej'))
--------------------------------------------------------------------------------
Sometimes I remember the darkness of my past
Piscess
Joined: 07 Feb 2004
Total Posts: 319
Re: POLISH THREAD
Posted: 11/03/2004 09:34 PM
Przepraszam z tym opóźnieniem, ale miałam roboty po uszy. Nie wiem czy ta część będzie choć troche tak dobra jak pierwsza, ale ty piszesz następną to się jakoś wyrówna
Więc to ja mam wymyślać nazwisko? Niedoczekanie....
#3
Michelle Difirenze. Choć właściwie to był jej pseudonim. Jak naprawdę się nazywała nie wiedział nikt. Była wolnym strzelcem i działała sama. Gotowy materiał sprzedawała gazetom. Wszystko odbywało się szybko, anonimowo i za duże pieniądze.
'Nie dam sobie zniszczyć życia jak Brian...' pomyślał przerażony Alexei, ale żeby wyjść z lodowiska, musiał ją minąć!
Wziął głęboki oddech. Przymrużone oczy Michelle śledziły każdy jego ruch.
Zbliżał się... była już na wyciągnięcie ręki...
'Uff... co za ulga!' pomyślał gdy skręcił w słabooświetlony korytarz prowadzący do wyjścia dla łyżwiarzy.
Wtem...
-Tak szybko wychodzisz, Alosza?
Ten głos... przestraszył go, zaskoczył. Słodki głosik tyle od niego młodszej dziewczyny sprawił, że Alexei marzył by rozpłynąć się w powietrzu.
Stanął jak w miejscu, ale nic nie powiedział. Patrzył przed siebie i choć nie mógł jej dostrzec, ale czuł, że zbliżyła się do niego, stała tuż za nim
-Może odpowiesz na jakieś pytanie, wicemistrzu...?
'Po moim zimnym trupie!' pomyślał, ale musiał się opanować, nie mógł okazać słabości i dla swojego własnego dobra nie mógł powiedzieć ani słowa.
-Powiedz, jaki jest twój największy koszmar... Co śni ci się w te noce, gdy budzisz się z krzykiem?
Alexei miał nawet pomysł na odpowiedź, ale nie dał się sprowokować i zacisnął usta.
Tymczasem Michelle zrobiła jeszcze kilka kroków w przód i stanęła tuż przed nim. Jedne spojrzenie jej przenikliwych oczu sprawiło, że jego secre zaczęło bić szybciej. Był oczarowany, zupełnie bezradny...
-Alexei! Tu jesteś!- usłyszał za sobą głos Tatiany.
Odwrócił się w jej kierunku. Patrzyła teraz na Michelle jak patrzy się na niechcianego gościa, z wyższością i pogardą.
-Poroznawiamy innym razem, obiecuję- szepnęła Michelle ze złowieszczym uśmiechem. Alexei głośno przełknął ślinę. Odchodząc, mineła go, a potem Tatianę, która odprowadziła ją wzrokiem.
Gdy Michelle znikła trenerka uśmiechnęła się i powiedziała:
-Idziemy świętować, ale nie bez ciebie.
-A z czego tu się cieszyć?- mruknął, przypominając sobie tego Polaka.
-Daj już spokój, co? Pamiętaj, że ze szczytu dla kogoś takiego jak nasz "złotymedalista", jest tylko jedna droga: w dół.
Tatiana odwróciła się i odeszła w stronę grupki czekających na nich ludzi, a Alexei pośpieszył za nią.
...
--------------------------------------------------------------------------------
[link widoczny dla zalogowanych]
|><)))'> <'(((><|
|
|
|
Powrót do góry |
|
|
Archive
Gość
|
Wysłany: Śro 16:32, 08 Mar 2006 Temat postu: |
|
|
Strona 2:
Cytat: | Valka
valkasyags.friko.pl
Joined: 10 Feb 2004
Total Posts: 357
Re: POLISH THREAD
Posted: 16/03/2004 03:55 PM
#4
"Pewnie zalewa robaka świetując srebro..." pomyślała Michelle siedząc na szerokim parapecie hotelowego okna. Światło w pokoju było zgaszone, z wieży sączyła się jakaś spokojna melodia. Na szklanym stoliku leżały wszystkie niezbędne rzeczy dziewczyny - identyfikatory, stare bilety na zawody, jakieś klucze, portfel, dokumenty na fałszywe nazwisko, aparat fotograficzny, dyktafon, telefon kómórkowy... Na sofie walały się ubrania
niedbale rzucone.
"...albo zalewa robaka opłakując złoto..." dokończyła myśl o Alexeiu. Siedziała tak dłuższą chwilę, w ciemności, obejmując rękami nagie kolana. Była odziana tylko w białą prostą koszulkę i figi. Z bioder luźno zwisały paski do pończoch, które teraz leżały rzucone gdzieś na fotelu, a które lubiła nosić.
W dłoni trzymała szklankę z wodą mineralną. Za oknem tańczyły płatki śniegu zlewając się z kolorowymi światłami ruchliwych ulic przed luksusowym hotelem dla vipów i dziennikarzy.
"Jeszcze cię dorwię, Aloshka" stwierdziła, uśmiechnęła się tajemniczo sama do siebie i dopiła resztę wody.
Wtem ktoś energicznie zapukał w drzwi. Dziewczyna leniwie zeszła z okna i z przeciągłym "już otwieram!" doczłapała do wejścia.
- A, to ty... - rzekła jakby rozczarowana, widząc polskiego łyżwiarza, który teraz był cały obsypany konfetti, na ramionach zwisały strzepy serpentyn, na szyi wisiał złoty medal. - Wejdź...siedaj - wskazała fotel, na którym nie było ciuchów.
- Czemu nie przyszłaś na imprezę? - spytał pretensjonalnie. - Cała ekipa Polski szaleje!!!
- Nie lubię imprez - odparła sucho Michelle i wolnymi ruchami zaczęła sprzątać klamoty ze stołu.
- Jak zwykle fałszywki... - stwierdził chłopak przyglądając się fałszywym dokumentom.
- Lepiej dla ciebie, żeby się nikt nie dowiedział, kim jestem - odpowiedziała. - Wątpię, czy miałbyś taką dobrą opinię o sobie, gdyby wszyscy dowiedzieli się, że masz TAKĄ siostrę.
- To byłaby sensacja!!! - wykrzyknął łyżwiarz, a kilka serpentyn zsunęło się z jego pleców. Jednak gdy jego wzrok napotkał spojrzenie siostry natychmiast pożałował tych słów i umilkł. Michelle potrafiła jednym spojrzeniem zreflektować brata. - Sorry, poniosło mnie...
- Te serpentyny sam potem pozbierasz - rzekła dziewczyna.
Nigdy nie miała o nic pretensji, nigdy nie krzyczała, gdy ktoś zachował się nie tak, jakby sobie tego życzyła, albo wręcz zrobił jej chamstwo, których tak wiele już przeżyła. Jej spokój, opanowanie, a czasem lekceważenie było gorsze niż najgłośniejszy krzyk i ból. Potrafła go zadać z zupełnie nieoczekiwanej strony, zawsze znała słabe punkty innych, nie działała otwarcie. Jej bronią była przewaga psychiczna. Na brata także miała ogromny
wpływ tylko dzięki opanowaniu.
- Jesteś straszna, Alexiel... - stwierdził chłopak patrząc, jak siostra składa porozrzucane ubrania; nie patrzyła na niego, milczała. - Ten numer z Brianem...
...
---------------------
--------------------------------------------------------------------------------
Sometimes I remember the darkness of my past
Valka
valkasyags.friko.pl
Joined: 10 Feb 2004
Total Posts: 357
Re: POLISH THREAD
Posted: 21/03/2004 01:58 PM
czekam na c.d.....
--------------------------------------------------------------------------------
Sometimes I remember the darkness of my past
Piscess
Joined: 07 Feb 2004
Total Posts: 319
Re: POLISH THREAD
Posted: 21/03/2004 10:35 PM
Witam po długiej przerwie... i znowu przepraszam za opóźnienie
"pociąg osobowy z Krakowa do Alexejowic spóźniony o 3dni, przepraszamy..."
W każdym razie znów jestem pełna podziwu dla twojego stylu pisania...
No i jest dalszy ciąg mojego angielskiego opowiadania (poklikaj sobie "dalej" w starym linku )
A teraz... to co wymyśliłam w związku z Alexiel (fajne imię wogóle)
Zuza
--------------------------------------------------------------------------------
[link widoczny dla zalogowanych]
|><)))'> <'(((><|
Piscess
Joined: 07 Feb 2004
Total Posts: 319
Re: POLISH THREAD
Posted: 21/03/2004 10:39 PM
#5
- Jesteś straszna, Alexiel... - stwierdził chłopak patrząc, jak siostra składa porozrzucane ubrania; nie patrzyła na niego, milczała. - Ten numer z Brianem...
-Sam się o to prosił... Zresztą, gdybym tego nie zrobiła, nie miałbyś teraz swojego złota, nie?
-Tylko mi teraz nie mów, że zrobiłaś to dla mnie! Nie chcę mieć go na sumieniu!
-A ty znowu z tym twoim sumieniem...- westchnęła ?Zrobiłam to, bo jestem perfidna i zła, dobra?
Spuścił głowę. Jego siostra zawsze potrafiła postawić na swoim. Powinien był już się przyzwyczaić, że była taka nieczuła, ale wciąż jednak...
-No, wracaj już do swoich. Zabawa cię omija.- pogoniła go podnosząc ostatnią pończochę.
Zamykał już drzwi za sobą gdy usłyszał:
-Misiek?
-No?- zajrzał zaciekawiony.
-Gratulacje.
-Dzięki.- uśmiechnął się ciepło i zostawił ją samą.
* * *
-Długo cię nie było.- zauważył jego trener. Wszyscy wciąż siedzieli w tej samej knajpie pełnej świateł, uśmiechów i brzęku
szkła.
-Potrzebowałem powietrza.- odparł.
-Dobrze się czujesz?
-Świetnie- powiedział, uśmiechając się. 'Nagle się taki troskliwy zrobił' pomyślał, biorąc do ręki butelkę wina i rozglądając się za kieliszkiem.
Potrzebował kilku minut, żeby przyzwyczaić się do jaskrawego światła po kilkunastominutowym pobycie w pokoju siostry.
Po chwili jednak, nie znalazłszy żadnego czystego naczynia, podniósł butelkę do ust i napił się. Aromatyczny płyn szybko wypełnił go swoim ciepłem.
Wtem zauważył, że między stolikami przepycha się jakaś grupka ludzi. Nawet na tle hucznej zabawy wydawali się głośni. Z urywków zdań mógł odgadnąć ich narodowość ?Rosjanie.
Wzruszył ramionami, napił się jeszcze wina i włączył się w rozmowę z trenerem i innymi ludźmi siedzącymi przy ich stoliku.
Nagle usłyszał, jak ktoś mówi do niego po angielsku.
-Przepraszam, że przeszkodzę, chciałbym pogratulować sukcesu.
Podniósł oczy i ujrzał ostatnią osobę, której by się spodziewał.
Z lekką nieufnością podał rękę....
--------------------------------------------------------------------------------
[link widoczny dla zalogowanych]
|><)))'> <'(((><|
Piscess
Joined: 07 Feb 2004
Total Posts: 319
Re: POLISH THREAD
Posted: 23/03/2004 09:01 PM
SERDECZNE GRATULACJE DLA DOROTY I MARIUSZ SIUDKÓW!!!!
JESTESCIE LEPSI NIZ CHINCZYCY!
ODWET W PROGRAMIE DOWOLNYM!
TRZYMAMY KCIUKI
--------------------------------------------------------------------------------
[link widoczny dla zalogowanych]
|><)))'> <'(((><|
Valka
valkasyags.friko.pl
Joined: 10 Feb 2004
Total Posts: 357
Re: POLISH THREAD
Posted: 24/03/2004 08:23 PM
TRZYMAM KCIUKI W DOWOLNYM!!!(właśnie leci:P)
--------------
- Przepraszam, że przeszkodzę, chciałbym pogratulować sukcesu.
Podniósł oczy i ujrzał ostatnią osobę, której by się spodziewał.
Z lekką nieufnością podał rękę Yagudinowi.
- Jednak musze cię ostrzec... - dodał po chwili Rosjanin.
- Ostrzec? - powtórzył mistrz olimpijski. Wino zaczęło powoli mieszać mu rozum.
- Na tych zawodach jest obecna pewna kobieta. Uważaj na nią, bo jest mistrzynią w doprowadzaniu mistrzów łyżwiarstwa do dna.
- Co to za kobieta?
Alexei rozglądnął się, czy nikt nie podsłuchuję, przysiadł sie tuż obok Polaka i zaczął mówić szeptem.
- To Michelle...
- Ach, wiem, kto jest! - przerwał mu młodzieniec z uśmiechem. Kilka kropel wina wylało się na stół z trzymanego przez niego kieliszka. Alkohol najwyraźniej szybko siał spustoszenia w jego głowie.
- To moja siora!!! - wykrzyknął na całe gardło. Kilka osób popatrzyło na niego z politowaniem i uśmiechem; nikt nie wiedział, o czym toczyła się rozmowa.
Alexei natomiast nie spodziewał się takiego obrotu sprawy. Najpierw poczuł, jakby cały lód wszystkich lodowisk świata zaległ mu w żołądku i w tępie błyskawicznym wyparował, potem zrobilo mu się gorąco, na policzki wyległy czerwone plamy. Gdy wreszcie zanalizował każde słowo, jakie przed chwilą wypowiedział Polak, który teraz beztrosko nalewał sobie kolejną porcję wina, niepohamowana złość wezbrała w jego wnętrzu. Wulkan.
*****
ŁUP, ŁUP, ŁUP!!!
- Jak to znowu Misiek, to mu strzelę... - mruknęła Alexiel, niezadowolona,że ktoś znowu przerywa jej ciszę.
Walenie w drzwi było nie do zniesienia. Gdy je otworzyła omal nie dostała w nos od jednego z polskich reprezentantów. To nie był Misiek, ale jego najbliższy przyjaciel. Tylko on wiedział o pokrewieństwie kolegi z Alexiel.
- Alexiel... Szybko... W barze... - dyszał ciężko, nie mogąc wydobyć słowa. Zależało mu na natychmiastowym powiadomieniu dziewczyny o zajściu.
- Co w barze? Co się dzieje?
- Yagudin... tłucze twojego brata!!! - wykrztusił wreszcie chłopak.
Alexiel natychmiast wypadła z pokoju tak, jak stała, boso w bieliźnie. Łyżwiarz kompletnie wyczerpany wcześniejszym sprintem ledwo nadążył jej krokom.
- Ty suninsynu!!! Ty skurwielu!!! Ty gnoju!!! - krzyczał Alexei i grzmocił na oślep pijanego chłopaka po twarzy, w barze panował chaos, nikt nie potrzafił powstrzymać rozwścieczonego Yagudina. - Jesteś bratem!... I nie powstrzymałeś jej!...Chciałeś zniszczyć!...Briana!...Nie daruję!... Gnoju!...Za Briana! ZA BRIANA!!!
- Zostaw go - rozległo sie za jego plecami. Głos był nienaturalnie spokojny i cichy, ale jego brzmienie zmroziło krew w jego żyłach. Natychmiast zatrzymał swoją pięść tuż przed krwawiącym nosem Polaka. Poznał ten głos.
Stała przy nim. Wystraszonym wzrokiem zmierzył jej sylwetkę. Widział jej bose stopy, zgrabne nogi, wąskie biodra, na których zwisały paski od pończoch... i oczy. Zimne, sypiące piorunami. Odruchowo puścił swoją ofiarę i patrzył na nią jak na kata.
Dziewczyna uklękła przy braciei spojrzała w jego zakrwawioną i posiniaczoną twarz. Pogładziła go po policzku, a potem niespodziewanie uderzyła jeszcze mocniej niż Alexei. Yagudin drgnął.
- Upieprzony jak stodoła - mruknęła. - Dobrze, że mu przylałeś, przynajmniej wytrzeźwieje - rzekła do Alexeia nie patrząc na niego.
- Dostał za ciebie... - wyrwało się Yagsowi.
- Lyoshka... - zaczeła Alexiel i uśmiechnęła się; Yagudinowi przemknęła myśl, że "MOŻE ona nie jest taka zła", ale natychmiast w to zwątpił. - Chodź ze mną do pokoju.
Nie był w stanie się przeciwstawić.
--------------------------------------------------------------------------------
Sometimes I remember the darkness of my past
Piscess
Joined: 07 Feb 2004
Total Posts: 319
Re: POLISH THREAD
Posted: 25/03/2004 05:48 PM
zatkało mnie...
--------------------------------------------------------------------------------
[link widoczny dla zalogowanych]
|><)))'> <'(((><|
Valka
valkasyags.friko.pl
Joined: 10 Feb 2004
Total Posts: 357
Re: POLISH THREAD
Posted: 27/03/2004 04:50 PM
przeciez to nie musi byc niemoralna propozycja - wszystko zalezy teraz od ciebie;)
--------------------------------------------------------------------------------
Sometimes I remember the darkness of my past
guzik
Joined: 27 Mar 2004
Total Posts: 7
Re: POLISH THREAD
Posted: 27/03/2004 09:36 PM
heloł, ja jestem tu nowa i troche sie jeszcze odnalezc nie moge....
gdzie ja te ciekawe opowiadania moge znalezc??
pozdrawiam
niech to bedzie niemoralna propozycja, bedzie ciekawiej
Piscess
Joined: 07 Feb 2004
Total Posts: 319
Re: POLISH THREAD
Posted: 27/03/2004 10:09 PM
Witam!
Ktoś nowy nareszcie! Hip hip hurra!
Może poznamy się trochę?
ja jestem Zuza, przybywam z Krakowa, uczę się w liceum i lubię taniec, łyżwiarstwo, języki obce i takie tam inne...
Ciekawych opowiadań jest wszędzie pełno, ale zależy o jakie Ci chodzi...
W każdym razie witam i pozdrawiam, mam nadzieję, że dołączysz się do opowiadania (za pozwoleniem Valki, która jest tu "głównym mistrzem ceremonii") !
Zuza
--------------------------------------------------------------------------------
[link widoczny dla zalogowanych]
|><)))'> <'(((><|
Piscess
Joined: 07 Feb 2004
Total Posts: 319
Re: POLISH THREAD
Posted: 27/03/2004 11:35 PM
a teraz to co wymyśliłam =]
------------
Nie był w stanie się przeciwstawić....
Żadne z nich nie odezwało się w drodze do pokoju Alexiel, choć w wyłożonej lustrami hotelowej windzie jechali tylko we dwoje. W głowie Alexei’a toczyła się zacięta walka między jego emocjami.
Z jednej strony gniew, któremu dał upust w barze, jeszcze nie wyparował, ale z drugiej strony stała obok niego półnaga dziewczyna, której cudownie pociągająca sylwetka przyśpieszała bicie jego serca i natężała wytwarzanie śliny, ilekroć zawiesił wzrok na jej biodrach.
Wysiedli na szóstym piętrze. Drzwi do pokoju Alexiel były wciąż uchylone. Weszli do środka, gdzie panowała absolutna ciemność.
Alexiel podeszła do okna, przed którym siedziała poprzednio i wpatrywała się w noc.
-Cholera, jaki ty jesteś głupi...-westchnęła.
Alexei nie bardzo wiedział czy to stwierdzenie w ogóle skierowane było do niego. Znowu zapadła cisza.
-Więc jesteś jego siostrą?...-spytał po chwili.
Alexiel zaśmiała się cicho, ale jakoś niewesoło.
-Niespodzianka...
-Nie wiedziałem, że jesteś Polką...-wyszeptał i drgnął, gdyż ona odwróciła się w jego kierunku i oparła się o ścianę.
-Prawda jest taka, Lyoshka, że ty nic o mnie nie wiedziałeś...
-Więc zniszczyłaś Briana- w jego mózgu znowu coś się zagotowało, ale przełknął to-... dla brata?
-Nie-odpowiedziała z tajemniczym uśmiechem, ale on to zignorował.
-I może ja miałem być następny? Co? I potem ten idiota Plushenko? Wiesz, że ten palant prawie się w tobie zakochał? I upiera się, że jesteś Włoszką! A ty myślałaś tylko o tym, żeby braciszek zdobywał swoje złote medale i...
-Dość.- powiedziała stanowczo, żeby przerwać ten nerwowy potok słów, jaki wypływał z ust Alexei’a.
-Ale to już koniec...- odezwał się po chwili już nieco spokojniej –Teraz już wiem kim naprawdę jesteś i nie muszę się ciebie bać! Mam na ciebie haka!
Zrobił kilka kroków w jej kierunku. Stali teraz bardzo blisko siebie, bo ona nie miała się gdzie cofnąć; choć zresztą, nawet gdyby miała za sobą całe Pola Elizejskie nie cofnęłaby się ani o krok. Na pewno nie przed nim.
-Ale z ciebie kretyn... Chyba nie spodziewasz się, że ktokolwiek ci uwierzy. A nawet jeśli, to chyba wywoła to mniejsze poruszenie niż artykuł na pierwszą stronę gazety, który zatytułuję chyba tak... „Pijany Yagudin dostaje ataku szału i posyła Bogu ducha winnego łyżwiarza polskiego do szpitala”...
Alexiel patrzyła prosto w jego rozszerzone strachem źrenice i Alexei musiał zacisnąć zęby, żeby się nie trząść, serce łomotało mu w klatce piersiowej.
Wtedy Alexiel wyciągnęła rękę, chwyciła delikatnie jego koszulę i przyciągnęła go do siebie.
Alexei poczuł jej ciepłe, słodkie usta przy swoich i odwzajemnił pocałunek.
Jego ręka automatycznie podniosła się do jej twarzy, ale ona zdążyła ją złapać zanim jeszcze jego, pobrudzona zaschniętą krwią Miśka dłoń, dotknęła jej policzka.
Alexiel oderwała swoje usta od jego i odepchnęła go lekko.
-Pamiętaj co ci powiedziałam....
--------------------------------------------------------------------------------
[link widoczny dla zalogowanych]
|><)))'> <'(((><|
guzik
Joined: 27 Mar 2004
Total Posts: 7
Re: POLISH THREAD
Posted: 28/03/2004 12:31 PM
Skoro Ty jestes z Krakowa to siedze sobie 300 km bliżej morza...
no i jestem troche starsza, bo liceum mam juz za soba...heh, dobre to byly lata...
ja mam fiola na punkcie lyzwiartswa, ale tylko tego na wysokim poziomie, niestety nasz kraj w tej dzidzinie nie przoduje, wiec ciezko cos na ten temat znalezc, hmmm
w sumie milo mi jak sobie czytam ze nie tylk ja w tym kraju sie interesuje lyzwiarstwem....
a jeszcze co do tegorocznych mistrzostw...otoz jestem zawiedzina ze Plushenko wygral, trzymalam kciuki za francuza, a tu masz babo placek...wrrrr, no coz, nazwisko robi swoje....
Co do opowiadania, to na razie nie bede sie wcinac, ale chetnie sobie poczytam...hehe, zapowiada sie ciekawie
omega
Joined: 28 Mar 2004
Total Posts: 2
Re: POLISH THREAD
Posted: 29/03/2004 12:38 AM
cześć dziewczyny
ciekawe co by Alexei powiedział, jakby rozumiał opowiadania
ja się cieszę, że Plushenko wygrał, bo po prostu jest najlepszy. to nie tylko nazwisko - on naprawdę jest genialny. a Brian... jeszcze nie raz wygra.
pozdrawiam
--------------------------------------------------------------------------------
-=omega=-
Valka
valkasyags.friko.pl
Joined: 10 Feb 2004
Total Posts: 357
Re: POLISH THREAD
Posted: 30/03/2004 07:01 PM
Alexiel oderwała swoje usta od jego i odepchnęła go lekko.
-Pamiętaj co ci powiedziałam.... - rzekła wymownie po czym wskazała drzwi. - A teraz wyjdź. Musze napisać artykuł o tym, jak to wicemistrz olimpijski jest gotowy wskoczyć dziennikarce do łóżka, byleby ta go nie obsmarowała w gazetach.
Alexei zbladł. Idąc do pokoju Alexiel nawet nie pomyślał, że to może obrócić przeciwko niemu.
- Żartowałam! Nie rób takiej głupiej miny - roześmiała się widząc jego głupi wyraz twarzy i pogłaskała po policzku. - Lepiej nie wspominaj nikomu, że tu byłeś. I zamknij za sobą drzwi.
Po tych słowach Alexiel odwróciła się, zebrała dokumenty, wrzuciła do torby rozwalonej w kącie apartamentu. Zachowywała się tak, jakby Alexei już wyszedł. Po chwili opuścił pokój.
- Boooże, ona mnie pocałowała! - dotarło do niego dopiero wtedy, gdy leżał w łóżku swojego pokoju i miał zamiar zasnąć. Ale nie mógł. Usiadł. Dotknął palcami swoich ust; ciągle czuł ciepłe, miękkie usta Alexiel.
- I ja nie protestowałem... Ale ze mnie idiota! - wykrzyknął i padł na poduszki zakrywając twarz dłońmi.- Nie powinienem się dać tak podejść. Teraz może zrobić ze mną wszystko... Jak z Brianem... Szlag by to trafił! - uderzył pięścią o miękki materac.
Był na siebie wściekły. Alexiel po prostu go omotała, z dziecinną łatwością owinęła wokół małego palca, a on się nie oparł. Złość gotowała się w nim jak wrząca lawa w wulkanie, który za chwilę wybuchnie.
Ale z drugiej strony... To ciało...gorące usta...zimne oczy... Alexiel pociągała go. Za każdym razem, gdy czuł jej bliskość robiło mu się gorąco, w ustach sucho, na plecach mokro od potu, na dłoniach zimno. Zaczął się już łapać na tym, że myśli o niej częściej, niż by mu się wcześniej wydawało. I nie były to takie zypełnie normalne myśli.
- Gdyby nie była taka... - urwał. Jakaś szybka myśla przemknęła przez jego głowę zadając pytanie "no własnie, JAKA???". Przecież nie była nikim wyjątkowym. Zwykła dziewczyna, niebrzydka, ale nie wyróżniająca się od innych; wiecznie w glanach i jeansach.
- Czemu ja mam się jej bać? - sam sobie zadał pytanie. Po dłuższej chwili zastanawiania się nad odpowiedzią, stwierdził, że to ALEXIEL będzie JEGO ofiarą, a nie on jej. W końcu zasnął zadowolony rozmyślając nad coraz głupszymi i mąconymi przez marzenia senne planami o usidleniu dziewczyny.
--------------------------------------------------------------------------------
Sometimes I remember the darkness of my past
Piscess
Joined: 07 Feb 2004
Total Posts: 319
Re: POLISH THREAD
Posted: 03/04/2004 01:20 PM
Hejka!
Valka: trochę się chyba mijamy w tym, co kto kiedy wygrał, ale to szczegół. Jeśli chodzi o plany ALexei'a to miałam podobny pomysł =]
Nie wiem czy sprawdzałaś, opowiadanie angielskie jest już całe, łącznie z epilogiem. Prześlesz mi swoje?
--------
Chociaż robiła to najdelikatniej jak umiała, Misiek cały czas jęczał i syczał.
-No, wytrzymaj jescze chwilę, braciszku. Jeszcze tylko tutaj...- powiedziała, przykładając nasączoną spirtusem watę do jego rozciętej skroni.
-I tak dobrze, że nie złamał mi nosa...
-Ale był blisko.- mruknęła -Wyglądasz strasznie. Chętnie bym poszła zaraz do tego skurwiela i pokazała mu co o nim myślę...
-Daj spokój, on jest w porządku...
-Słucham? Czy my mówimy o tym samym skurwielu? Czy Alexei Yagudin uszkodził ci również mózg?!
-On próbował mnie tylko ostrzec przed Alexiel, bo nie wiedział, że ona jest naszą siostrą...
-Już ci mówiłam,- ucięła szybko- że ja nie mam siostry.- Sara nienawidziała Alexiel od czau, kiedy została reporterką i odeszła z domu.
No, dobrze, więc moją siostrą.- poprawił się Misiek, choć nie mógł zrozumieć Sary. Nawet teraz, gdy popatrzyła na niego surowo, jej zimne oczy były takie same jak Alexiel. Dokładnie identyczne.
-Swoją drogą, nie dziwię się, że wpadł w szał. W końcu Brian był jego podopiecznym i ...
-To, że Michelle Difirenze napisała o Brianie Joubercie jakiśtam artykuł, to nie usprawiedliwia go...
-To nie był jakiśtam artykuł! Ona wrobiła go w morderstwo jego trenera, a to miało jeszcze z wiązek z Alexei'em i zanim oczyścili go z zarzutów...
-W... morderstwo?
-No! To było zaraz po tym jak Brian wygrał Olimpiadę w Turynie i...
-Wiesz, chyba nie chcę tego słuchać...-przerwała -Jeśli twoje siniaki załatwiła ci twoja siostra, to niczego nie zmienia. No, może tylko na gorsze...
* * *
Krew jest wszędzie. Dłonie we krwi.
Aż się przypomina Lady Macbeth z liceum. Ale nawet wspomnienia nie zagłuszają przerażajacych myśli.
'Moje dłonie w jego krwi...'
Jeszcze raz znalazł się w tym kącie, gdzie siedział wtedy skulony. Łzy ciekły mu z oczu.
To już koniec. Powiedzieli, że już się nic nie da zrobić...
Ogrania go ciemność, a w tej ciemności słychać tylko podwajany echem stukot obcasów. On już wie kto się zbliża. Tyle razy mu się to już śniło. Kobiecy głos mówi z pogardą i wyrzutem:
''To ty go zabiłeś'' ...
W swojej sypialni, o godzinie 10 rano, Brian Joubert znów budzi się z poczuciem wielkiej pustki.
Wstaje z łóżka, ale jego ciało jest mu tylko ciężarem.
Już wie, co zobaczy w lustrze w łazience.
Te same przekrwione i podkrążone oczy, czterodniowy zarost na jego niegdyś młodzieńczej twarzy. Teraz czuje sie stary, zmęczony, pusty i niepotrzebny.
Od paru dni nie wyszedł z mieszkania, ani też nikogo nie wpuścił.
Zastanawia się, co mogłoby dodać mu sił, aby dotrzeć do łazienki.
W końcu podchodzi do telefonu i jeszcze raz słucha jedynej, nieskasowanej jeszcze wiadomości.
''Cześć, Brian, tu Alexei!'' odzywa się znajomy głos. Brian nie może się nie uśmiechnąć, gdy słyszy jego wciąż pokraczny francuski. ''Jadę na Mistrzostwa Świata. Proszę przyjedź, zobacz jak wygrywam. Będę jechał dla ciebie. Potem pójdziemy gdzieś to oblać. Błagam, przyjedź. Musimy się zobaczyć! Brian, mówię poważnie. Będę czekał...''
'Jaki dziś dzień? Chyba już po mistrzostwach. Ciekawe jak tam Alexei... Pewnie się wkurzył na mnie... Muszę się doprowadzić do porządku...'
....
--------------------------------------------------------------------------------
[link widoczny dla zalogowanych]
|><)))'> <'(((><|
Valka
valkasyags.friko.pl
Joined: 10 Feb 2004
Total Posts: 357
Re: POLISH THREAD
Posted: 06/04/2004 03:49 PM
ale sie pokomplikowalo! jesli w moich czesciach sa jakies niescislosci to sory -improwizuje:)))) a tak w ogole to Ty chyba lubisz opowieści detektywistyczne, hm? czytalam Twoje opowiadanie o tym jak diablica kusila yaga... interesujące:)))
----------
Ciemne pomieszczenie. Wszędzie taśmy policyjne. W dalszej części korytarza kręcił się jakiś policjant, który przed paroma minutami pozwolił jej tu wejść "na chwilę". Na podłodze krew, wszędzie kurz, ściany oblepiały plakaty sprzed kilkunastu lat, w kącie stały nieruszane od dawna miotły i wiadra.
Zapaliła jedyne źródło światła w tym klaustrofobicznym pokoiku - szpetną, zakurzoną i nienaturalnie jasno świecącą żarówkę zwisającą za kilku kablach z sufitu. Rozejrzała się. Jej uwaga zwróciła się głównie na ciemny, słabo oświetlony kąt przysłonięty metalową szafką.
- A co to jest? - spytała retorycznie podnosząc z ziemi jakiś drobiazg. Sądząc po małym stopniu zakurzenia i brunatnych plamach, należał do kogoś, kto przelał tu krew... i niekoniecznie był ofiarą. "Tak jak myślałam..."
Szybkim ruchem wrzuciła drobiazg do foliowej torebki, zamknęła ją szczelnie, zdjęła skórzane rękawiczki i wyszła.
- Dziękiuję panu, te zdjęcia na pewno wzbogacą artykuł - skłamała Alexiel mijając policjanta i opuściła zaplecze lodowiska.
- Co tu robiłaś? - rozległo się za jej plecami. To był Alexei. Trenował tu. Wiele kosztowało go zadanie tego pytania, ale postanowił, że będzie twardy i nie ustąpi.
- A co cię to obchodzi? - sparowała atak i zerknęła przez ramię nie odwracjąc się. Zimny dreszcz przeleciał po plecach Yagudina pod wpływem tego spojrzenia.
- Znowu węszysz? Mało ci? Chyba wystarczająco wiesz skoro bez skrupułów pogrążyłaś Briana! - nie dawał za wygraną.
- I tu się mylisz, słoneczko! - wykrzyknęła radośnie, aż podskoczył. Nagle znalazła się tuż przy nim, a jego serce zaczęło walić jak młot. - Kiedy się spotkamy? - spytała niespodziewanie, jej usta były tak blisko jego twarzy, że czuł ciepło jej oddechu na policzku.
- Po co? - wydukał. Jej reakcja trochę go zaskoczyła.
- Nie chcesz, to nie! Myślałam, że chcesz pomóc Brianawi! - odpowiedziała beztrosko i odwróciła się aby odejść.
- Zaczekaj! - zawołał za nią, gdy się odwróciła i znów zmierzyła go wzrokiem, zwątpił, ale natychmiast odzyskał wiarę w siebie. - Kiedy i gdzie?
--------------------------------------------------------------------------------
Sometimes I remember the darkness of my past
Piscess
Joined: 07 Feb 2004
Total Posts: 319
Re: POLISH THREAD
Posted: 06/04/2004 08:51 PM
Hmmm... chyba znowu jestem w kropce. Nie mam pojecie gdzie jestesmy ani tym bardziej... KIEDY jestesmy... Ale coś cię wymyśli...
opowieści detektywistyczne? No, może... Ale ta sprawa z morderstwem była tylko jakimś wytłumaczeniem tego, co zrobiła Michelle (Alexiel) Brianowi, bo chciałam żeby się pojawił =]
Diablica? To na pewno myślisz o Angeli... LOL =] Tak to już jest jak jakaś tffurczość przechodzi przez łapki Częstochowie... ;]
Napisz co myślisz o angielskim opowiadaniu, bo mam drugą część jeszcze
Idę wymyślać co się działo dalej!
Zuza
--------------------------------------------------------------------------------
[link widoczny dla zalogowanych]
|><)))'> <'(((><|
Piscess
Joined: 07 Feb 2004
Total Posts: 319
Re: POLISH THREAD
Posted: 09/04/2004 10:40 PM
#11
‘Ludzie! Co to za rudera?!’
To jedno, jedyne pytanie obijało się w jego głowie po wejściu do jakiegoś przepełnionego baru w dzielnicy o wątpliwej reputacji. W powietrzu unosił się zapach zapomnianego kotleta.
Zastanawiał się, dlaczego Michelle wybrała właśnie to miejsce. Rozejrzał się dookoła, ale nigdzie jej nie zobaczył.
Nagle usłyszał jak za jego plecami drzwi wejściowe otwierają się i zamykają.
-Będziesz tak stał w przejściu, czy może gdzieś usiądziemy?
Alexei odwrócił się i stanął twarzą w twarz ze swoją, jak planował, przyszłą ofiarą.
-Jeśli chcesz TU usiąść...- wymamrotał i znowu złapał się na tym, że się w nią wpatruje jak idiota.
Usiedli przy stoliku w kącie.
-Słuchaj, co to w ogóle za miejsce?
-Wybrałam je specjalnie, żebyśmy się nie natknęli na tłum twoich rozwrzeszczanych fanek. Tutaj cię nikt nie rozpozna...- uśmiechnęła się.
-No, rzeczywiście. Siedzą tu tylko jakieś bandziory i kierowcy TIR-ów!
-I niesforne dziennikarki, nie zapominaj.- powiedziała, poprawiając włosy.
Alexei wziął głęboki oddech.
-To nie jest spotkanie towarzyskie. Przyszedłem tutaj dla Briana, bo powiedziałaś, że wiesz jak mu pomóc. A w ogóle, to w czym ty mu chcesz pomagać? Twoje idiotyczne artykuły może przekonały zgraję idiotów, ale nie policję ani prokuraturę! Już dawno oczyścili go z zarzutów i nikt już nie myśli, że on miał z tym morderstwem cokolwiek wspólnego! A jeśli chcesz go odwiedzić i powiedzieć mu: ‘wybacz stary, głupi żart’, to to jemu też nic nie da!- wycedził Alexei, patrząc na nią z nienawiścią.
Ona, gdy to mówił patrzyła obojętnie w jego płonące gniewem oczy, a teraz uśmiechnęła się krzywo.
-Może mnie jeszcze uderz, będzie wyglądało bardziej teatralnie.- powiedziała spokojnie. Alexei’a zatkało. –Powiem ci coś. Jesteś zbyt nerwowy. Kiedyś ci to przysporzy kłopotów... A teraz, wracając do sprawy. Zamknij się i słuchaj. Z tego, co napisałam o śmierci trenera Jouberta, nie muszę się przed tobą tłumaczyć. Ważniejsze jest to, czego nie napisałam. A mianowicie, że trener twojego ukochanego pupilka- pod stołem dłoń Alexei’a zacisnęła się w pięść, ale nic nie powiedział. –...był ofiarą przypadkową. Dokładnie tak samo jak ten facet wczoraj na lodowisku. Jeśli nie mielibyśmy do czynienia z tak... niezdarnym- Alexiel wywróciła oczami –mordercą, mielibyśmy dwa inne trupy. Briana i ciebie...
Serce Alexei’a na chwilę się zatrzymało. Te słowa były dla niego jak kamień rzucony o szybę. Pośród ciszy, która zapadłą między nimi, słyszał brzęk odłamków szkła spadających na podłogę...
----------
I przy okazji:
Wszystkim wszystkiego najlepszego z okazji Wielkanocy!
Smacznego dyngusa, mokrego jajka i wesołej wiosny! =]
Zuza
--------------------------------------------------------------------------------
[link widoczny dla zalogowanych]
|><)))'> <'(((><|
Matylda
Joined: 09 Apr 2004
Total Posts: 100
Re: POLISH THREAD
Posted: 09/04/2004 11:53 PM
Witam wszystkich!!
Mam na imie Ania, 14 lat. Interesuje sie łyżwiarstwem(to pewnie przez moja siostrę i Pisces, bo one mnie tym zaraziły w zeszłe lato)i jazda konną. Oczywiście w związku z tym ze zaczęłam byc fanka łyżwiarstwa pod czujnym okiem Zuzi, to jestem wielkim wrogiem Plushka(inaczej nie mogło wyjsć...)a strasznie lubie Yagsa i Żubrka(ale ich z własnej,niewymuszonej woli:-) ). Bardzo chciałabym sie przyłączyć do waszego wspólnego opowiadania i mam juz nawet pare pomysłow, które wydaja mi sie całkiem do przyjecia. Napiszcie prosze co tym sądzicie..
***
Poza tym wszystkim zycze Wesołych świąt, smacznego jajka i mokrego poniedziałku:)
Matyldzia
Piscess
Joined: 07 Feb 2004
Total Posts: 319
Re: POLISH THREAD
Posted: 09/04/2004 11:59 PM
Witam Cię serdecznie Aniu!
Cieszę się, że się dołączasz do opowiadania! Gorzej jak się Valka nie ucieszy... (żartowałam)
Czekam na Twoje pomysły!
Zuza
--------------------------------------------------------------------------------
[link widoczny dla zalogowanych]
|><)))'> <'(((><|
Matylda
Joined: 09 Apr 2004
Total Posts: 100
Re: POLISH THREAD
Posted: 12/04/2004 07:49 PM
W tym samym czasie pod obskurny barak podjechał czarny samochód. Idealnie wyczyszczone BMW ze skórzanymi siedzeniami i machoniowym wykończeniem wyglądał nieco dziwnie na tle metalowego garażu, z którego dawno już zaczęła odchodzić farba, a drzwi gdzieniegdzie "zjadła" rdza. Tuż przed wejściem znajdowała sie olbrzymia, bagnista kałuża, która widocznie nigdy nie wysychała, bo na jej brzegach i dnie zauważyc można było glony. Przez bajoro ktos przerzucił wąską kładkę z mocno spruchniałego drewna. Około 20-letni właściciel luksusowego samochodu skrzywił się z obrzydzenia, gdy jego wypolerowane buty trafiły na mocno podmokły teren wokół "budynku". Zbyt zajęty szukaniem suchego skrawka ziemi, nie zamknał nawet auta. Powoli podszedł do drzwi i lekko je popchnął. O dziwo były otwarte! W srodku było tak ciemno, ze mineło pare chwil zanim jego oczy sie przyzwyczaiły. Znajdował się na środku małego pokoju. W rogu stało nieposcielone łózko na którym porozwalane było mnóstwo ubrań. Koło niego stała staromodna lampa. Dawid poszedł do niej i ją zapalił:"Czemu, do cholery, nie ma tu nawet okna?!". Podszedł do stojacego pod druga scianą biurka, które jak wszystko tu było stare i zniszczone a do tego zawalone sterta papierów."Dlaczego zawsze ja musze odwalać brudną robote?"-pomyslał.Rozejrzał się nerwowo dookoła, chwile nasłuchiwał po czym zaczał przerzucac papiery na biurku. Co jakiś czas zawieszał dłuzej wzrok na jakims dokumencie, ale nie znalazł tego co go interesowało. Spróbował otworzyc szuflade lecz zamek nie chciał ustapic. Szarpnał mocniej za uchwyt i z dużą łatwoscią wyłamał z przezartego przez korniki drewna zamek. W szufladzie nie panawał jednak taki bałagna jak wszędzie dookoła, wrecz przeciwnie. Wszystko wydawało sie byc układane kilkakrotnie, nie było tu tez śladu kurzu. Dawid wyjął stamtad teczkę pełną papierów, mała paczuszke i chusteczkę. Usmiechnął się sam do siebie i mruknął:"Ależ on jest głupi"! "Mówisz o mnie?" W drzwiach pojawił sie nagle barczysty mezczyzna. Miał na sobie poplamiona koszulke w paski i wystrzepione dzinsy. Jego twarz pokryta była gesta brodą. Z niebywałą zwinnością, jak na osobe o takich gabarytach, przebiegł przez pokój i spróbował wyrwac dokumenty z rak intruza, ale Dawid był szybszy. Schował je za siebie i usmiechnał sie z politowaniem. "Co ty tu robisz?" spytał groźnie osiłek."Ratuję twój tyłek, debilu!" bez cienia strachu odpowiedział chłopak."Przeszukujac mój dom, tak?". Dawid znowu lekko sie uśmiechnął:"Jeśli tak to nazywasz, tu machnął ręką w kierunku zapyziałego pokoiku, to tak. Próbuje po tobie posprzątać. Widzisz, wy nie potraficie myślec.-tu skrzywił sie z odrazą. Wykorzystują was tylko do zabi... moze ładniej, do likwidowania zawadzających osobników. Tylko, ze niestey zostawiacie po sobie tyle sladów, ze nawet poczatkujący Holmes, znalazłby was bez najmniejszych problemów w ok.12h. Ale widzisz, ta sprawa nie moze zakończyc się klapą. To by całkowicie zepsuło reputację naszego szefa! Swoja droga to naprawdę dziwne, nigdy nie sprzątaliśmy sportowców...-tu nastapiła chwila zastanowienia-W kazdym razie-ciagnął dalej Dawid wyrwawszy sie z głębokiej zadumy-musze teraz po tobie sprzątać, więc przynajmniej mi tego nie utrudniaj. A te papiery-odparł widząc złowrogie spojrzenie siłacza rzucane na dokumenty, które lezały za nim na stole- bedą u mnie bezpieczniejsze. Ty nawet nie pamietasz o tym, żeby porządnie zamknąć drzwi!"-Dawid zaśmiał sie z ironią. Teraz tez na usta właściciela baraku wstapił lekki usmiech.:No i czego sie smiejesz,Bartek,ty idioto. To nie jest smieszne tylko załosne, że osoba w twoim wieku i z pewnym dośwaiadczeniem...".Przerwał bo osiłek smiał się już na głos pokazujac swoje ubogie uzębienie i pryskajac dookoła śliną. "Madralo, a ty drzwi od auta zamknąłeś?!" powiedział Bartek wybuchając kolejnym atakiem śmiechu. Dawid podskoczył jak oparzony. Jak mógł byc tak głupi?! Jeśli ktokolwiek go sledził i przeszukał w międzyczasie samochód są martwi. Czym prędzej, bez ani jednego słowa pożegnania, wybiegł z baraku w kierunku auta. W jego głowie obijały sie rozpaczliwe myśli: Jeśli cos dostało się w niepożądane rece wszyscy bedziemy siedziec. O ile wcześniej nie dopadna cie ludzie szefa-usłyszał piskliwy głos z tyłu głowy. Starał sie nie dopuscić do siebie tego przerażającego widoku, ale było to bardzo trudne. Z dusza na ramieniu dopadł auta, otworzył drzwi i rozejrzał sie dookoła. Dla zwykłego obserwatora wszystko było w najlepszym porządku, rzeczy równo poukładane, na tych samych miejscach co pół godziny temu, żadnych śladów poszukiwań... Ale nie, Dawid był pewny ze czegoś brakuje. Mineła chwila zanim zrozumiał co to było: mała paczuszka, zawqinieta w szary papier, która lezał na przednim siedzeniu...zniknąła! Ku**a M*ć! krzyknął
***
Przepraszam że takie długie, ale jakoś tak wyszlo:P
Acha, i sorki co ewentualne literówki i interpunkcje;)
Valka
valkasyags.friko.pl
Joined: 10 Feb 2004
Total Posts: 357
Re: POLISH THREAD
Posted: 12/04/2004 09:03 PM
troche mi sie to nie klei...:-/
moja wersja jest taka:
----------------------
...mielibyśmy dwa inne trupy. Briana i ciebie...
Serce Alexei’a na chwilę się zatrzymało. Te słowa były dla niego jak kamień rzucony o szybę. Pośród ciszy, która zapadłą między nimi, słyszał brzęk odłamków szkła spadających na podłogę... Jakiś pijaczyna stłukł szklankę przy barze.
- Więc chyba lepiej, żeby Brian siedział 'troszkę' przybity fałszywymi zarzutami w domciu pod opieką psychologa niż żeby miał jechac na mistrzostwa wystawiając się na cel... nieprawdaż? - Alexiel utkwiła swój lodowaty wzrok w Alexeiu, któremu aż ciarki przeleciały po plecach. Jej spojrzenie było bardzo wymowne.
- Więc... To tak, jakbyś go... - łyżwiarz nie wierzył własnym domysłom.
- Nie musisz mi dziękować, no chyba, że chcesz wesprzeć moje konto w banku, to nie pogardzę... - rzuciła jakby mimochodem wycierając paznokcie o kołnierz.
- Nie jesteś taka zła, na jaką się kreujesz... - Alexei nabrał odwagi w powolnym rozpracowywaniu tajemniczego charakteru dziewczyny.
- Nie jesteśmy tu po to, aby gadać o mnie - wycedziła przez zaciśnięte zęby, co natychmiast zminimalizowało zamiary chłopaka.
- Alexiel...słuchaj... - zbliżył swoją twarz do niej i mówił tak cicho, że cały sens słów wyczytała z ruchu jego warg. - A domyślasz się, kto...chciał...
- I tak za dużo wiesz, słoneczko - uśmiechnęła się i pocałowała go w usta. - Dbaj o siebie i Brianka, ale nic mu nie mów.
- Wychodzisz już?
- Ty wyjdziesz kilkanaście minut później, żeby nikt się nie zauważył nas razem, jasne? - poklepała go po ramieniu i skierowała się w stronę drzwi.
- Kurde, znowu mnie pocałowała! - syknął dotykając warg. Był wściekły, ale uczucie błogości wzięło nad nim górę. Alexiel go rajcowała.
***
Wieczorem tego samego dnia, podczas kolejnego pokazu Alexeia nawet nie zdziwiła obecność "Michelle" na trybunach. Jej aparat co kilka sekund błyskał fleszem wydając z siebie ciche trzaski. Nie zwracała uwagi, kto jest na lodzie i co jedzie - oby fotki były jak najlepsze, bo za takie dobrze płacą.
- Ty, to nie jest przypadkiem Evangeline Kobayashi? - spytał go za kulisami jeden z łyżwiarzy.
- Evange...słucham???
- Pracuje dla najlepszych magazynów sportowych i łyżwiarskich, nie wiedziałeś?
- Ach, rozumiem... - uśmiechnął się. "Jak wiele masz nazwisk Alexiel?" pomyślał i po chwili wyjechał na lód. Zaczynał się jego występ. Spojrzał na nią. Zdziwił się, bo nie robiła mu zdjęć tylko nerwowo zerkała na jakiegoś widza siędzącego za nią. "Patrz na mnie! Pojadę tak, aż ci się klisza spali!" rozkazał w myślach, ale nie mógł długo się na niej skupiać, musiał jechać. Muzyka wypełniła lodowisko.
Nagle kątem oka spostrzegł krótkie zamieszanie na trybunach, coś wystrzeliło, ktoś krzyknął, muzyka ucichła. Yagudin zdrętwiał.
Alexiel leżała skulona na skraju tafli trzymając się kurczowo za brzuch. Była przytomna, ale kałuża purpury wokół niej powiększała się z każdą sekundą zalewając lód.
--------------------------------------------------------------------------------
Sometimes I remember the darkness of my past
Valka
valkasyags.friko.pl
Joined: 10 Feb 2004
Total Posts: 357
Re: POLISH THREAD
Posted: 13/04/2004 08:54 AM
wiesz matylda...myslalam ze twarz mordercy bedzie tajemnica jak najdluzej i nie okaze sie to jakis speluniarz, a bedzie 'niespodzianka', bo taki obszczymur pasuje troche do tego wszystkiego jak golota do baletu'''''a tak mamy zbrodniarza na porcelanowym talerzyku polanego lukrem z wisienka na czubku'''''''''teraz pozostaje pytanie 'co z nim zrobic?' jakos mi sie to nie uklada w calosc''''''''''''
--------------------------------------------------------------------------------
Sometimes I remember the darkness of my past
Piscess
Joined: 07 Feb 2004
Total Posts: 319
Re: POLISH THREAD
Posted: 13/04/2004 10:51 AM
Valka... znowu zbieram szczękę z ziemi, wiesz o tym? =]
Ale nie bądź taka surowa! Nie przeczę, że jest mały zgrzyt, ale na pewno się jakoś się wyprostuje. Jeśli tamten speluniarz od Matyldy cały czas nawalał, to wspomniane "szefostwo" mogło wybrać kogoś innego (kogoś z wisienką na czubku :] )
Obie te części mogą być w opowiadaniu, nie?
Nie zmieniajcie kanału! Już niedługo dalsza część w moim wykonaniu!
Zuza
--------------------------------------------------------------------------------
[link widoczny dla zalogowanych]
|><)))'> <'(((><|
Valka
valkasyags.friko.pl
Joined: 10 Feb 2004
Total Posts: 357
Re: POLISH THREAD
Posted: 13/04/2004 11:32 AM
dobra, jakos wkręcimy tego speluniarza w całą tą (bitą dosłownie i w przenośni) śmietankę))
tylko nie uśmiercać mi alexiel!
--------------------------------------------------------------------------------
Sometimes I remember the darkness of my past
|
|
|
Powrót do góry |
|
|
Archive
Gość
|
Wysłany: Śro 16:40, 08 Mar 2006 Temat postu: |
|
|
Strona 3:
Cytat: | Piscess
Joined: 07 Feb 2004
Total Posts: 319
Re: POLISH THREAD
Posted: 13/04/2004 02:55 PM
Nie nie nie... jakbym ją zabiła to byłby koniec opowiadania...
Ale spoko, teraz będzie moja ulubiona część czyli SZPITAL ;]
Gdzie nasz George Clooney?
A wogóle to jak tam Detective Story? Skonczylas czytac?
Zuza
--------------------------------------------------------------------------------
[link widoczny dla zalogowanych]
|><)))'> <'(((><|
Matylda
Joined: 09 Apr 2004
Total Posts: 100
Re: POLISH THREAD
Posted: 13/04/2004 03:40 PM
Valka, powiedz mi prosze o co ci chodzi?
Starałam sie napisać jakąś część całkowicie(póki co) oderwaną od waszej, głównej fabuły, jakby któras z was miała jakieś ewentualne plany, pomysły na najbliższe czesci, a jak chcecie to mozecie to kontynuować, spróbowac połaczyc, ale nie musicie! Poza tym ten speluniarz wcale nie musi byc mordercą trenera Brianka, ani nawet łyżwiarza! Jest jeszcze pare innych dyscyplin sportu... Powiedz prosze, czy chodzi ci o samą treść, mój styl czy jeszcze o cos innego:-(
Piscess
Joined: 07 Feb 2004
Total Posts: 319
Re: POLISH THREAD
Posted: 13/04/2004 11:06 PM
No, może boski George się nie pojawia, ale cośtam napisałam... =]
#14
Alexei poczuł, że cały się trzęsie. Widok krwi na lodzie spowodował, że zaczęło mu brakować tchu. Mimo wszystko jednak, zebrał w sobie całą siłę i odwagę i pośród ogólnego chaosu, podjechał do leżącej Alexiel i wziął ją na ręce.
Poczuł, jak jego kostium zaczyna przesiąkać jej krwią.
Przy wyjściu na taflę czekali już sanitariusze, ktoś wezwał karetkę.
Popatrzył na nią. Wciąż była przytomna, jej oczy wypełnione były łzami.
-Goń snajpera, idioto!- wycedziła drżącym głosem i ostatni raz posłała mu ostre spojrzenie. Potem straciła przytomność.
Podał przez bandę jej idealne, drobne ciało sanitariuszom.
Nie myślał o człowieku, który strzelał, nie zauważył swoich, pobrudzonych krwią rąk i ubrania. Wciąż z łyżwami na nogach pobiegł za nimi.
Ale kilka metrów dalej zatrzymał go kolega z rewii.
-Lyosha, ty dokąd? Już jej bardziej nie pomożesz. Lepiej się przebierz i umyj. Chcesz coś do picia?
Alexei milczał. Czuł jak jego oczy wypełniają się łzami. Sygnał ambulansu cichł i oddalał się.
-Nie, dzięki...- wykrztusił w końcu i odszedł do szatni.
Alexei zrzucił mokrą koszulkę, umył ręce i twarz, i podszedł do swojej szafki, żeby wyciągnąć ubranie. Kiedy ją otwierał, wypadła z niej jakaś kartka.
Na świstku dużymi, drukowanymi literami było napisane:
TO TY BYŁEŚ CELEM, ALEXEI.
ALE NIC STRACONEGO
TA GŁUPIA SZMATA JUŻ NIE WEJDZIE MI WIECEJ W DROGĘ.
Dopiero wtedy naprawdę dotarło do niego, że Michelle uratowała mu życie.
Tak szybko, jak tylko potrafił zmienił ubranie i wskoczył do swojego mercedesa. Nie zważając na ograniczenia prędkości ani na czerwone światła, wpadł do szpitala.
W środku złapał pierwszą pielęgniarkę, jaką zobaczył.
-Czy nie wie pani, gdzie leży dziewczyna z wypadku? Z lodowiska? Z kulą w brzuchu? Co z nią?!
-Proszę się uspokoić. Dziennikarka z raną postrzałową, jeśli o nią panu chodzi, jest właśnie na sali operacyjnej...
-Czy ona potrzebuje krwi? Ja mogę oddać krew dla niej! Nawet całą! Proszę, weźmie pani krew dla niej?!
-Nie ma takiej potrzeby. Już dostała potrzebną krew.
-Co? Od kogo? Gdzie jest sala operacyjna?!
Nie czekając na odpowiedź, Alexei pobiegł białym korytarzem. Wreszcie znalazł tabliczkę z napisami, w jakim kierunku powinien iść.
Skręcił w jeden z korytarzy i pierwszą rzeczą, którą zobaczył, było palące się, czerwone światełko nad drzwiami z napisem ‘Nie wchodzić. Trwa operacja.’
Dopiero potem spostrzegł, że na białej ławeczce w korytarzu, ktoś siedział i na jego widok zerwał się na równe nogi.
Wtedy poznał znajomą twarz, wciąż ze śladami dawnego pobicia.
To był aktualny mistrz świata w łyżwiarstwie figurowym. Po prostu Misiek.
...
--------------------------------------------------------------------------------
[link widoczny dla zalogowanych]
|><)))'> <'(((><|
Piscess
Joined: 07 Feb 2004
Total Posts: 319
Re: POLISH THREAD
Posted: 13/04/2004 11:12 PM
Dobra dziewczyny, ważna wiadomość.
Jutro wyjeżdżam na wycieczkę klasową na Wschód (ale całkiem daleko od mamusi yaga, spokojnie =] ).
Wymyślajcie dalej nasze cudne opowiadanie, trzymam kciuki i jak wrócę (19.) to dopiszę coś dalej.
Piszcie ciekawie i nie kłóćcie się za bardzo! : P
pozdroofki!
Zuza
"Litwo, ojczyzno moja ty jesteś jak zdrowie..."
--------------------------------------------------------------------------------
[link widoczny dla zalogowanych]
|><)))'> <'(((><|
Matylda
Joined: 09 Apr 2004
Total Posts: 100
Re: POLISH THREAD
Posted: 15/04/2004 08:55 PM
Ja wyjeżdżam z kolei dzisiaj...(do Austrii na ostatnie chyba w tym sezonie spotkanie ze śniegiem;-) ) Wracam w poniedzialek rano. Opuść prosze moją kolejkę Valka i jesli cos wymyślisz to od razu pisz(nie czekaj aż wróce). Ja jak będę juz w domciu postaram sie nadgonic zaległości;-) Pozdrufffka
P.S. Jak będziesz miała chwilke czasu to wejdź w Alexiei Yagudin na Thread: Who is the best figure skater other than Alexiei i zobacz na 2 stronce(chyba) jaką mi sie niechcący bitwe udało rozpętać!! Ja tylko delikatnie zasugerowałam, żeby Plusha umieścić w kategorii:KobietyNo i jakies jego fanki mało do mnie mafi nie wysłały... Zreztą zaobacz sama, jak chcesz...
Matyldzia
Valka
valkasyags.friko.pl
Joined: 10 Feb 2004
Total Posts: 357
Re: POLISH THREAD
Posted: 21/04/2004 08:27 PM
maly poslizg w czasie, ale bylam (zgadnijcie gdzie) w szpitalu (! ale zbieg) i zdawalm probna maturke:P
zuza, przeczytalam do konca te opowiadanie - epilog mnie zaskoczyl, ale jak juz mowilam - czesto nie wiedzialam kto, co do kogo mowi'''''''''
--------------
To był aktualny mistrz świata w łyżwiarstwie figurowym. Po prostu Misiek.
Jego twarz była mokra od łez, wyglądał okropnie.
- Co tu robisz? - spytał Alexei.
- Parę minut temu dostałem telefon od lekarza, że Alexiel jest operowana i jest potrzebna krew. Ona ma bardzo rzadką grupę krwi, dlatego tylko ja mogłem jej ją dać... - odpowiedział zachrypniętym głosem. - A ty?
- Ktoś postrzelił ją podczas mojego występu...
- POSTRZELIŁ???? Boże... Lekarz nic mi nie powiedział...
- Jest silna... Nic jej nie będzie... - rzekł Yagudin chcąc dodać sobie i Miśkowi w ten sposób wiary, że to prawda, ale naprawdę bardzo w to wątpił.
- Ale... dlaczego? Kto to był?
- Nie wiem... Nieważne kto, ale jak go dorwę, to... - zacisnął pięśći tak mocno, aż stały się białe.
- Który z panów to Alexei Yagudin? - rozległo się za nimi. To był policjant. Pomachał legitymacją przed twarzą łyżwiarza.
- Ja - odparł sucho Yag.
- To znaleźliśmy w szatni - funkcjonariusz pokazał karteczkę z groźbą, którą wcześniej Alexei znalazł w swojej szafce. Teraz była zapakowana w przezroczystą folię.
- Co w związku? - wypowiedzi Alexeia były drętwe i martwe, pozbawione wszelkego ładunku emocjonalnego.
- Nie podejrzewa pan, kto mógł ją zostawić? - policjant także nie zamierzał wykraczać poza granice obowiązku, chociaż ton Yagudina wydał mu się odrobinę bezczelny.
- To chyba rola policji, żeby się tego dowiedzieć - rozmowa przypominała grę w tenisa i operowanie pytaniami jak piłeczką tenisową.
- Czy miał pan wcześniej jakieś sygnały o tym, że ktoś chce pana zabić?
Alexei zamyślił się na kilka sekund. Wiedział to już od kiedy spotkał się z Alexiel.
- Nie, nie miałem żadnych sygnałów - skłamał. Nie chciał aby podejrzenia padły na dziewczynę, nie tylko dlatego, że nie była teraz w stanie się tłumaczyć.
- A czy myśli pan, że to może mieć związek z poprzednimi morderstwami? - tu policjant zajrzał w notatki. - Przypomnę panu, że kilka dni temu zginął dyrektor lodowiska w Connecticut, a wcześniej trener Briana Jouberta...
- Nie mam pojęcia, jak już mówiłem, to wasza sprawa, żeby to udowodnić - znów skłamał i odwrócił się bezczelnie, bo miał już dość. 'Ten smerf jest subtelny jak wór kartofli! Tu się odbywa walka o JEJ życie!', pomyślał, a łzy wypełniły jego oczy. Był wściekły na wszystko: na policjanta, bo go dręczy, na lekarzy, bo się grzebią, na zamachowca...
- Ma pan jeszcze jakieś pytania? - spytał Alexei z naciskiem.
- Tak, owszem. Czy nie chce pan ochrony?
- Ochrony? A po co? - odwrócił się szczerze zdumiony.
- Nooo... Jest pan celem tego zamachowca, może...
- Nie, nie potrzebuję żadnej ochrony! Dowiedzcie sie po prostu, kto to był i dlaczego to zrobił i nie męczcie mnie więcej, bo bedę potrzebował ochrony przeciw natrętnym policjantom! - wykrzyknął zdenerwowany i rąbnął z całej siły pięścią w ścianę, a Misiek o mały włos nie dostał kolejny raz między oczy, tym razem przez przypadek.
Policjant westchnął, obiecał skontaktować się z niedoszłą ofiarą zamachu, pożegnał się i odszedł.
- Baran... - syknął Yagudin w stronę odchodzącego. Stanął przodem do ściany i oparł się na niej ukrywając twarz w dłoniach. Misiek cały czas milczał, ale był pewien, że Alexei płacze.
Po dłuższym czasie oczekiwania czerwona lampka nad drzwiami zgasła, a na korytarz wyjechał wózek otoczony zgrają chirurgów i lekarzy. Misiek i Alexiei natychmiast do niego dopadli. Alexiel była jeszcze nieprzytomna, nienaturalnie blada, biała jak śmierć, usta miała sine, ręce zimne.
- Co z nią będzie? - dopytywał się Misiek, który zbladł równie jak siostra.
- W porządku. Mieliśmy mały kryzys podczas operocji. Nastąpiło zatrzymanie akcji serca, ale teraz jest w porządku. Kula nie uszkodziła żadnych narządów wewnętrznych, przebiła tylko tętnicę w pachwinie i stąd ten obfity krwotok. Niedługo powinna się wybudzić, ale prosiłbym aby nie męczyć pacjentki. Policja niedługo zostanie powiadomiona o jej stanie zdrowia, ale przez jakiś czas nie pozwolę, aby była przesłuchiwana. Jeśli panowie chcą, to możecie przy niej czuwać, ale powtarzam - proszę jej nie męczyć, gdy się wybudzi.
***
- Idź po kawę do automatu - mruknął Alexei do Miśka. Obaj siedzieli przy łóżku rannej i spiącej dziewczyny, gapili się tępo w jej nieruchomą jak posąg twarz.
- To już piąta... Żyły ci wyjdą na wierzch... - odpowiedział Misiek, ale wyszedł. Nie protestował, gdy Alexei wysyłał go po kolejne kubki małej czarnej, to był pretekst, żeby się rozprostować, a przede wszystkim, aby wytrzeć łzy. Nie chciał ryczeć przy Yagudinie.
Alexei milczał, czuł sie fatalnie; pochylił się i oparł głowę na martwo leżącej dłoni dziewczyny. Zdziwił się, bo była ciepła. Nagle coś podrapało go po nosie. Natychmiast się podniósł. Alexiel już nie spała, patrzyła na niego wpółotwartymi oczami. To nie był lodowaty wzrok, jakim zwykle go obdarzała; był ciepły i smutny, a jednocześnie widział w jej oczach dziwną radość na jego widok.
- Złapali snajpera? - spytała szeptem.
- Nie wiem... Byłem tutaj.
- Miałeś go gonić, debilu... - rzekła, ale nie pretnesjonalnie; wyciągnęła rękę i odgarnęła kilka kosmyków grzywki opadających na jego czoło. Alexei ujął jej dłoń i przycisnął do ust, ale szybko się wyrwała i odwróciła wzrok. - Gdzie są moje rzeczy? Ciuchy, torba, aparat...
- W depozycie szpitalnym...
- Weź torbę i wyciągnij z niej małą teczkę w różowe prosiaczki, zamykaną na kluczyk. Kluczyk znajdziesz przypięty do... do lewej pończochy... - Alexei zrobił głupią minę, co to wszystko znaczy i czemu mówi mu teraz o jakiś różowych prosiaczkach?. - Dlatego je noszę, nie patrz tak na mnie... Weźmiesz to wszystko, ale tak, żeby nikt nie widział i w ogóle nie wiedział, że coś ode mnie brałeś i co brałeś. Schowaj to jak najbezpieczniej potrafisz. Proszę...
- Mogę wiedzieć, co tam jest?
- Materiały... o przypuszczalnym mordercy... Możesz przejrzeć... Ale za żadne skarby nic nikomu nie mów... - popatrzyła na niego błagalnym wzrokiem. - Mogę cię jeszcze o coś prosić?
- Jasne, mów.
- PIĆ MI SIĘ CHCE!!!
...
--------------------------------------------------------------------------------
Sometimes I remember the darkness of my past
Piscess
Joined: 07 Feb 2004
Total Posts: 319
Re: POLISH THREAD
Posted: 22/04/2004 05:07 PM
Hurra! Wszystkie wróciłyśmy z dalekich podróży i nasz temat znou ożył!
Jak tam Valka, wszystko w porządku? Widze, że forma pisarska nie spada =]
Teraz kolej Matyldy! Do dzieła, nie mogę się doczekać!
Zuza
--------------------------------------------------------------------------------
[link widoczny dla zalogowanych]
|><)))'> <'(((><|
Matylda
Joined: 09 Apr 2004
Total Posts: 100
Re: POLISH THREAD
Posted: 23/04/2004 09:55 PM
***
Z wysokiego budynku na przedmieściach Sudbury wybiegła przerazona dziewczyna. Natychmiast wsiadła do żółtego, lekko odrapanego Buick'a i pognała ulicami zatłoczonego miasta. Przejeżdżała przez skrzyżowania na czerwonym świetle, zajeżdżała innym drogę i przez cały czas szlochała. Nadal była niesamowicie przerażona. Pragnęła tylko znaleźć się jak najdalej od własnego mieszkania. W tym samym czasie w owym budynku w oknie na I piętrze pojawiła się postać mężczyzny. Był wyraźnie wściekły...
***
Ktoś dzwonił do drzwi mieszkania Miśka. Właściwie nie dzwonił-dobijał się. Chłopak nie miał najmniejszej ochoty otwierać. Przed sekundką wrócił ze szpitala, gdzie spędził całą noc przy łóżku Alexiel i jedyne czego teraz pragnął to ciepła kąpiel i parę godzin snu.Nie potrzebował do tego żadnego towarzystwa. Postanowił udawać, że go nie ma i wszedł do wanny. Jednak po 10 minutach wsłuchiwania się w uporczywy odgłos dzwonka, rozbolała go głowa, więc z wielką niechęcią wyszedł z łazienki i otworzył drzwi. Do pokoju jak burza wpadła...jego siostra. Sara miała potargane ubranie, była zapłakana i roztrzęsiona. Rozmyty makijaż tworzył pod jej oczami niesamowite malowidła.
-Sara? Co ty tu robisz? Co się stało?-spytał zaskoczony Misiek.
-Jakis facet...U mnie w pokoju...Boże...Misiek, zrób cos!!!
-Kto? O co chodzi? Uspokój się i opowiedz mi wszystko po kolei-Teraz Misiek nie był już zaskoczony. Był w szoku. Sara złapała kurczowo Miśka za ramiona i potrząsając nim zaczęła krzyczeć:
-Chciał mnie zabic, rozumiesz?? Ratuj mnie, Misiek...błagam...!
Była zbyt przerażona by opowiedziec bratu wszystko od początku, była zbyt przerażona by w ogóle logicznie myśleć. A co najgorsze, była zbyt podobna do osoby której wogóle nie chciała znac. Była podobna do Alexiel jak dwie krople wody...
Piscess
Joined: 07 Feb 2004
Total Posts: 319
Re: POLISH THREAD
Posted: 24/04/2004 09:57 PM
Coraz lepiej =]
#17
Sara wybuchła płaczem, zachwiała się i Misiek musiał ją podtrzymać, żeby nie upadła na podłogę. Posadził ją na sofie i przytulił.
-Ciii... już dobrze...-szeptał do niej -Spokojnie, powiedz co się stało.
-Wła... właśnie szłam do kuchni, kiedy...- Sara pociągnęła nosem -kiedy ten gość wpadł nie wiadomo skąd... Rzucił się na mnie... Ledwie u... uciekłam... Tak się bałam...
Sara znowu przytuliła się do brata, szlochając. Misiek czuł jak cała się trzęsie.
Po chwili udało mu się ją uspokoić na tyle, żeby móc normalnie porozmawiać. Siedzieli razem w kuchni i pili herbatę.
-Więc nie widziałaś twarzy...?
Sara pokręciła głową. Gapiła się w kubek stojacy przed nia na stole.
-Czy myślisz, że to może mieć coś wspólnego ze mną i z Alexiel? Ona w końcu...
-Nie,- ucięła -przecież nikt, oprócz Yagudina, nie wie o waszym pokrewieństwie. O moim z tobą też nie jest tak głośno...
Nastała chwila ciszy.
-Nie zapytasz co u niej?- odważył się w końcu Misiek.
-Co u niej?- zapytała bez emocji.
-Ja tego nie rozumiem. Nawet nie umiem w to uwierzyć.- z bólem pokręcił głową -Przecież...
-Och, czy musisz mi to teraz robić?- jęknęła.
-Dobra, przepraszam... To dla mnie też chyba za dużo... -westchnął.
-Boże, a jak oni wiedzą?...-szepnęła do siebie Sara.
-Jacy oni? Co wiedzą?- zaiteresował się Misiek. Popatrzył na siostrę. Albo mu się wydawało, albo zbladła
-Posłuchaj...- zaczęła -Kiedy po mistrzostwach wróciłeś tutaj, ja...- zawachała się.
-No?
-Byłam w Poitiers.
-W... Poitiers?! Po co?
-Zobaczyć się z Brianem...
***
Gdzieś daleko od tego miejsca niewyspany i zdruzgotany wydarzeniami poprzedniej nocy Alexei Yagudin siedział przed biurkiem. Na blacie leżała teczka w prosiaczki i kluczyk. Westchnął. Czuł w czaszce pustkę i nicość. Od jakiegoś czasu siedział tak, wpatrując się w ścianę.
Wreszcie otworzył zamek...
--------------------------------------------------------------------------------
[link widoczny dla zalogowanych]
|><)))'> <'(((><|
Valka
valkasyags.friko.pl
Joined: 10 Feb 2004
Total Posts: 357
Re: POLISH THREAD
Posted: 26/04/2004 05:09 PM
moze to dlugasne wyjdzie ale dobra...
Wreszcie otworzył zamek...
Gdy otworzył teczkę całe biórko zasypało mnóstwo jego zdjęć. Dużych i małych, profesjonalnych i całkiem niedorobionych, z sesji i 'zza karzaka'. Przejrzał je i uśmiechnął się do siebie. Zgarnął kolorową stertę papierów na bok, a jego oczom ukazała się prawdziwa zawartość teczki.
Pierwsze co rzuciło mu się w oczy to zdjęcia jakiegoś nadętego bufona wchodzącego na zapyziałe zaplecze znajomego lokalu. Gostek zostawił otwarty samochód. Wśród tych zdjęć były i jego, wchodzącego do baru na umówione spotkanie.
- Alexiel, chyba mnie nie podejrzewasz...? - spytał retorycznie.
Zaraz potem zauważył zniszczony zeszyt wypchany karteczkami, świstkami papieru, notatkami... To był kalendarz z planowanymi rzeczami i dziennik w jednym. Zaczął go czytać.
"Spotkanie z Yagsem. Na zapleczu spotkanie 'ich'. Yagsa uświadomić, zdobyć 'to'." widniał napis pod datą ich spotkania. Obok przypięta karteczka - "sz4-d2".
- Co to za numerek? - spytał sam siebie i podrapał się po głowie i wlepił wzrok w dziwny kod na karteczce, jakby chciał siłą woli wymusić na papierze odpowiedź. Znowu zajrzał w zeszyt.
"Pokaz w CT, sprawdzić drugie miejsce, NIE DAĆ 'IM' YAGSA!!!" - głosił napis z dnia zamachu na dziewczynę. To był ostatni wpis i żadna karteczka z zatwierdzeniem 'zadania' nie była w tym miejscu przypięta.
- Czemu mnie tak chronisz? - kolejne pytanie znów cisnęło mu się na usta. Było ich więcej niż odpowiedzi. - Wiesz bardzo dużo Alexiel, ale rozszyfrowanie ciebie jest trudniejsze niż nauka japońskiego..." - westchnął i zamknął całość. Rozejrzał się po ciemnym pokoju swojego mieszkanka i wcisnął teczkę za szafę.
- Ale syf - przeciągnął palcem po gładkiej powierzchni, a na jego palcu urósł kłębek kurzu. - Nikt nie będzie tu niczego szukał, jak go zobaczy...
Mruknął i przyjrzał się 'skrytce'. Nic nie wskazywało, że cokolwiek znajduje się za szafą. Kurz wszystko maskował.
- Swoją drogą powinienem od czasu do czasu tu posprzątać, bo niedługo nie będę miał gdzie stanąć - skrzywił się.
Zabrał kluczyk z biórka i zawiesił go na swoim łańcuchu. Wyglądał raczej jak wisiorek niż prawdziwy klucz, więc nikt mu go nie zabierze. Zerknął na biórko. Stos kolorowych fotografii jego twarzy zakrywał pół blatu. Bez większego entuzjazmu zebrał je i zaczął dokładnie oglądać. Z tyłu każdego zdjęcia był podpis, gdzie, kiedy i przez kogo było robione. Wśród nich znalazł jedno zalaminowane, przedstawiające uśmiechniętą Alexiel siedzącą
przed laptopem, w tle otaczał ją ogromny regał z ponumerowanymi szufladami, pokój wyglądał na ponury, wszedzie wisiały krzyże, większe, mniejsze, drewniane i złote, proste i bogato zdobione szlachetnymi kamieniami, katolickie i prawosławne...
- Wyglądasz tu całkiem miło... - rzekł do zdjęcia i obrócił je w nadzieji, że również znajdzie tam datę i miejsce. Ale nie zobaczył nic. Dokładnie obrócił fotografię w palcach.
- Coś tam jest! - pełen emocji, wyciągnął nożyczki i rozciął twardą folię. Między arkurzem ze zdjęciem a drugą kartką była trzecia. Z adresem. Bez zastanowienia wrzucił wszystko do biórka, kartkę wcisnął w kieszeń i pomknął srebrnym mercem przez ciemne ulice do jej mieszkania.
***
Znalezienie go nie było łatwe. Formalnie adres nie istniał. Na nieciekawej ulicy, w danym miejscu stał stary kościół, który najwyraźniej cierpiał na brak datków od wiernych i samych wiernych.
Wnętrze było ciemne, oświetlone przez kilka starych świec, w witrażowych oknach brakowało kilku szybek dosztukowanych deseczkami. Drewniane ławki korniki przeżarły na wskroś, posadzka przypominała kamieniste klepisko.Mimo to Alexei ukląkł, chociaż sam nie wiedział po co. Ciemność i cisza sprawiały dziwne wrażenie.
- Rzadko ktoś przychodzi tutaj aby się pomodlić... - usłyszał cichy głos. To był ksiądz. Przyszedł aby zgasić świece.
- Ja... Własciwie szukam kogoś... To znaczy czegoś... - odpowiedział Alexei trochę przestraszony. - Pewnego miejsca...
- Do każdego miejsca potrzebny jest klucz... - odpowiedział tajemniczo ksiądz, zdmuchując płomienie.
- Klucz?... Mam klucz! - wykrzyknął aż poniosło echo i wyciągnął łańcuch spod kołnierza.
- To znaczy... Coś jej się stało? - spytał duchowny. - Chroni cię... Ale nic jej nie jest?
- Skąd ksiądz wie...?
- Boże miej ją w swojej opiece... - staruszek złożył ręcę w modlitwie, był bardzo przygnębiony.
- W porządku, jej stan jest stabilny... - odpowiedział łyżwiarz zniecierpliwiony. - Czy teraz może mi ksiądz powiedzieć, gdzie mam iść?
- A czego DOKŁADNIE szukasz?
- Pokoju z szufladami - odpowiedział pewnie, chociaż nie był pewien, czy to jest prawidłowa odpowiedź.
- We wnętrzu tego zniszczonego konfesjonału jest miejsce na kluczyk. Przejście prowadzi do katakumb. Pokój jest w ostatnim grobowcu, płytę łatwo odsuniesz, jest ze styropianu - Alexei słuchając tych słów zastanawiał się, cóż może być tak tajemniczego, że jest schowane tak głęboko i dlaczego Alexiel mieszka w tak dziwnym miejscu, w "grobie", przed kim się ukrywa i dlaczego jest tak tajemnicza.
--------------------------------------------------------------------------------
Sometimes I remember the darkness of my past
Piscess
Joined: 07 Feb 2004
Total Posts: 319
Re: POLISH THREAD
Posted: 26/04/2004 09:47 PM
Znowu zaskakujesz mistrzowskiem stylem i pomyslową fabulą, ale uważaj, bo jesli masz jakiś zarys tego, co tak naprawdę dzieje sie "za kulisami" to mozesz sie rozczarowac...
wiesz, w takich opowiadaniach o kilku autorach ciezko jest cokolwiek kontrolowac i mozemy Ci wszystko "zepsuć" =P, LOL (to taka luźna myśl, bo mnie zaczęło przerażać jak bardzo to skomplikowane... =])
niech żyje improwizacja i idziemy na żywioł!
Twoja kolej Matylda!
Zuza
--------------------------------------------------------------------------------
[link widoczny dla zalogowanych]
|><)))'> <'(((><|
Valka
valkasyags.friko.pl
Joined: 10 Feb 2004
Total Posts: 357
Re: POLISH THREAD
Posted: 27/04/2004 03:10 PM
nie mam zadnego zarysu, mowilam juz ze improwizuje:)))
ale masz racje - robie sie niezla komplikacja, ale wlasnie to jest w tym najlepsze! co to za zabawa, skoro wszystko wiadomo z gory, nie??
zapraszam na moja strone - mam tam kilka fajnych, prywatnych fotek ABTA:)))bedzie wiecej:)))
--------------------------------------------------------------------------------
Sometimes I remember the darkness of my past
guzik
Joined: 27 Mar 2004
Total Posts: 7
Re: POLISH THREAD
Posted: 27/04/2004 08:06 PM
heloł dziewczyny, ja sobie ciagle to czytam i jestem pełna podziwu, intryga jak z prawdziwego "harlekina" hehehe...
Czekam na dalsze czesci...a skoro Alexiel i Sara sa takie podobne to Alexei moze je pomylic
Valka
valkasyags.friko.pl
Joined: 10 Feb 2004
Total Posts: 357
Re: POLISH THREAD
Posted: 28/04/2004 04:23 PM
o przepraszam - tylko nie harlekin!!
co do sary i alexiel to moze poczekasz na rozwoj fabuly? ja sama nie wiem, czy bedzie dane yagowi je spotkac:)))(no, alexiel na pewno...))
--------------------------------------------------------------------------------
Sometimes I remember the darkness of my past
Piscess
Joined: 07 Feb 2004
Total Posts: 319
Re: POLISH THREAD
Posted: 29/04/2004 08:36 PM
No, nasze opowiadanie znowu przysnęło... ale liczę, że się wkrótce ocknie!
Wogóle to mogłybyśmy też o czymś pogadać zamiast tylko pisać do czasu do czasu
Valka, świetne zdjęcia Abta! Zastanawiałam się chwilę i stwierdziłam, że nic o nim nie wiem. Np. dlaczego na niektóych zdjęciach jest o kulach?
Czy ktoś zna historię Sashy Abta? =]
P.S.
Dzięki guzik, za wrzucenie całej naszej pracy do Literatury Niepotrzebnej...
I jeśli o mnie chodzi to Alexiel i Sara nie były bliźniaczkami (w sensie wieku również), a Wam, moje koleżanki-autorki, jak się wydaje?...
Zuza
--------------------------------------------------------------------------------
[link widoczny dla zalogowanych]
|><)))'> <'(((><|
Valka
valkasyags.friko.pl
Joined: 10 Feb 2004
Total Posts: 357
Re: POLISH THREAD
Posted: 30/04/2004 02:45 PM
Sashka mial kontuzje, to juz bylo dosc dawno...a zdjecia stad bo ich autor poznal sashke wlasnie w szpitalu (kurcze, a ja tyle razy jezdze i zadnego lyzwiarza...))
czyja teraz kolej pisac???w ogole jaka jest kolejnosc bo czasami sie gubie:P
sara i alexiel blizniaczkami raczej nie sa zwlaszcza ze ktos tam chyba wspomnial ze jest mlodsza od alexiel (albo i najmlodsza z rodzenstwa...?)
--------------------------------------------------------------------------------
Sometimes I remember the darkness of my past
Piscess
Joined: 07 Feb 2004
Total Posts: 319
Re: POLISH THREAD
Posted: 03/05/2004 06:23 PM
Ale kogo by tu poznawać w naszych polskich szpitalach? (i wcale mi nie chodzi o jakość służby zdrowia, bo moja matka jest lekarzem...) tylko o polskich łyżwiarzy... Przemek czy Bartek Domański to jednak nie takie "ciacha" jak, np. Abt o Lyoshy nie wspominając.
Zresztą nikomu pobytu w szpitalu nie życzę =]
Ale jakby tak miszcz zwariował i go przywieźli do Babińskiego (potocznie do Kobierzyna) to by nie było tak źle... Zwłaszcza jakby go leczyła moja wyżej wymieniona matka =>
Kolej Matyldy, ale z tego, co wiem, wyjechała...
No nic, przyjdzie poczekać.
Valka, a jak tam Twoje opowiadanie? Prześlesz mi? Pliz!
adres znasz: [link widoczny dla zalogowanych] =>
Zuza
--------------------------------------------------------------------------------
[link widoczny dla zalogowanych]
|><)))'> <'(((><|
Valka
valkasyags.friko.pl
Joined: 10 Feb 2004
Total Posts: 357
Re: POLISH THREAD
Posted: 04/05/2004 04:45 PM
jestem niecierpliwa! jak matyldy nie ma, to ją kolejka ominie, co ty na to?
sory z tym opowiadaniem, moj komp strajkuje:( mam to w wordzie na haslo i haslo sie nie chce zlikwidowac, a z nim ci przeciez nie wysle''''
--------------------------------------------------------------------------------
Sometimes I remember the darkness of my past
Valka
valkasyags.friko.pl
Joined: 10 Feb 2004
Total Posts: 357
Re: POLISH THREAD
Posted: 08/05/2004 03:21 PM
widzialyscie:
[link widoczny dla zalogowanych]*cmhm69YWYKb5yy6qaIDlNIt92pmjSxxo3wRtQ
???
--------------------------------------------------------------------------------
Sometimes I remember the darkness of my past
Piscess
Joined: 07 Feb 2004
Total Posts: 319
Re: POLISH THREAD
Posted: 09/05/2004 11:20 PM
nie wiem co sie dzialo z tym forum przez te kilka dni (to znaczy wiem, ale teraz mi sie to wszystko zamotało =P), ale wróciłam i mam dalszą część, wybacz Matylda...
Jest dłuższa, bo posatanowiłam coś dopisać do różnych wątków =]
A zdjęcie piiiiiiękne, Valeczko! Czy mi się wydaje czy on głupieje z dnia na dzień? =>
Szkoda z tym wordem, bo mialam ochote poczytać cośtam Twojego, no nic jak sytuacja się zmieni to napisz, proszę =]
a teraz daszy ciąg opowiadania...
Zuza
--------------------------------------------------------------------------------
[link widoczny dla zalogowanych]
|><)))'> <'(((><|
Piscess
Joined: 07 Feb 2004
Total Posts: 319
Re: POLISH THREAD
Posted: 09/05/2004 11:22 PM
#19
Park, choć mały, zalany był słońcem.
Po alejkach, pomiędzy białymi drzewami, których gałęzie uginały się pod ciężarem kwiatów, przechadzali się ludzie.
Tutaj śmiali się, pytali przyjaciół i rodzinę, co zmieniło się ‘na zewnątrz’. Tutaj zapominali skąd wyszli i dokąd muszą wrócić.
Nie byli pacjentami –byli ludźmi.
Choć i tak biały, górujący nad parkiem budynek szpitala i z rzadka migające między drzewami białe spódniczki pielęgniarek przypominały im o wszystkim.
Pacjenci na słońcu, na wolności. Niektórzy w szpitalnych piżamach i pastelowych szlafrokach.
Jej, na szczęście, brat przywiózł jakieś ludzkie ciuchy. Tylko, że teraz z niej trochę spadały. Pobyt w szpitalu na pewno nie będzie jej najmilszym wspomnieniem. Ale już niedługo wychodzi... Już niedługo...
-To wiesz już wszystko...?- zapytała go zbyt zmęczona rehabilitacją i uśpiona wonią kwiatów, żeby się przejmować.
-Nie wszystko...- uśmiechnął się –Wiem już, gdzie mieszkasz i że wiesz więcej niż FBI, ale nie zaglądałem do tych papierów, ani nie dobierałem się tam do szuflad...
Na jej bladej twarzy pojawił się uśmiech. Jakby cień uśmiechu, którym zwykła go obdarzać tak często.
-Nie chcesz wiedzieć, kto chce cię zabić?
-Liczę, że sama mi to powiesz...
-Nie, ja ci tego nie powiem, Lyosha.- powiedziała cicho. Odgarnęła włosy z twarzy, pomachała do kogoś na sąsiedniej alejce. Tak, taka pogoda ją usypiała, dawała jej złudne poczucie bezpieczeństwa.
-Bo...?- spróbował mimo wszystko zapytać.
Doszli do drzwi szpitala. Odwiedziny dobiegały końca. Alexiel chwyciła jego dłoń i Alexei poczuł przyjemny dreszcz, przebiegający po kręgosłupie.
-Bo ja nie wiem, Lyosha.
Pocałowała go delikatnie w policzek i oddaliła się do swojego pokoju.
***
-Więc cały czas kłamałaś...?- wymamrotał zaskoczony Misiek. Powoli docierał do niego sens słów siostry.
-Nie... to nie tak.- powiedziała, odwracając wzrok.
-Przecież powiedziałaś, że nie wiesz nawet co Alexiel o nim napisała... Skąd wy się w ogóle znacie?!
-Wszystko ci wyjaśnię, nie oszukiwałam cię.- Sara wstała od stołu i oparła się o parapet. –Pamiętasz,- zaczęła -jak rodzice się rozeszli i Alexiel wyjechała z ojcem do babci? Potem my też mieliśmy wyjechać, ale ty musiałeś trenować i mama zostawiła cię pod opieką twojego trenera. My miałyśmy mieszkać z wujkiem w Paryżu, ale okazało się, że przeniósł się do Poitiers...
-Pamiętam, ale ty miałaś wtedy może 5 lat...
-Tak i mama zabierała mnie na tamtejsze lodowisko, bo zawsze chciałam jeździć tak, jak ty. Oczywiście nigdy mi się to nie udawało i pamiętam, że kiedyś, kiedy się wywróciłam, dostrzegłam wyciągniętą rękę. Jakiś trochę starszy od ciebie chłopiec pomógł mi wstać. On jeździł świetnie. Zaprzyjaźniliśmy, ale wkrótce potem wróciłyśmy z mamą do Polski. Ten chłopiec... miał na imię Brian...
-Zaczynam rozumieć...
-Nigdy już później o nim nie myślałam, dopiero niedawno, kiedy wspomniałeś o morderstwie... Jakoś nagle tak przyszło mi namyśl, że może... Ja tylko chciałam sprawdzić czy to ten sam miły chłopczyk... Ale nie zastałam go w domu...
-Może po prostu cię nie wpuścił?...- zastanowił się Misiek.
-Czemu miałby to robić?
-Bo po tej całej sprawie, po tych artykułach... on się całkiem załamał. Podobno cały czas jest pod opieką psychologa, ale słyszałem na mistrzostwach, jak ktoś z francuskiej ekipy mówił, że są takie okresy, że przez kilka dni siedzi zupełnie sam i nikogo nie wpuszcza...
-No co ty!...
-Serio, przecież to wywołało taką sensację, bo właśnie wszyscy uważali Briana Jouberta za zawodnika silnego psychicznie. Na olimpiadzie wygrał właśnie dzięki temu, że wytrzymał całe to napięcie nerwowe...
-To straszne...- szepnęła Sara. Zrozumiała, że nic nie zostało z człowieka jakim był kiedyś Brian Joubert. Wszystko przez jakichś morderców i... jej siostrę...
***
„Dziennikarka ranna w zamachu na pokazach łyżwiarskich!”
Evangeline... stan stabilny... bla bla bla...
Obok artykułu widniało wielkie zdjęcie Alexei’a Yagudina z krwawiącą Alexiel na rękach.
Dawid rzucił gazetę na biurko i z wściekłością walną pięścią w miejsce, gdzie na fotografii znajdował się Yagudin.
-Czy tu naprawdę nikt nie potrafi zrobić czegokolwiek dobrze?!
Wyszedł z budynku, postawił kołnierz płaszcza i przeklinając wieczorny chłód, ruszył alejką przez mrok.
Zatrzymał się przy wąskiej uliczce i popatrzył na swój zegarek. Uspokojony oparł się o ścianę i wsadził do ust papierosa. Jego zapalniczka pstryknęła cicho, a w świetle jej płomienia Dawid ujrzał cień, który wyrósł przed nim znikąd.
-Nie pal, to szkodzi.- odezwał się chłodno cień, wyciągając papierosa z ust Dawida.
On tylko zaśmiał się cicho i z wyższością.
-Gratuluję dobrze wykonanego zadania...- zakpił. –Szef jest zachwycony...
-Nic, czego nie można by naprawić...
-Pomyśl, czy dostaniesz jeszcze jakieś zlecenie?
-Tamto jest nadal aktualne... ale mam też nowe...
-A to ciekawe! Można się dowiedzieć o co chodzi...? Po takiej porażce!- Dawid znowu się zaśmiał –Znając szefa, to nie lubi jak ktoś popełnia błędy.
-Właśnie, nie lubi...
Dawid drgnął, nie spodobał mu się ton tej ostatniej wypowiedzi... I czy coś srebrnego nie mignęło przez chwilę w ręce jego rozmówcy...?
Nie miał czasu jednak się nad tym dłużej zastanawiać. W następnej sekundzie Dawid chwycił się kurczowo za brzuch i zsunął się po ścianie na ziemię. Przed oczami mignął mu tyko obraz małej, niepozornej paczuszki...
--------------------------------------------------------------------------------
[link widoczny dla zalogowanych]
|><)))'> <'(((><|
Valka
valkasyags.friko.pl
Joined: 10 Feb 2004
Total Posts: 357
Re: POLISH THREAD
Posted: 11/05/2004 09:09 PM
Minęło zaledwie kilka dni od opuszczenia szpitala przez Alexiel, a ta już rzuciła się w wir "pracy".
- Alexiel, opanuj się! Nie jesteś jeszcze w pełni sił! - błagał Yagudin patrząc na jej czubek głowy wystający zza góry papierzysk, gazet, wycinków, wydruków, notatek, zdjęć... Spaza całego tego śmietniska słychać było tylko nerwowe klikanie palców o klawiaturę, dziewczyna pisała coś bardzo szybko.
- Yags, nie przeszkadzaj mi! - fuknęła na niego, a połowa dokumentów zleciało z biórka i zasłało podłogę. - Jak ci się nudzi, to posprzątaj, ta klasztorna krypa nie widziała miotły chyba od średniowiecza.
Yagudin ociężale zabrał się za zbieranie 'makulatury', próbując ułożyć ją w jakiś sensowny sposób. Alexiel bez przerwy waliła palcami o klawiaturę, co chwilę poprawiając okulary na nosie i odnotowując coś ołówkiem zatkniętym za ucho. Jej włosy były w kompletnym nieładzie.
- Uch, co to za koleś? - spytał Yags pokazując stos zdjęć jakiegoś modnisia rozsmarowanego na chodniku.
- To? A! To Dawidek. Jeden z tych, co ostrzą na ciebie pazurki - odpowiedziała dziewczyna beztrosko.
- Ale chyba sam się na czyjeś nadział... - odrzekł Yags z nieukrywaną odrazą. Jelita Dawida walały się w promieniu kilku metrów od ciała.
- O ile się nie mylę owe pazurki należały do tego samego gościa, co się na mnie zasadził... - odpowiedziała Alexiel beznamiętnie.
- CO??? - wykrzyknął łyżwiarz, a uporządkowane papiery znów rozsypały się na kamiennej posadzce. - Skąd wiesz?
- Rana cięta brzucha i dwie rany postrzałowe we łbie. Kaliber ten sam, możesz porównać. Kule są w tamtej szufladzie - wskazała palcem na jedną z kilkudziesięciu szuflad.
- A co jest w innych?
- Myślałam, że sprawdzałeś, jak mnie tu nie było... - i nie czekając na jego tłumaczenia wskazała na inną szufladę. - Zobacz tą.
- Co to za paczka? - spytał biorąc do ręki porozrywane zawiniątko.
- Otwórz.
- WOW! - oczom Alexia ukazał się poręczny, ale solidnie wyglądający i ciężki pistolet z tłumikiem zawinięty w foliową, szczelnie zamykaną torebkę. - Twój?
- Z niego ustrzelono trenera Briana i tego gościa z lodowiska. Miał zostać podrzucony Brianowi, żeby zrzucić na niego winę, zwłaszcza po moich artykułach, ale...
- Ale...?
- Ukradłam go.
- ŻE CO ZROBIŁAŚ??? ALEXIEL, JESTEŚ SZALONA??? - ryknął Yags wybałuszając oczy na śliczne, skromnie wyglądające dziewczę przed sobą. Nie potrafił sobie wyobrazić Alexiel skradającej się za jakimś bandziorem i wyciągajej mu pitolet prosto z kabury. Jak taka słodka kruszyna robi w bambuko wszystkich tych gangsterów i zwija im ich pistole prosto sprzed nosa, pomyslał.
- Dobra: pożyczyłam. Ładniej brzmi?
- Alexiel, nie wiem w co się ładujesz i jak daleko zaszłaś, ale jeśli coś ci się stanie, to ja tego na pewno nie przeżyję!
- Wiem, że nie przeżyjesz! Bo nie będzie miał cię kto chronić, jak mnie zmiotą! - roześmiała się.
- To nie jest śmieszne! - oburzył się chłopak. Najwyraźniej nie takiej reakcji się spodziewał.
- Lyooooshka, ty myślisz, że oni się tak łatwo mnie pozbędą?
- Myślę, że powinnaś na siebie uważać - naburmuszył się.
- Lyoshka... - ton dziewczyny stał się dziwnie podejrzliwy, oczy zwęziły się; Alexei poczył się pod wpływem tego wzroku, jakby ktoś go oblał lodowatą wodą. - Tobie na mnie zależy.
- No pewnie, że... - zatkało go. Alexiel ryczała ze śmiechu. - Cooo!!!??? Powiedziałem coś nie tak?
- Ha, ha! Ty się zabujałeś, słonko! Podobam ci się! - i spojrzała mu prosto w oczy rozbawiona.
- Wcale nie! Nie jestem taki popieprzony jak Plushenko, czy inny! - wykrzyknął, ale twarz mówiła co innego. Kolor jego policzków przybrał kolor dojrzałych czereśni.
- Dooooobra, nie chcesz, to nie mów! - odpowiedziała. - A co tam u Brianka słychać? Nadal zapuszkowany w swoim mieszkaniu?
- Ostatnio dostał kompletnego pierdolca - rzekł Alexei zupełnie poważnie. - Mówi, że go nawiedzasz.
- Słucham??? - dziewczyna spojrzała na łyżwiarza jakby właśnie opowiedział jej dobry dowcip.
- Podobno przyszłaś do niego i dobijałaś się do drzwi, ale nie otworzył. Jak go odwiedziłem, to o mało nie wydarł sobie wszystkich włosów z nerwów. Mówił, że przedstawiałas się jako Sara...
- Sara... - powtórzyła Alexiel szeptem. - To możliwe...
- Że do niego przyszłaś?
- Nie. Że to była Sara - Alexei zrobił głupią minę. - To moja siora, nie odzywamy się do siebie. Ona miała świra na punkcie francuskich łyżwiarzy, Misiek zawsze mówił, że Sarka podkochuje się we wszystkich Brianach jeżdźących na łyżwach, podobno to taki 'uraz z dzieciństwa' - Alexiel spojrzała wymownie i pokręciła palcem przy skroni.
- Nie wiedziałem, że masz siostrę...
- Trzymaj ją z daleka od Briana. Ona jest podobna do mnie i lepiej żeby nieświadomie nie władowała go w jakieś szambo, bo te gangsterki mogą nas pomylić, rozumiesz.
- I tak zabieram Briana na małe wakacje do Pitra...
- Nie zdziw się, jeśli mnie tam spotkasz - Alexiel puściła oko.
- A co ty w ogóle teraz tak namiętnie piszesz? - spytał zaciekawiony łyżwiarz.
- Artykuł o Dawidku. Mam nadzieję, ze zostanę dziennikarką roku!
--------------------------------------------------------------------------------
Sometimes I remember the darkness of my past
Piscess
Joined: 07 Feb 2004
Total Posts: 319
Re: POLISH THREAD
Posted: 11/05/2004 09:56 PM
BUUUUHAHAHAHAHAHAAAA! =D
To opowiadanie czytają 2 dziewczyny z mojej klasy SZALEŃCZO zakochane w Brianie Joubercie, a Ty o nim piszesz, że dostał "pierdolca" LMAO! chyba je coś trafi...
nie moge! popłakałam się ze śmiechu... ='}
Widze, że za jakiś bliżej nieokreślony czas przeniesiemy się do 300letniego miasta =] Fajno!
Twoja kolej Matylda, jeśli czujesz się na siłach...
Zuza
Aha, no i wchodźcie czasem na moja strone, bo co jakis czas beda tam publikowane jakies lyzwiarskie głupoty =P A to jakieś fotomontaże, a to kolejne rozdziały II części opowiadania o agentach i chomiku, które przeczytałaś...
popajka.w.interia.pl/menu.html
--------------------------------------------------------------------------------
[link widoczny dla zalogowanych]
|><)))'> <'(((><|
Valka
valkasyags.friko.pl
Joined: 10 Feb 2004
Total Posts: 357
Re: POLISH THREAD
Posted: 17/05/2004 05:19 PM
co taki zastoj?
mam nowe zdjecie yaga na stronie w galerii specjalnej!))))))))
--------------------------------------------------------------------------------
Sometimes I remember the darkness of my past
Piscess
Joined: 07 Feb 2004
Total Posts: 319
Re: POLISH THREAD
Posted: 18/05/2004 08:34 PM
Kurka! Co tu się dzieje?
A właściwie -- co tu się NIE dzieje!
....
Zdjęcia całkiem całkiem... niezwykłe... LOL
A wogóle, to Valka, zdradzasz nas na innym forum! Wstydź się!!! =P ;]
Matylda pośpiesz się, bo zabiorę się do pisania włąsnej części!
Zuza
--------------------------------------------------------------------------------
[link widoczny dla zalogowanych]
|><)))'> <'(((><|
|
|
|
Powrót do góry |
|
|
Archive
Gość
|
Wysłany: Wto 13:17, 14 Mar 2006 Temat postu: |
|
|
Strona 4:
Cytat: | Valka
valkasyags.friko.pl
Joined: 10 Feb 2004
Total Posts: 359
Re: POLISH THREAD
Posted: 19/05/2004 02:11 PM
JA WAS ZDRADZAM????????????!!!!!!!!! gdzie??? (skoro mnie gdzies widzialas tzn. ze ty tez nas zdradzasz:D)
dobra, pisz ty nastepna czesc bo sie chyba nie doczekamy :PPPPP
--------------------------------------------------------------------------------
Sometimes I remember the darkness of my past
Piscess
Joined: 07 Feb 2004
Total Posts: 319
Re: POLISH THREAD
Posted: 19/05/2004 10:49 PM
Ale ja tylko czytam, a nie piszę, Valeczko =P
No dobra, skończmy te żarty =] czas na nową część!
Matylda, z niecierpliwością czekam Twojego powrotu...
---------
#20
Alexei czekał oparty o ścianę, kiedy Brian zbierał ostatnie rzeczy. Mieli jeszcze dużo czasu do odlotu samolotu do Petersburga. Zasłony w oknach Briana były wreszcie odsłonięte, przez uchylone okno wpadało świeże powietrze. Poczuł ulgę, że jego podopieczny wraca do siebie. Kiedy zadzwonił od drzwi, Brian kończył śniadanie. Choć dalej ciężko by było rozpoznać w facecie, który przed nim stanął, obecnego mistrza olimpijskiego, nie był już tak przeraźliwie chudy i zaszczuty.
Dumny trener nie bał się już, że znajdzie go skulonego w kącie, w ciemnym mieszkaniu i w dodatku po całym opakowaniu jakichś tabletek...
Teraz żartowali, rozmawiali łamanym francuskim o jakichś nieistotnych rzeczach. Wszystko miało być tak, jak dawniej. Po wakacjach Brian znowu zacznie trenować, wróci do formy i znów będzie mistrzem. Na pewno.
Tymczasem czeka ich cudowny tydzień w jego ukochanym, rodzinnym mieście.
-No,- uśmiechnął się Brian –Jestem chyba gotowy.... Jeszcze tylko...- powiedział wpychając do walizki swoje czarne figurówki.
-Bierzesz je? Na wakacje?- zapytał Alexei.
-Na wszelki wypadek... Ty nie bierzesz swoich?
-Przecież wiesz, że ja się z nimi nigdy nie rozstaję...- uśmiechnął się.
Lotnisko było niezwykle zatłoczone. Tłum składał się w podróżnych, ich szlochających lub uradowanych rodzin, ochrony, miotającej na wszystkie strony podejrzliwe spojrzenia oraz idealnie wtopionych w resztę złodziei.
Cała ta rzeka ludzka przesuwała się różnych kierunkach, niewielu okupowało restauracje, kawiarenki i kioski. Sprzedawcy i kelnerki krzątali się pomiędzy nimi, rozmyślając o tym , jak to kiedyś ludzie przychodzili tu, żeby wydać swoje ostatnie franki, których nie warto było już wymieniać. A teraz, w czasach wszechobecnego euro...
Dwaj młodzi mężczyźni mijali kramy, gdzie do kupienia było wszystko, co świat uważał za charakterystycznie francuskie. Brakowało chyba tylko ludzi promujących (i proponujących) francuskie pocałunki i sprzedawców francuskich kluczy.
Alexei zatrzymał się przy jednym z kiosków i kupił gazetę. Nadali już swój bagaż i wciąż mieli trochę czasu do odprawy. Usiedli i Alexei zaczął przeglądać czasopismo. Przewertował kilka stron, aż natrafił na artykuł dotyczący wyborów dziennikarza roku. Tekst krótko przedstawiał sylwetki i osiągnięcia pierwszych 20 nominowanych.
Alexei’owi od razu przyszła na myśl pewna jego znajoma...
Postanowił jednak nie zgłębiać się teraz w lekturę tego artykułu. Nie mógł się zdradzić. W końcu Brian nie wiedział o jego spotkaniach z Alexiel i lepiej dla nich obu, żeby tak zostało. Najlepiej, żeby Brian w ogóle nie zobaczył tego artykułu...
Niestety, było już za późno. Gdy Alexei spojrzał na swojego ucznia, ten już od jakiegoś czasu zaglądał mu przez ramię ze wzrokiem tępo utkwionym w jedno ze zdjęć nominowanych. Tam, pomiędzy Jeanem Marizinem a Eleonorą Parizzi, widniało zdjęcie Alexiel. Jej włosy były krótsze, zaplecione w 2 warkocze, co w połączeniu z delikatnym pastelowym makijażem dawało jej wygląd niemal piętnastolatki. Tylko oczy się nie zmieniły. Mimo łagodnego spojrzenia, wiąż widoczny był w nich ten niesamowity błysk, który sprawiał, że Alexei tracił panowanie nad zmysłami.
Zdjęcie opatrzone było podpisem: Dorothy Crawnwell.
Alexei zbladł. Nie mógł sobie wyobrazić reakcji Briana. A co jeśli do końca mu jeszcze nie przeszło i całe wakacje, ba! całe jego plany, szlag trafi?
Powoli odwrócił głowę w stronę młodego Francuza.
Uczeń popatrzył w oczy swojemu mistrzowi, ale zaraz przeniósł wzrok na olbrzymi zegar wiszący na ścianie przed nim. Wstał z ławki.
-Lepiej już chodźmy, Alexei. Chyba nie wyobrażasz sobie, że za chwilę całe lodowisko usłyszy:
„Panowie Joubert i Yagudin proszeni są do bramki numer 4...”?
....
--------------------------------------------------------------------------------
[link widoczny dla zalogowanych]
|><)))'> <'(((><|
Valka
valkasyags.friko.pl
Joined: 10 Feb 2004
Total Posts: 359
Re: POLISH THREAD
Posted: 20/05/2004 09:33 PM
chyba ci sie cos porąbalo Zuza...panowie siedzieli na lotnisku a tu nagle tekst:
-Lepiej już chodźmy, Alexei. Chyba nie wyobrażasz sobie, że za chwilę całe lodowisko usłyszy...
LODOWISKO??? no, ale pofantazjowac mozna ze w najblizszej przyszlosci doczekamy sie i lodowisk na lotniskach:))))
ok, moj c.d.:
Podróż minęła bez zakłóceń, Brian całą droge smacznie spał, zmęczony po ostatnich tygodniach bezsennych nocy. Teraz mógł się spokojnie zrelaksować.
Alexei ten czas wykorzystał na czytanie gazety i z uśmiechem przyjął wiadomość, że "Dorothy Crawnwell jest faworytką w tegorocznych wyborach Dziennikarza Roku". W pewnym momencie wydawało mu się, że jedna z pasażerek z włosami związanymi różowymi gumkami z pomponikami puszcza do niego oko pokazując na gazetę.
Petersburg przywitał ich czterdziestostopniowym upałem i bezchmurnym niebem. Obaj łyżwiarze ulokowali się na daczy Yagudina po drodze wstepując na barszczyk do jego mamy. Całe popołudnie spędzili leząc na hamakach, opalając seksowne klaty na słońcu i popijając zimne napoje. Lorik radośnie ich obszczekiwał i biegał w poliskich krzakach poganiając kota sąsiada.
- Lyosha, mogę poczytać tą gazetę, którą kupiłeś na lotnisku? - spytał w pewnym momencie Brian; Alexei spojrzał na niego zdziwiony spoza okularów słonecznych.
- Jeśli chcesz... - odpowiedział niepewnie.
- Widzisz tą laskę? - wskazał na Alexiel. - To jest Michelle...
- Ahaaa... - przytaknął trener udając, że widzi ją po raz pierwszy.
- Chciałbym wiedzieć czemu mi to zrobiła... - westchnął Francuz. - Chciałem z nią być...
- No wiesz... Ładna to ona i jest, ale charakterek ma straszny... To znaczy, tak mi się wydaje, po tym, co ci zrobiła - dodał od razu Yags.
- Ładna? Lyosha ona jest boska! Jeszcze trochę i wylądowalibyśmy w łózku, ale... - urwał nagle i przetarł oczy, jakby przypominał sobie coś bardzo męczącego. Alexei milczał. Z jednej strony cieszył się, że jego podopieczny wreszcie się otwiera i mówi mu, co zaszło, ale z drugiej nie chciał go na siłę ciągnąć za język.
- Wtedy dała mi kosza. Olała mnie! A przecież te wszystkie zwycięstwa w ostatnim sezonie, medal olimpijski... wszystko dedykowałem JEJ! A ona... Wkopała mnie na do widzenia! Oskarżyła... bezpodstawnie... o to... morderstwo... - głos mu się załamał.
- Może czymś się kierowała i dlatego... - zasugerował Alexei znając prawdziwy powód oskarżeń Alexiel.
- O, pewnie! I ja wiem czym! - wykrzyknął Brian. - Ty wiesz, co ona mi powiedziała na odchodne? - zerwał się z hamaka i spojrzał prosto w oczy trenera.
- Co...?
- Że jedynym facetem, z którym chce się hajtać to TY!!!
Szok. Alexei spadł z hamaka, a szklanka z zimnym sokiem wylądowała na jego głowie.
***
- You broke my heart, now we're apart. Ain't that a shame... my tears fall like rain - podśpiewywała sobie Alexiel waląc jak zazwyczaj w klawiaturę lap topa. Sielski nastrój przerwał jej natarczywy dzwonek komórki.
- Valentina Kurcewiczowa, słucham - odebrała posługując się płynnie rosyjskim. - Zaraz schodzę - odpowiedziała, wyłączyła komputer, zapięła paski od pończoch wybiegła z pokoju, dokładnie go zamykając.
- Czy to pani nazywa się Valentina Kurcewiczowa? - spytała kobieta w średnim wieku, na której twarzy było widać ślady minionej urody, jej rysy kogoś Alexiel przyponały.
- Tak, to ja, a pani?
- Zoya Aleksejewna, jestem mamą Alexeia Yagudina.
- A! Witam, bardzo mi miło! Moge wiedzieć w czym mogę pomóc i skąd ma pani mój telefon?
- Od jednej z redakcji, często pisała pani artykuły o łyżwiarzach w rosyjskich gazetach.
- Tak, to prawda - przytaknęła dziewczyna, przysięgając w duchu, że ściągnie olbrzymie odszodowanie od redaktora za przekazywanie jej danych osobowych obcym.
- Ale tak naprawdę nie nazywa się pani Valentina...
- Skąd pani wie - Alexiel zwęziła oczy, które teraz strzelały piorunami. Jeszcze nikt nigdy nie odkrył jej tożsamości!
- Mam stały kontakt z synem, on mi nic nie mówi, ale ja wiem, że coś go z panią łączy. A on inaczej panią nazywa.
"Co za niewyparzona jadaczka! Jak go spotkam to połknie własną szczękę!" pomyślała dziewczyna wyobrażając sobie Yagudina bez zębów i zacisnęła pięści. Była wściekła.
- Z Alexeiem nie łączy mnie nic, poza pracą. Prowadzę kolumnę o nim w jednej z gazet i muszę mieć z nim stały kontakt - wkręciła.
- Nie musi pani kłamać. Nie wiem, czemu używa pani fałszywych nazwisk i czemu jest pani taka tajemnicza, ale ja wiem, że jest pani dobrą dziewczyną. Słysze to głosie Lyoshki, gdy z nim rozmawiam. Chciałam się z panią spotkać, aby zobaczyć, czy rzeczywiście jest pani taka piękna jak mówił Lyoshka.I nie mylił się. Miło mi było panią spotkać, cieszę się, że wreszcie znalazł kogoś, z kim będzie mu dobrze. Prosze się nie martwić, nikomu nie powiem o
pani tożsamości i zajęciu. Zawsze może pani na mnie liczyć - kobieta uśmiechnęła się, a Alexiel już wiedziała, czyją twarz przypominają jej rysy.
- Przepraszam, ale muszę teraz iść na daczę. Panią także zapraszam na wieczór, Lyosha przyjechał, ale pewnie już pani o tym wie. Do widzenia.
I poszła zostawiajac Alexiel zupełnie osłupiałą, z oczami jak talerze i policzkami jak piwonie.
--------------------------------------------------------------------------------
Sometimes I remember the darkness of my past
Piscess
Joined: 07 Feb 2004
Total Posts: 319
Re: POLISH THREAD
Posted: 22/05/2004 12:22 AM
Nie, no jasne, żę chodziło mi o lodowisko! Telepatycznie się tam przenieśli... =P
Wiesz, że po wysłaniu mojej poprzedniej części myślałam o ym, żeby ich rozbić tym samolotem gdzieś w Uralu? W każdym razie zrezygnowałam z tej cudownej myśłi na rzecz fabuły =]
Brian: "Jeszcze trochę i wylądowalibyśmy w łózku, ale..." -- buu! rozczarowanie! =P
Mamusia Yagsa górą!
Mam nową część, ale strasznie krótką. Lepsze to niż nic... (mam zamiar się poprawić)
#22
Rankiem, na przedmieściach Petersburga, kiedy Brian pił pierwszą kawę, Alexei wszedł do małej kuchni, znajdującej się w domu, z triumfalnym uśmiechem na twarzy.
-Znalazłem komórkę!- zaczął od progu –Szukałem jej przez cały wieczór! Wiesz, gdzie była? Pod poduszką!- Alexei zaśmiał się, ale fakt ten jakoś nie rozbawił Briana.
-No tak, w końcu każdy by chciał znaleźć się w twoim łóżku...- mruknął.
Nagle Alexei poczuł, że przez to jedno zdanie trzęsie się z gniewu. Z jego wcześniej rozbawionej twarzy znikł uśmiech, ustępując miejsca wściekłości.
Chwycił ramiona Briana i potrząsnął nim.
-Mógłbyś już przestać, co? Nie moja wina, że Michelle ci tak powiedziała! Nie odbiłem ci laski, tylko ona okazała się szmatą! Ja mam ją gdzieś!!!- krzyknął mu prosto w twarz, ale to nie były słowa ułożone w gniewie. To gorzkie dla Alexei’a kłamstwo było przemyślane, zostało opracowane przez niego jeszcze poprzedniej nocy, no i oczywiście przetłumaczone na jako-taki francuski.
Nagle zapadła cisza. Alexei puścił Briana, który prawie na ten wybuch nie zareagował. Może tylko trochę posmutniał, spuścił wzrok. Alexei oparł się o ścianę, oddychał powoli.
-Wybacz...- powiedział po chwili.
-Zasłużyłem sobie.- odpowiedział cicho Brian.
-To mnie więcej nie wkurzaj, bo ci w końcu przywalę...- powiedział do siebie po rosyjsku Alexei, tylko może trochę mniej wyszukanym językiem.
-Lyosha, jak ty się wyrażasz?- usłyszał kobiecy głos od progu....
--------------------------------------------------------------------------------
[link widoczny dla zalogowanych]
|><)))'> <'(((><|
Valka
valkasyags.friko.pl
Joined: 10 Feb 2004
Total Posts: 359
Re: POLISH THREAD
Posted: 22/05/2004 02:59 PM
no nie bedziemy robic z chlopakow dziewic orleanskich, nawet Brianowi moze podskoczyc poziom testosteronu, nieprawdaz;)?
#23
-Lyosha, jak ty się wyrażasz?- usłyszał kobiecy głos od progu....
To była jego mama... i Alexiel. Dziewczyna stała w drzwiach, jakby nie wiedziała czy ma wchodzić, czy lepiej się wycofać. Sprawiała wrażenie kompletnie rozkojarzonej; jak mała dziewczynka, która zgubiła się w dużym mieście.
- M-mamo...co ty tu robisz? - wydukał syn.
- Jak ty się witasz z matką! Przecież to także moja dacza i chyba mogę przychodzić tu kiedy chcę, prawda? - odpowiedziała typowo matczynym tonem, a po chwili dodała coś, co zmroziło krew w jego żyłach. - Przyprowadziłam Alexiel, twoją przyjaciółkę, powinieneś być mi wdzięczny. Swoją drogą mogłeś ją wczoraj zaprosić, jesteś bardzo niemiły dla gości.
Brzdęk. Szkalnka z mlekiem, które pił Brian wylądowała na podłodze. Alexei zamarł. Zoya nie wiedziała o sekretach Alexiel i Alexeia i nieświadomości Briana. Alexiel milczała w progu i gapiła się tępo na wzorki na tapecie.
- Zostawiam was teraz samych, przyszłam tylko po Lorika, trzeba iść z nim do weterynarza na badania kontrolne - rzekła mama zawołała rozszczekanego psiaka. - I posprzątaj to mleko, sunku.
- Ja też pójdę, nie byłam zaproszona - powiedziała dziewczyna.
- Ty zostajesz, nie twoja wina, że Lyosha jest zapominalski! - odpowiedziała kategorycznie Zoya. - Lyosha zajmij się gościem, chyba nie muszę cię upominać! - i opuściła daczę zabierając Lorika.
Zapadła długa, niezręczna cisza...
- Czy już spełniłaś swoje marzenie...Alexiel...? - spytał powili Brian obracając w dłoni niedojedzoną kanapkę. - Ile razy już się pieprzyliście, co? A może to ja powinien wyjść, żeby wam nie przeszkadzać? - dodał dokładnie akcentując każde słowo.
- Dobra, nie będę ukrywać i kłamac, że was nie znam, albo jestem tu przypadkowo, a Brian świruje i bierze mnie za kogoś innego - Alexiel trzymała nerwy na wodzy. - Nie obwiniam twojej matki, że dała plamę, nie wiedziała przecież o niczym. Masz rację, Brian, utrzymuję kontakt z twoim trenerem, ale to nie znaczy - podeszła do krzesła na którym siedział chłopak i wycedziła prosto w jego ucho. - że pierdolimy się po krzakach jak niedorżnięci. Jeśli nie wiesz, po co się spotykamy, to zatkaj dziób i przestań kłapać, jasne?! - ostatnią kwestę prawie wykrzyczała.
- To może mi powiesz, po co?
- Nie.
- Dlaczego?
- Nic ci do tego.
- Alexiel, może jednak powinniśmy mu... - zaczął Alexei.
- NIE!!! A ty się w ogóle nie odzywaj, bo przez twój niewyparzony ryj twoja matka wie więcej o mnie niż wszyscy ludzie razem wzięci!!! Mówiłam, żebyś NIC NIKOMU nie mówił, a ty co!!! - krzyczała dziewczyna.
- PRZESTAŃCIE!!! Nic mnie nie obchodzi, co was łaczy, oboje jesteście kłamliwymi świniami!!! - ryknął Brian i wybiegł z daczy, jak stał.
***
- Wszystko przez ciebie, chamie jesden, powinnam wybić ci wszystkie zęby! - syczała dziewczyna maszerując bardzo szybko ciemnymi ulicami Petersburga. Alexei ledwo za nią nadążał, chociaz nie biegła. - Brian teraz wsiąkł i szukaj wiatru w polu!
- Trzeba było mu wszystko wyjasnić! Na pewno by zrozumiał, że chciałaś go tylko chronić! - odgryzał się Alexei.
- Jak ty to sobie wyobrazałęś? Że powiem mu: "no słuchaj, stary, ale pan X własnie zamierza przerobić cię na konfetti, więc nie wchodź mu w drogę", tak???
- TAK!!! Właśnie tak trzeba było mu powiedzieć!
Alexiel zrobiła gwałtowny zwrot, szarpnęła Yagudinem, a ten wylądował na masce jakiegoś zaparkowanego samochodu. Zrobiło mu się dziwnie gorąco i przyjemnie.
- W ten sposób Brian by ciągle się ukrywał i nigdy w życiu byśmy nie złapali zamachowca! Nie możemy mu o niczym mówić, bo ta wiedza może go zgubić! Albo się gdzieś wygada, albo spieprzy jakąś akcję i albo będziemy uganiać się za mordercą w nieskończoność, albo sam wpadnie w jego pułapkę i będziemy mogli go zdrapywać szpachelką z chodnika! Widać, że nie znasz się na psychologii! - wycedziła Alexiel napierając na chłopaka.
- Wiesz co?
- Co?
- Stanik ci widać - rzekł zupełnie spokojnie gapiąc się w dekolt dziewczyny. Dostał w twarz, podbniósł się z maski i dogonił ją.
- Idziemy na lodowisko, tam jeszcze nie sprawdzaliśmy - stwierdziła i wyciągnęła mały poręczny pistolet zza pończochy sprawdzając, czy jest naładowany.
- Zawsze nosisz broń? - spytał spoglądając na pistolet i miejsce, z którego go wyciągnęła.
- Zawsze, gdy może się przydać - odpowiedziała.
- Myślisz, że coś mu grozi?
- Ja nie myślę, Alexei. I nie podniecaj sie tak, jak rzucam tobą po samochodach. Ten, na którym wylądowałeś był tym samym, jaki kiedyś sfotografowałam przed naszym pierwszym spotkaniem.
--------------------------------------------------------------------------------
Sometimes I remember the darkness of my past
Piscess
Joined: 07 Feb 2004
Total Posts: 319
Re: POLISH THREAD
Posted: 22/05/2004 04:54 PM
Nie no, nie to miałam na myśli... raczej o słowa "jeszcze trochę i"... :]
A jeśli chodzi o następną część to mam już pomysł, tylko idę teraz na bibę i napiszę dopiero jutro =]
Aha, no i nastąpił długo oczekiwany update na [link widoczny dla zalogowanych]
zapraszam
Zuza
--------------------------------------------------------------------------------
[link widoczny dla zalogowanych]
|><)))'> <'(((><|
Piscess
Joined: 07 Feb 2004
Total Posts: 319
Re: POLISH THREAD
Posted: 23/05/2004 07:32 PM
dalszy ciąg:
#24
Jakiś czas później Alexei wraz z przyszłą Dziennikarką Roku wpadli na lodowisko. Wszędzie było pusto, ciemno i cicho. Wszystkie nadzieje Alexei’a legły w gruzach. Nie było żadnego śladu Briana, żadnego zgrzytu ostrzy o lód, żadnych kroków w korytarzu, ani szmeru wody w szatni. Puste trybuny wydały mu się przerażające.
-Po prostu pięknie! I co teraz?- spytała Alexiel równie wściekła jak zaniepokojona.
-Chyba... wracamy...- odpowiedział cicho. W końcu co by Brian robił na lodowisku, skoro nie zabrał łyżew? –Może sam wrócił na daczę...
Ruszyli w stronę wyjścia klnąc pod nosem.
***
Alexei się mylił. Brian za nic w świecie nie miał zamiaru wracać. Już nigdy. Ani do Alexei’a, ani do łyżwiarstwa w ogóle. Cały świat jakoś przetrzymał to, że nie pojawił się na żadnej imprezie w zeszłym roku, przetrzyma i teraz. Będą podziwiać drugi sezon cudownego come-backu Najwspanialszego na Świecie Alexei’a Yagudina.
Gdy wybiegł z domu popędził przed siebie, aż dotarł do przystanku autobusowego. Wsiadł do pierwszego, który przyjechał, nie patrząc nawet dokąd go zawiezie. Zresztą i trak nie umiałby przeczytać.
Mimo, że znacznie się ochłodziło, jego ubiór nie wzbudzał podejrzeń. Tego ranka, gdy Alexei jeszcze spał, Brian z mocnym postanowieniem powrotu do formy wyszedł pobiegać przed śniadaniem. Teraz sportowe buty, krótkie spodenki i koszulka nikogo nie dziwiły.
Autobus jechał do centrum podskakując na nierównym asfalcie Petersburga. Brian gapił się w okno, nie myślał o niczym. Wsłuchiwał się w dziwaczny szmer rozmów towarzyszy podróży.
Nagle w autobusie zapanowało pewne poruszenie. Wszyscy zaczęli szukać czegoś w torbach i kieszeniach. Dwóch ludzi chodziło pomiędzy nimi pokazując jakieś legitymacje. Jeden z nich podszedł do Francuza i zaczął coś nawijać w swoim niepojętym języku. Czego oni chcą? Biletów?...
Kiedy autobus zatrzymał się na przystanku, Brian wysiadł, ale oni wysiedli za nim, a jeden z nich, dwa razy większy od niego, złapał do mocno za rękę.
Wyciągnęli jakieś dokumenty i bloczki. Łyżwiarz chciał im coś wyjaśnić, ale najwidoczniej nie rozumieli ani jednego słowa po francusku.
Cała ta sytuacja zaczęła go wkurzać, ale nie widział żadnego wyjścia.
Nagle do trzech mężczyzn podbiegła jakaś dziewczyna.
W pierwszym momencie Brian myślał, że to Alexiel i chciał jak najszybciej dać nogę, ale uścisk wielkiego Rosjanina jeszcze się zacieśnił.
Kiedy nieznajoma zaczęła tłumaczyć coś kanarom pół na migi, pół po rosyjsku, Brian przyjrzał się jej. To nie mogła być Alexiel, bo nie zdążyła by w tak krótkim czasie zmienić fryzury, poza tym musiałaby zmaleć. Jeśli Alexiel była niewysoka, to ta dziewczyna była po prostu niska. I jej oczy, nie dość, że piwne, były większe i jakoś wydały mu się bardziej przyjazne.
Jednak kogoś jeszcze mu przypominała...
Tymczasem ona właśnie wcisnęła tym facetom jakiś kit i chyba z pięćset rubli, co sprawiło, że natychmiast odeszli w swoim kierunku.
-Dziękuję...- powiedział w swoim ojczystym języku i zaraz potem postarał się wydukać to samo po rosyjsku, ale ona mu przerwała.
-Nie ma za co... Nawet nie wiesz jak się cieszę, że cię spotykam...- odpowiedziała bezbłędnym francuskim. Patrzyła na niego z taką naiwną, dziecięcą radością.
-Co ty tu w ogóle robisz, Brian?- spytała.
-Więc ja właśnie...- urwał- Skąd ty mnie znasz?
-No tak...- spuściła wzrok- nie możesz pamiętać... Mam na imię Sara, poznaliśmy się kilkanaście lat temu w Poitiers...
Briana nagle olśniło.
-To... to ty?!- uśmiechnął się, niedowierzając –Boże! Gdzie ty się podziewałaś? Tak bardzo chciałem się jeszcze z tobą kiedyś zobaczyć, a tu tak nagle... w Rosji!...- uściskał przyjaciółkę z dzieciństwa.
-Chodź,- powiedziała –Nie będziemy tu tak stać na ulicy.- chwyciła jego rękę i razem przebiegli przez jednię. Zeszli po schodkach na stację metra i, kiedy już jechali w zatłoczonym wagonie, Sara zaczęła wyjaśniać
-Tu niedaleko mieszka moja babcia i, kiedy mi się skończą wymówki, przyjeżdżam do niej na wakacje...
-Nie lubisz tu przyjeżdżać?
-Nie, bo...- zawahała się –to jest babcia od strony ojca, a... moi rodzice się rozwiedli i ja mieszkałam z mamą i bratem...
-W Poitiers chyba... nie poznałem twojego brata... jest młodszy?
-Nie, starszy, ale on został wtedy w Polsce, bo... bo tak.- Sara uznała, że jeszcze za wcześnie na ujawnianie swojego pokrewieństwa z Miśkiem. –A ty, co tu robisz?
-Przyjechałem na daczę do mojego trenera, ale... to już jest teraz mój były trener, a ja... jakoś wrócę do domu... tylko nie wiem jeszcze jak...- na jego twarzy pojawił się wymuszony uśmiech.
-Pokłóciłeś się z Alexei’em Yagudinem? Dlaczego?
-Bo...- zastanowił się jak to wytłumaczyć Sarze, ale zrezygnował –Słuchaj, strasznie mi kogoś przypominasz...
-Tak? Kogo?- zapytała z uśmiechem, ale poczuła, że krew zamarza jej w żyłach.
-Taką jedną dziennikarkę... ma wiele pseudonimów Dorothy Crawnwell, Michelle Difirenze...- popatrzył na Sarę wyczekująco.
-Ekhm,- chrząknęła i znowu złapała go za rękę –Tutaj musimy wysiąść...
Dom babci Sary okazał się olbrzymią, pełną przepychu willą.
-Może zostaniesz tutaj, choćby na jedną noc?- zaproponowała.
-Naprawdę mógłbym?
-Widać po tobie, ze nie masz, gdzie się podziać...- uśmiechnęła się- Na pewno znajdzie się jakiś pokój, lodówka też pełna... Chodź na górę, tam jest pokój mojego brata, nie przyjechał teraz, ale babcia zawsze dba, żeby nasze szafy były pełne- wywróciła oczami –Na pewno coś sobie wybierzesz...
Misiek miał spory, ale przytulny pokoik na końcu korytarza.
Sara wyciągnęła z szafy jedną koszulę brata, ale Brian nie zwrócił na nią większej uwagi. Popatrzył Sarze w oczy i powiedział
-Proszę, odpowiedz na moje pytanie...
-Jakie pytanie?- spytała, jakby nie miała pojęcia o co mu chodzi.
-Czy coś cię łączy z Michelle...
Nastała chwila krępującej ciszy
-To... moja siostra...- wyszeptała w końcu, wpatrując się w podłogę –Mieszkała tu z ojcem i babcią po rozwodzie...
Brian przełknął ślinę
-Rodzona siostra?...- spytał. Sara pokiwała smętnie głową.
Chwycił delikatnie jej drobną twarz
-Jesteśmy aż tak podobne?- wyszeptała, w jej oczach błyszczały łzy.
-Zupełnie niepodobne- odpowiedział Brian i pocałował ją w usta.
.....
--------------------------------------------------------------------------------
[link widoczny dla zalogowanych]
|><)))'> <'(((><|
Valka
valkasyags.friko.pl
Joined: 10 Feb 2004
Total Posts: 359
Re: POLISH THREAD
Posted: 27/05/2004 08:54 PM
-Zupełnie niepodobne- odpowiedział Brian i pocałował ją w usta.
Sara była w siódmym niebie. Wreszcie je wyśniona miłość trzymała ją w ramionach i składała delikatne pocałunki na jej ustach. Wreszcie Brian był jej i tylko jej, a ta głupia szmata Alexiel jest daleko i nigdy im już nie przeszkodzi. Bedzie go chroniła przed nią.
***
- Alexiel... - zaczął Yagudin.
Oboje z dziewczyną leżeli w jednym łóżku. Była noc, okna zasłonięte, światło zgaszone, od ulicy nie padały żadne swiatła latarni. Kompletna ciemność.
Leżeli przygnębieni zniknięciem Briana i milczeli. Nie patrzyli na siebie, ale w głęboką ciemność pokoiku na poddaszu, gdyby nie miarowe oddechy, nie byliby pewni, czy drugie nadal jest obok.
- No...?
- Ty nie jesteś zła - stwierdził. Odpowiedziała mu cisza. - Dlaczego tak bardzo chcesz ukryć, że zależy ci na Brianie? - spytał.
- Nie zależy mi na Brianie - odpowiedziała sucho.
- Ale przecież go chronisz...
- A co, mam go dać zabić?
- Nie rozumiesz mnie.
- Ty mnie też.
- Chodzi mi o to... - znowu zaczął, bo od strony dziewczyny rozmowa jakoś się nie kleiła. - Że gdyby ci nie zależało, to byś go tak bardzo nie chciała obronić. Tylko dlaczego swoją... dobroć... okazujesz w tak 'niekonwencjonalny' sposób?
- To znaczy jaki?
- No... - Alexei cały czas główkował, żeby utrzymac temat. - Te oskarżenia i w ogóle...
- Już mówiłam, dlaczego nie chcę, żeby Brian wiedział o mojej działalności.
- Boże, Alexiel, aleś ty rozmowna i wylewna! - jęknął Yagudin tracąc cierpliwość. - Ale dlaczego to robisz? DLACZEGO???
- Boże, Alexei, aleś ty upierdliwy! - jęknęła dziewczyna przedrzeźniając chłopaka. - Bo tak i koniec!
- Ładujesz w to tyle forsy, ryzykujesz życie, nie masz nic w zamian...
- W zamian mam bajecznie opłacalne artykuły - przerwała wyliczankę. - I jeszcze więcej forsy.
- Ale mi nie o takie 'wzamian' chodzi! Nie wierze, żebyś była taką materialistką! Na pewno oczekujesz czegoś innego! Tylko czego!? Co z tego masz, że go chronisz?!
- Pamiętaj, ze chronię równiez ciebie - przypomniała.
- Jesteś niesamowicie tajemnicza.
- A ty niesamowicie ciekawski.
Znów zapadła cisza, przerywana tylko odgłosem oddechów.
- Mogę cię jeszcze o coś spytać?
- Własnie to zrobiłeś...
- Dlaczego... dałaś kosza Brianowi?
- Bo się za bardzo angażował. A nie mogłam go narażać. Jego głupie uczucie by go zgubiło, gdyby ciągle za mną latał.
- Aha! To znaczy, że jednak coś do niego czujesz! - wykrzyknął Alexei i przewrócił się na bok; patrzył teraz na dziewczynę.
- Nie - zaprzeczyła. Jej wzrok wciąż był martwo zatopiony w ciemności.
- Więc... - Alexei czuł się głupio, nie chciał zmuszać Alexiel do wyznań, ale MUSIAŁ wiedzieć więcej. Musiał, aby wiedzieć, jak jej pomóc. - To prawda, co mówił Brian?
- Co...?
- Wolałaś... mnie?
- Powiedziałam to Brianowi - odwróciła się na bok i leżała teraz twarzą w twarz z Yagsem. W ciemności widzieli tylko swoje błyszczące oczy. - Żeby się ode mnie odwalił. - rzekła stanowczo.
- Kłamiesz - stwierdził z uśmiechem.
--------------------------------------------------------------------------------
Sometimes I remember the darkness of my past
Piscess
Joined: 07 Feb 2004
Total Posts: 319
Re: POLISH THREAD
Posted: 28/05/2004 06:02 PM
To mój setny post i proszę o wyrozumiałość! Może to nie jest najlepsza część jaką napisałam...
#26
- Kłamiesz - stwierdził z uśmiechem.
-Chciałbyś...- odpowiedziała i chciała przekręcić się na drugi bok, ale on ją zatrzymał; jednym szybkim ruchem przyciągnął ją do siebie.
-I wiesz co jeszcze bym chciał...?- szepnął.
-C-co?- bliskość jego błyszczących oczu odebrała jej całą pewność siebie.
-Pierwszy cię pocałować...
Serce Alexiel zabiło szybciej, gdy jego gorące usta zetknęły się z jej. Przez chwilę rozważała jeszcze wybicie mu wszystkich zębów, ale w końcu zrezygnowała z tej myśli i odwzajemniła pocałunek.
***
Tymczasem na drugim końcu miasta rzeczy przybrały zupełnie inny obrót.
Mimo, że pierwszy pocałunek Briana i Sary został przerwany przez wołanie jej babci, która właśnie weszła do domu.
Kiedy Sara przedstawiła jej swojego przyjaciela z dzieciństwa, ta bez namysłu pozwoliła mu zostać, poczęstowała obiadem i, zabrawszy swoje rzeczy, oznajmiła wnuczce, że wyjeżdża w sprawach swojej firmy.
-Ta koszula nie pasuje ci do oczu....- Sara popatrzyła na Briana, gdy zostali sami.
Brian uśmiechnął się i poszedł za nią na górę.
W pokoju Miśka Sara wybrała mu inną, a on powoli zaczął rozpinać guziki tej, którą miał na sobie. Ona podeszłą do niego i odpięła resztę. Oboje myśleli o tym samym. Tych guzików było za dużo...
Ich oddechy były coraz szybsze. Wreszcie ich usta się spotkały. Sarze wydawało się, że słyszy szybkie bicie serca swojego ukochanego. Niefortunna koszula wylądowała na podłodze.
Nagle, w momencie kiedy Brian prezentował Sarze, z czego w całej Europie słyną Francuzi, jeśli chodzi o pocałunki, i w momencie kiedy odpinał ostatni guzik jej bluzki, otwarte w pokoju okno zatrzasnęło się z hukiem.
Mogła być tylko jedna przyczyna. Przeciąg.
W otwartych drzwiach stał Misiek.
-Co wy wyprawiacie?!- krzyknął.
Odskoczyli od siebie jak oparzeni.
„Czy to nie ten Polak, który wygrał Mistrzostwa Świata?” pomyślał przerażony Brian.
Sara gapiła się na brata, zakrywając otwartą na oścież buzię drobnymi dłońmi. Nie zauważyła, że rozpięta bluzka odkrywa jej jasnoróżowy stanik.
Tymczasem osłupienie Miśka ustąpiło miejsca wściekłości, gdy wszystko do niego dotarło.
-Ty suko!- wycedził przez mocno zaciśnięte zęby, wymierzając policzek Sarze tak mocno, że aż upadła na podłogę.
Brian od razu rzucił się na Miśka, ale on uniknął jego ciosu i mocno go odepchnął.
-Co?!- krzyknął, przechodząc na biegły francuski –No co?! Chcesz wylądować w pierdlu?! Wiesz, ile ona ma lat?!
Francuz w pierwszej chwili nie zwrócił uwagi na jego słowa, ale to ostatnie zdanie go zatkało. Popatrzył na Sarę, która teraz siedziała na podłodze, szlochając.
-Siedemnaście...- wycedził Misiek, wychodząc z pokoju.
Brian jeszcze raz spojrzał na płaczącą dziewczynę. Tak, to możliwe, że jest siedemnastolatką...
Wybiegł za Miśkiem i dogonił go na korytarzu.
-Słuchaj, serio... nie wiedziałem...- zaczął się tłumaczyć. Misiek posłał mu tylko mordercze spojrzenie. –Ty... ty jesteś jej bratem?- zapytał, nie wierząc w to, co mówi. Misiek nie odpowiedział.
-Co ty tu robisz?- spytał.
-Zaprosiła mnie... bo uciekłem z daczy... i ona.... bo Alexei Yagudin...
-Alexei Yagudin jest w Petersburgu?- zapytał i, nie czekając na odpowiedź, wyciągnął z kieszeni spodni komórkę. Zaczął schodzić po schodach.
-Czekaj!- krzyknął za nim Brian –Twoja siostra też tam jest!
***
-Lyosha...- westchnęła Alexiel, gdy oderwał od niej usta między jednym a drugim pocałunkiem. Zaczął namiętnie całować jej szyję, a jej ręce wodziły po jego plecach, jakby szukając sposobu, by pozbyć się jego koszulki.
Nagle odezwała się komórka Alexei’a.
Obydwoje przerażeni spojrzeli na siebie. Pomyśleli o tym samym.
-Brian.- powiedzieli na raz i Alexei wstał z łóżka, klnąc po cichu we wszystkich znanych językach. Sięgnął po telefon.
-To tylko sms... od twojego brata- powiedział zaskoczony.
-Uh, czego ten kretyn od ciebie chce?!- jęknęła. Alexei spojrzał na nią z ukosa i uśmiechnął się. ‘A jednak jest wściekła, że musieliśmy przerwać...’
-Skąd on w ogóle ma twój numer?
-Wymieniliśmy się w szpitalu...- odpowiedział i przeczytał wiadomość –To jakiś adres...
-Co?- zaciekawiła się i zaglądnęła mu przez ramię.
-TU JEST BRIAN. CZEKAM.
-To... adres mojej babci.
-Masz tu babcię??
-Mieszkałam u niej jak byłam mała. Jedziemy!
-Ale to drugi koniec miasta...- jęknął płaczliwie Alexei.
Mimo to już za 10 minut siedzieli w jego samochodzie. Mercedes szybko przemierzał puste ulice Petersburga.
-Teraz skręć w lewo...- powiedziała.
....
Zuza
--------------------------------------------------------------------------------
[link widoczny dla zalogowanych]
|><)))'> <'(((><|
Valka
valkasyags.friko.pl
Joined: 10 Feb 2004
Total Posts: 359
Re: POLISH THREAD
Posted: 28/05/2004 08:27 PM
mrau! robi sie ciekawie! dotychczas to ja zawsze pisałam na zyczenie kumpelom erotyki;)))(swoją drogą - całkiem niezłe) zabieram sie za następną część!
--------------------------------------------------------------------------------
Sometimes I remember the darkness of my past
Valka
valkasyags.friko.pl
Joined: 10 Feb 2004
Total Posts: 359
Re: POLISH THREAD
Posted: 29/05/2004 10:43 AM
dobra, w tej czesci romantyczny nastroj troche przygasa;) ale za to rozpisalam sie jak cholera:PPPPPPP
-Teraz skręć w lewo...- powiedziała.
Alexei zaparkował pod willą z piskiem opon zatrzymując sie zaledwie dwa centymetry przed innym samochodem.
- Lyoshka... - zaczęła niespokojnie rozglądajac się po ulicy, ale udając bardzo beztroski ton. - Idź do Miśka, weź Brianka, ale nie wychodźcie na razie z domu, dobrze?
- Czemu? - zdziwił się.
- Bo ja tak mówię i koniec! Jazda! - syknęła, nie siląc się na słodycz. Yagudin potulnie wykonał jej polecenie. Gdy drzwi wejściowe się za nim zamknęły, Alexiel wyciągnęła podręczny scyzoryk i podeszła do pierwszej z brzegu latarni. Szybkimi ruchami odkręciła blachę i przyjrzała się przewodom w jej wnętrzu. Po chwili zastanowienia, nie bez trudnośći przecięła najgrubszy kabel. W jednej chwili całą ulice opanowała ciemność. Jedynym źródłem
światła był blask z pokoju na poddaszu w willi.
- Alexei, powiedz, temu skretyniałemu francurzynie,żeby zgasił to światło, bo zaraz tam wparuję i go postraszę - szepnęła w komórkę. - Wiesz, jak on na mnie reaguje...
Wyłączyła się i po kilku sekundach światło zgasło.
- Teraz albo nigdy - rzekła sama do siebie i zbliżyła się do samochodu zaparkowanego przed mercedesem Yagudina naciągając na dłonie skórzane rękawiczki.
Podeszła kucając, spojrzała przez zaciemnoną szybę. "Z alarmem..." stwerdziła w myślach i wczołgała się pod wóz. Towarzyszył jej niesamowity dreszczyk emocji i dziwne podniecenie, a jednocześnie subtelna nutka strachu. "Co za idiota montuje taki wsiowy alarm w rollsroysie?" zaśmiała się w myślach i bez zastanowienia przecięła kilka przewodów. Czerwone światełko mrugające tuż przy kierownicy zgasło, a dziewczyna wyczołgała się spod
samochodu. "Nikt mnie nie widział?" pomyślała bardziej stwierdzająco niż pytająco. Była sprytna, wiedziała, ze nie może myszkować przy luksusowej limuzynie oświetlona przez tuzin latarni ulicznych.
Siedząc przed drzwiami od strony kierowcy z łatwością je otworzyła uniwersalnym kluczykiem, jakiego często używają złodzieje samochodów. Pociągnęła za małą dźwignię obok fotela kierowcy i bagażnik puścił. Z triumfującym usmieszkiem przyczołgała się d niego, rozejrzała badawczo po ulicy, chociaż i tak była pusta i ciemna; otworzyła go. Błysk satysfakcji zalśnił w jej oczach. Znów wybrała numer Alexeia w komórce i szepnęła w
aparacik:
- Podejdź do okna w moim starym pokoju, nie zapalaj światła i otwórz swój bagażnik pilotem.
- Co ty kombinujesz? - odezwał się.
- JAJCO! Rób, co mówię! - rozkazała.
Po kilkunastu sekundach donośne pik-pik rozległo się na ulicy, światła zamrugały. Alexiel otworzyła oba bagazniki i szybko przepakowała walizki z czarnego rollsroysa do merca Alexeia. Na koniec błogosławiła lenistwo Alexeia i tego, że nie chciało mu się wypakowywać dzisiejszych zakupów, wyciągnęła paczkę cukru i dyskretnie wsypała do baku drugiego auta. Potem z satysfakcją zatrzasnęła oba bagażniki, otarła twarz z potu i ochoczo weszła do willi.
- No, to możemy jechać! - rzekła zadowolona wkraczając do salonu i patrząc na ponure twarze Miśka, Alexeia i Briana oraz zaryczaną Sarę. - No, co się tak boczycie! Mamy piękny wieczór!
- Nienawidzę cię szmato - syknęła Sara zerkając na siostrę spode łba.
- Nie chwal dnia przed wschodem słońca Saruniu - powiedziała Alexiel rozpromieniona. - Powinnaś mi być wdzięczna, że twój kochanek jeszcze żyje!
- Chodźmy już - wtrącił Yagudin biorąc Briana pod ramię.
- Ja zostaję - Joubert nie wstał z kanapy.
- Nie ma mowy! - wykrzyknął Misiek. - Nie będziesz mi tu siory rozpuszczał, pedofilu!
- Brian, nie możesz zostać w domu, w którym cię nie chcą - rzekła Alexiel bardziej poważnie. - Jedziemy na daczę.
Brian skapitulował i w milczeniu wyszedł z Alexeiem. Alexiel zaczekała aż wyjdą, chciała się pożegnać z bratem, ale rozwścieczona Sara rzuciła się na nią i zaczęła targać za długie włosy. W eter poleciały najgorsze wyzwiska, Miśkowi ledwo udało się ją odciągnąć. Alexiel nie zareagowała. Stała w milczeniu z wyższosćią patrząc na Sarę, tylko włosy miała bardziej rozczochrane.
- Jeszcze mi kiedyś podzękujesz... - rzekła i wyszła.
***
- BOŻE ŚWIĘTY!!! Co to jest??? - wykrzyknął Alexei na widok kliku walizek, które znalazły się w jego bagażniku, a których zawartość właśnie pokazywała mu Alexiel. Brian, wcześniej naburmuszony wpatrywał się w nie z oczami jak talerze i otwartymi ustami.
- Shotgun, mnóstwo naboi, rewolwer, tłumik, celownik laserowy... - wymieniała dziewczyna pokazując na poszczególne bronie. - Granatnik... Grantanik? Ci debile, naprawdę dobierają sobie sprzęt... - westchnęła rozbawiona głupotą niedoszłych zamachowców. - Strzelba, dubeltówka... chyba na kaczki - komentowała. - Ooo, nawet kałacha mają...
- Skąd to masz??? - wydukał Joubert.
- Z tego rollsroysa, co stał przed willą. To był ten sam, na który cię rzuciłam - rzekła do Alexeia porozumiewawczo.
- Skąd wiedziałas, że tam jest taki arsenał???
- Brian, nie zadawaj zbędnych pytań i tak wiesz za dużo, powinnam cię zabić, bo możesz być niewygodny - zażartowała.
- Masz diabelskie poczucie humoru - stwierdził Yagudin widząc jak Brian się otrzepał po słowach dziewczyny.
- Nie dotykajcie tego, mogą tu być odciski. Musze to jak najszybciej wysłać do krypty. Po za tym przyda mi się jakiś prządniejszy kaliber - mruknęła wyciągając swój pistolecik spod spódnicy. - Takim mogę tylko do puszek walić...
Mówiąc to wyciągnęła z torby inną broń - Desert Eagle z celownikiem laserowym - i oblizała usta. Alexei i Brian gapili się na nią jak rażeni piorunem.
- Zamknijcie te paszcze - upomniała. - Nie możecie tu zostać, jest zbyt niebezpiecznie. Oni depczą wam po piętach. Postaram się aby zgubili trop - paszcza Briana z każdym jej słowem otwierała sie coraz bardziej, nie miał pojęcia o czym ona mówi. - Zostanę tu jeszcze kilka dni, a wy polecicie do Osaki, do chramu Shiai.
- DO OSAKI??? - wykrzyknęłi obaj.
- TAK DO OSAKI!!! - okrzyknął dziewczyna.
- Chram Shiai... - mruknął Alexei. - Inaczej chram walki...
- Widzę, że liznąłeś japońskiego - pochwaliła go. - Tak, można to tłumaczyć jako chram walki, ale zależy od transkrypcji. Ten chram to chram śmierci i uczucia.* W poblżu jest również dojo, może nauczycie się trochę samoobrony, świątynia jest w kiepskim stanie, ale ogród to oaza spokoju. Nikt wam nie będzie przeszkadzał.
- Brzmi bardzo romantycznie... Ale jak my się tam wprosimy? Przecież nie wpuszczą nas jako turystów - spytał Yagudin.
- Tamtejszy kapłan was zna, możecie spokojnie jechać - odpowiedziała Alexiel. - ALE ZA ŻADNE SKARBY NIE UŻYWAJCIE SWOICH NAZWISK W CZASIE PODRÓŻY! W mojej torbie mam zawsze fałszywe dowody, również na was, na wszelki wypadek.
- Nie wiem w co nas wciągasz, ale jesteś niesamowita... - wyszeptał Brian.
- Może wreszcie zaczniesz mnie doceniać, zamiast się mnie bać. I jeszcze jedna rada: nie utrzymuj kontaków z Sarą, przynajmniej na razie. Wiedz, że życzę wam jak najlepiej, ale teraz nie możecie być razem. Przepraszam - powiedziała. Do Briana chyba to dotarło.
Gdy chłopak wreszcie poszedł do swojego pokoju, aby sie spakować do kolejnej podróży, Alexei westchnął.
- No i nici z fiku-miku... Że też Misiek musiał nam przerwać...
- Świnia! - syknęła dziewczyna i zdzieliła go po głowie. Złapał jej dłonie i spojrzał prosto w oczy.
- Kiedy się znów zobaczymy?
- Bedzie dobrze, jeśli w ogóle się zobaczymy - odpowiedziała, Alexei zbladł. - Żartowałam!!!
------------------
*shiai-walka, turniej, mecz; shi-śmierć, ai-miłość
--------------------------------------------------------------------------------
Sometimes I remember the darkness of my past
Piscess
Joined: 07 Feb 2004
Total Posts: 319
Re: POLISH THREAD
Posted: 01/06/2004 10:56 PM
Nie chodzi o to, co napisalas, Val, tylko o to czym sie z nami podzielisz... ;P
No nic, dzieki za mile slowo i przyszedl wreszcie czas na spóźniony ciag dalszy:
------
#28
I tak panowie znaleźli się znowu na lotnisku. Tym razem jako Urlich Schelmeier i Otto Feuger.
-Ciekawe kto w to uwierzy...- mruknął Brian, to znaczy Otto, patrząc na swój nowy paszport.
-Nie marudź!- odpowiedział Alexei, upewniając się, czy wszystko jest na swoim miejscu.
-Zostaliśmy wysłani na drugi koniec świata, lecimy małym, pasażerskim samolotem przez pół dnia, żeby odegrać jakiegoś „Ostatniego Samuraja” i ty mi mówisz, żebym nie marudził?
-Dorzuciłbym jeszcze do tego, że mamy na karku morderców- syknął mu do ucha –A marudzić sobie możesz ile chcesz, bylebyś się zamknął.- obdarzył Francuza wymuszonym uśmiechem i ruszył w stronę odprawy celnej.
-Cokolwiek powiesz,- powiedział Brian doganiając go –W końcu to ty jesteś facetem tej, która nas w to ładuje...
-A ty znowu to samo...- jęknął Alexei i dorzucił parę nielogicznych słów po niemiecku, żeby wszystko wyglądało realistycznie.
Kiedy celnicy przepuścili ich bez większych problemów, Alexei dokończył swoją myśl
-I zakonotuj sobie, że Alexiel w nic nas nie ładuje, tylko ratuje nam życie...
Brian odwrócił wzrok
-Masz rację, ale... nie kiedy tak myślę, tylko bardziej mi jej brak...- urwał. Alexei milczał –Patrz! Czy ta dziewczyna kogoś ci nie przypomina?!- spytał nagle Brian, wskazując na dziewczynę, która właśnie znikła we wejściu białej maszyny.
-Hmm...- Alexei zastanowił się, mrużąc oczy.
-Może coś mi się przywidziało- wzruszył ramionami Brian, wchodząc po schodkach.
***
Lecieli już jakiś czas. W małym samolocie nie było wielu pasażerów. Alexei drzemał w swoim fotelu, a Brian gapił się w okno. Jedyną widoczną rzeczą było morze białych chmur, przysłaniające szczyty Uralu, nad którymi aktualnie lecieli.
Nagle maszyną porządnie zatrzęsło. Zdziwiony Alexei rozejrzał się dookoła. Na twarzach wszystkich towarzyszy podróży malował się niepokój.
Turbulencje powtórzyły się i coraz bardziej zaniepokojeni podróżni usłyszeli głos z kokpitu:
-Mówi pierwszy pilot rejsu do Osaki. Okazuje się, że niestety mamy pewne problemy techniczne. Nie ma jednak powodu do paniki. Na najbliższym lotnisku podejdziemy do awaryjnego lądowania. Proszę zachować spokój.
-Lotnisku? Nad Uralem?- wyszeptał do siebie Urlich –Czarno to widzę...
Brian przełknął głośno ślinę, ale nic nie powiedział.
Wkrótce było już pewne, że samolot nie doleci do żadnego lotniska. Lot coraz bardziej się obniżał, aż wreszcie, nie mając innego wyjścia, piloci spróbowali posadzić miotaną turbulencjami maszynę na jakiejś zasypanej śniegiem górskiej polanie.
Pasażerowie wylądowali na suficie, a potem jeszcze na fotelach przed nimi, gdy jeden z boków samolotu otarł się o skałę. Szkło z małych okienek posypało się na puste siedzenia przy samym ogonie.
Potem nastała cisza.
Cisza trwała przez kilka minut, do czasu gdy pierwsi śmiałkowie odważyli się otworzyć oczy. Wszyscy byli poobijani, ale nikomu nic poważnego się nie stało.
-Nic ci nie jest, Brian?- drżącym głosem zapytał Alexei. Właśnie wyczołgał się spod z pod fotela dwa metry dalej.
-N-nie... chyba nie...- odpowiedział rozglądając się –Ale tobie chyba tak...- jęknął.
Alexei położył rękę na czole. Było mokre. Z rozciętego łuku brwiowego krew spływała aż na policzek.
-To nic...- uśmiechnął się słabo.
Przerażeni piloci wyszli ze swojej kabiny i oznajmili wszystkim, że pomoc została już wezwana i nadleci nad ranem.
Pozostaje tylko spędzić noc w górach. We wraku samolotu.
Jedna z pasażerek okazała się być pielęgniarką. Podbiegła do Urlicha i pociągnęła go za rękaw.
-To trzeba opatrzyć!
Pokiwał głową w odpowiedzi
-Zaraz wracam, Otto. Będzie dobrze...
Brian został sam. Wciąż nie mógł opanować serca. Dookoła słyszał ciche rozmowy kilku pasażerów. Wszyscy uspokajali się nawzajem.
Dopiero po chwili zauważył, że zrobiło się potwornie zimno.
Wtem usłyszał kobiecy głos.
-Można?- wskazała na puste miejsce, gdzie przedtem siedział Alexei.
-Proszę...- odparł po cichu. To była ta sama dziewczyna, która wydawała mu się znajoma na lotnisku. Teraz też miał nieodparte wrażenie, że gdzieś ją już widział, tylko nie mógł sobie przypomnieć gdzie... Popatrzył w jej prawie czarne oczy i przez chwilę poczuł się zahipnotyzowany.
-Wiesz, przypominasz mi kogoś...- uśmiechnęła się do niego.
-Ty mi też kogoś przypominasz.- odpowiedział, udając, że kiepsko zna francuski.
Odwróciła wzrok.
-Naprawdę?...
Nastała chwila ciszy.
-Przyszłam, bo mam głupią prośbę. Wiem, że to może być moja ostatnia noc...- powiedziała cicho -i możesz się nie zgodzić, ale... pocałujesz mnie?- popatrzyła na niego ciekawa reakcji.
-Nie ma sprawy.- odpowiedział.
‘A co jeśli rzeczywiście wszyscy tu zginiemy?’ pomyślał i ich usta spotkały się.
...
Zuza
--------------------------------------------------------------------------------
[link widoczny dla zalogowanych]
|><)))'> <'(((><|
Piscess
Joined: 07 Feb 2004
Total Posts: 319
Re: POLISH THREAD
Posted: 01/06/2004 11:10 PM
Aha, zapomnialam jeszcze o jednym!
Powiem, ze moge pochwalic sie starszym bratem, ktory uwielbia sieciowe chodzone nawalanki i skapowalam wszystko, co pisalas o broniach!
LOL
--------------------------------------------------------------------------------
[link widoczny dla zalogowanych]
|><)))'> <'(((><|
Valka
valkasyags.friko.pl
Joined: 10 Feb 2004
Total Posts: 359
Re: POLISH THREAD
Posted: 02/06/2004 04:36 PM
kurcze, jednak wylądowali w tym uralu! (skąd ja wiedzialam ze ich tam umiescisz??)))a tak chcialam zeby dolecieli, japonia, to moja pierwsza milosc *.* (druga to rosja)ale juz ja cos wymysle!
--------------------------------------------------------------------------------
Sometimes I remember the darkness of my past
Valka
valkasyags.friko.pl
Joined: 10 Feb 2004
Total Posts: 359
Re: POLISH THREAD
Posted: 02/06/2004 05:01 PM
a w ogole to musze sie pochwalic wszem i wobec ze wygralam komputer na dzien dziecka! (fajny sobie zrobilam prezent:D)
--------------------------------------------------------------------------------
Sometimes I remember the darkness of my past
Piscess
Joined: 07 Feb 2004
Total Posts: 319
Re: POLISH THREAD
Posted: 02/06/2004 09:39 PM
No wiesz... nie mogłam się powstrzymać :> [Ural]
Gratulacje! Teraz masz 2 komputery? Może sprzedasz na czarnym rynku? LOL
Ciekawi mnie co tam wymyślisz... Ja też trochę fascynowałam się Japonią, ale teraz ograniczam się tylko go czytania mangi. Zastanawiałam się nad tym co oni będą w tej Japonii robić... Widziałaś może film "KILL BILL"? Mam nadzieję, że nie myślisz o takich scenach jak w tym filmie ...
Zuza
--------------------------------------------------------------------------------
[link widoczny dla zalogowanych]
|><)))'> <'(((><|
Matylda
Joined: 09 Apr 2004
Total Posts: 101
Re: POLISH THREAD
Posted: 02/06/2004 09:45 PM
Piszcie, piszcie;) Póki co musiałam nadgonic zaległości i zapoznać się z tffurczością. Jest lepiej niż super. Mam nawet pewien pomysł...ale on się przyda dopiero bardziej pod koniec naszej(a właściwie bardziej waszej) historii. Póki co chwilę jeszcze popatrzę, poczytam i postaram sie tez coś tu wrzucić(ale narazie się mną nie przejmujcie;) ). A wy nie zmieniajcie nastroju, bo jest świetnie (idzie lato, trza być troche romantycznym, no nie?;> ). Trzymam mocno kciuki, żeby następne częsci były też tak rewelacyjne =] !!!
Matyldzia
P.S. Wszystkich, którzy jeszcze nie wiedzą o moim blogu (wielkie dzięki Pisces za wpis;) ) informuje, że jest...chociaz chyba niewiele osób jeszcze o tym nie wie. A występuje pod adresem [link widoczny dla zalogowanych] ... i póki co jest tam niewiele bo poległam w walce z html'em=]. Wszystkich którzy się na tym troszku znają (wszyscy-> patrz Zuzia;) ;ale jeśli Valeczko ty tez coś z tego kumasz to do ciebie to tez jest=] )bardzo bym prosiła żeby mi to chociaż troche wytłumaczyli albo podali parę fajnych pomysłów. Poza tym ktoś z jakims fajnym pomysłem na temat startowy też bardzo mile widziany... Czekam
P.P.S. Zuziu, wiem że mam baaardzo późny zapłon, ale tym to już chyba przegiełam... Ja dopiero dzisiaj dowiedziałam się co znaczy tajemnicze Pisces... To nie jest smieszne! To jest tragiczne...=]
Valka
valkasyags.friko.pl
Joined: 10 Feb 2004
Total Posts: 359
Re: POLISH THREAD
Posted: 03/06/2004 08:31 PM
zuza, gdzie sie podziala pierwsza czesc 'detective story'??? ((( chciałam poczytac, a tu 'part two' '''''''''' a z tym polonezem to nasz kochany wieszcz pewnie sie w grobie przewraca haha!
matylda, z html-em ja ci moge pomoc, znam troche bajerów (jak sie zrobilo trzy strony....))
------------
Pocałunek czarnookiej dziewczyny był przyjemny, ale bardzo dziwny. Gdy Alexei przyszedł z obandażowaną głową, dziewczyna siedziała już na swoim miejscu i starała się zapiąć swoją kurtkę jak najszczelniej. Brian udawał, że przez cały czas nieobecności trenera nic się nie stało.
***
Alexiel od dłuższej chwili starała się postawić cały personel lotniska na głowie, a nawet na rzęsach, wrzeszczac w niebogłosy na Bogu ducha winną informatorkę. Wiadomość o katastrofie w górach dotarła do niej w tępie błyskawicy, powodując kompletne rozbestwienie.
- JESTEM ŻONĄ JEDNEGO Z PASAŻERÓW, URLICHA SCHELMEIERA I CHCE WIEDZIEC CO SIĘ STAŁO Z MOIM MĘŻEM, JASNE???!!! ALBO MI TO PANI PIOWIE, ALBO BĘDZIECIE MIEĆ PRZESRANE DO KOŃCA ŻYCIA!!! - darła się dziewczyna kłamiąc jak z nut. - CHCĘ WIEDZIEC, CZY ŻYJE!!!
- Prosze się nie martwić, wszyscy pasażerowie żyją - uspokajała ją kobieta. - Zostaną przetransportowani w najbliższym czasie do Tokyo pierwszym samolotem.
Po wielu próbach uspokojenia rozsierdzonej "żony Urlicha" i interwencji kilkunastu aż ochroniarzy Alexiel opuściła lotnisko klnąc pod nosem najgorsze wyzwiska. Przed portem lotniczym spotkała Zoyę.
- Słyszałam o jakiejś katastrofie lotniczej, ty wiesz coś o tym, prawda? Jesteś przecież dziennikarką. - spytała zatroskana.
- Nic szczególnego, materiał nie nadaje sie na pierwszą stronę... - mruknęła znów mijając się z prawdą.
- A pasażerowie? Czy Alexei był na pokładzie? Wyjechał nagle, nie mówiąc dokąd... Czy to nie był przypadkiem jego samolot?
- Nie - skłamała dziennikarka starając się nie patrzeć w oczy Zoyi. - Pasażerowie to sami Japończycy, dwóch Niemców i Hiszpanka. Proszę się nie martwić Zoyo Aleksejewno, pewnie wyjechał, bo miał ważny powód. Założę się, że teraz albo pracuje, albo się obija - mówiąc to wysiliła się na beztroski uśmiech. Zoya chyba nie bardzo w to uwierzyła, ale postanowiła zaufać Alexiel.
- Skoro ty jesteś spokojna o niego, to ja też. Ostatnio mało mi mówi o swoich sprawach, stał się bardzo tajemniczy... Ale wiem, że ty jesteś przy nim i zadbasz, aby czuł sie dobrze. Jestem pewna, że gdyby mu coś groziło, powiedziałabyś mi, prawda? - spytała Zoya, patrząć na Alexiel bardzo przenikliwie.
- Oczywiście - odpowiedziała przełykając ślinę i odwzajemniajac spojrzenie. - Ale...
- Tak?
- Dlaczego pani mi ufa? Dlaczego myśli pani, że zadbam o Alexeia? Przeciez on jest dla mnie tylko łyżwiarzem.
- Bądź pewna, że nie tylko - uśmiechnęła sie kobieta. - Ja to widzę.
Po krótkim pożeganiu odeszła. Alexiel jeszcze przez chwilę patrzyła na nią, jak odchodzi i przeklnęła:
- Szlag! Przepadło moje incognito!
Tego samego dnia wieczorem wyleciała do Osaki.
***
Po długiej męczącej podróży metrem z kilkunastoma przesiadkami i kilkugodzinnym spacerze od ostatniej stacji zarys bramy torii był dla Alexiel jak wybawienie. Jeszcze tylko kilkaset metrów. Potężny bagaż ciążył jej niemiłosiernie, słońce spiekło kark. Szła pod górę kamiennymi, rozwalonymi schodami, wijącymi się wśród drzew mając nadzieję, że przywita ją pogodny uśmiech Alexeia, którego kapłan pewnie już oblecze w yukatę*.
Ale nic takiego się nie stało. Świątynia ziała pustkami, kapłan właśnie karmił karpie koi w ogrodzie.
- Ohayo Arekusieru-sama**! - wykrzyknął na jej widok stary, pomarszczony jak suszona śliwka ume kapłan.
- Ohayo gozaimasu - odpowiedziała wyczerpana siadajac na walizkach. - Moi wysłannicy jeszcze nie przybyli? - spytała z nadzieją.
- Nie, oczekuję ich cały czas, ale nie przybył nikt, oprócz starego kruka - rzekł.
Alexiel westchnęła, po czym z pomocą kapłana wtaszczyła walizki na tyły światyni do części mieszkalnej. Upał wyczerpał ją do tego stopnia, że po kilku porcjach nigirimeshi*** natychmiast zasnęła, obudziła się dopiero przed zachodem słońca. Przywdziała jasnoniebieską yukatę z wyszytymi srebrną nicią kwiatami sakury, wsunęła stopy w sandały geta i usiadła na kamiennej ławeczce przed świątynią. Czerwone słońce roztaczało ognisty blask, wielki cień świątynnej bramy padał na brukowany chodnik. Ptaki radośnie ćwierkały przed ostatecznym końcem dnia. Widok krwistoczerwonego nieba zapełniającego
całą pustą przestrzeń między drzewami, gdzie wiły się szerokie schody był nie do zniesienia. Świergot ptaków działał na głowę Alexiel jak olbrzymi młot pneumatyczny. Atmosfera była niebezpiecznie ciężka i senna.
Nagle na tle pomarańczowej tarczy słońca chylącego się ku zachodowi pojawiły się dwie sylwetki. Dziewczyna wstała nie wierząc właśnym oczom. Alexei i Brian szli krzywymi stopniami dysząc ciężko i ocierając mokre od potu twarze. Cali i zdrowi.
***
- Całe szczęście nic wam się nie stało, martwiłam się - mówiła Alexiel oglądając nowy opatrunek na głowie Yagudina. Oboje moczyli swoje zmęczone ciała w onsen**** zawinięci w białe ręczniki.
- Domyśliłem się, że wariujesz z nerwów. W twoim przypadku tylko w totalnej desperacji podałabyś się za moją żonę - uśmiechnął się.
- Na lotnisku ci zakablowali, że żonka dostała szału na petersburskim porcie lotniczym? - odwzajemniła uśmiech i oparła się o kamienie tyłem do chłopaka.
- Czemu Brian nie chciał wykąpać się z nami?
- Nie wiem... Od katastrofy jest jakiś dziwny.
- Nie dziwię się,że dostaje świra, w końcu nie każdy na co dzień jest brany pod odstrzał -rzekła gapiąc się na zapalone światło w pokoju na piętrze.
Była chłodna noc, niebo błyszczało milionem gwiazd, cisza i para z gorących źródeł wypełniała powietrze. Alexei oblizał usta i zbliżył się do pleców dziewczyny.
- Zjeżdżaj - mruknęła przewidując jego zamiary i wymierzyła mu potężnego kopniaka pod wodą. Yags zanurzył się całkowicie, a jego ręcznik dla odmiany wypłyną na powierzchnię.
- Osz, ty! - wykrzyknął gwałtownie sie wynurzając z dłońmi złożonymi w okolicach krocza. - Oddawaj mój ręczik!
- To go sobie weź! - odpowiedziała Alexiel; ręcznik wylądował kilkanaście metrów dalej.
- Albo mi go przyniesiesz, albo zabiorę twój - ostrzegł łyżwiarz.
- Nie ośmielisz się - syknęła dziewczyna, ale po chwili widziała przed sobą tylko wodę i bąbelki powietrza wydobywające się z jej ust. Tkanina opinająca jej ciało podejrzanie zaczęła się rozluźniać. Krótka szarpanina i oboje znów stali w wodzie po ramiona, Alexiel kurczowo przyciskając ręcznik do siebie, Alexei kurczowo trzymający się za...
- Bolało? - spytała zatroskanym głosem.
- Nie, wcale! - jęknął.
- Powinnam strzelić mocniej - roześmiała się i podeszła do skulonego z bólu Alexeia. Spojrzał na nią z przerażeniem, ale ból niemalże natychmiast ustąpił. Biały ręcznik pływał obok. Zrobiło mu się gorąco jakby własnie stał w samym środku płonącego stosu. Nagie ciało dziewczyny przykleiło się do jego skóry, wszelkie słowa zostały stłumione w namiętnym pocałunku. Już sięgał, aby ją objąć i przytulić jeszcze mocniej, ale przeszywający ból znów go ścisnął mu uda..
- Na więcej musisz sobie zasłużyć! - krzyknęła dziewczyna owijajac się mokrym ręcznikiem i czmychając do budynku świątyni.
- Arekusieru-sama... - zaczął kapłan zaczepiając wracającą z onsen dziewczynę. - Czy to należy do pani? - spytał wyciągając z kieszeni pstrokaty tips.
- Ogami-san, przecież ja nie noszę tipsów - odpowiedziała zaskoczona. Wzięła kolorowy tips w drobne palce i przyjrzała mu się dokładnie. - Skąd pan go ma?
- Wypadł z ubrań, gdy je składałem. Chyba wypadł z rzeczy pana Briana.
- Ja znam ten wzorek - rzekła po rosyjsku przyglądając sie układowi kolorów na sztucznym paznokciu; Alexei stał obok, dogonił ją. - Taki sam tips znalazłam w komórce na miotły na treningowym lodowisku. Lyosha, on należy do mordercy drugiego trupa!
------------------------
* yukata - letni ciuch podobny do kimona
** ohayo - chyba kazdy wie ze to 'dzien dobry'/arekusieru-tak pewnie brzmi 'alexiel' po japonsku (zajebiscie, a 'valka' w wykonaniu japonczyka to dopiero hit!)
***nigirimeshi - slynne w mangach ryzowe kulki:)
****onsen - gorące źródełka:)))
--------------------------------------------------------------------------------
Sometimes I remember the darkness of my past
Piscess
Joined: 07 Feb 2004
Total Posts: 319
Re: POLISH THREAD
Posted: 03/06/2004 10:53 PM
Witam Matyldę z powrotem z promiennym uśmiechem na twarzy! :*
Ciekawość mnie zżera jaki to pomysł masz, ale widzę, że przyjdzie poczekać...
Tak, tak, pisces -- trudne słowo, ale ja i tak jestem Wagą =] ale chyba łatwo się domyślić o kogo chodzi....
Vaka: ( a może powinnam powiedzieć Barukaa-sama ? =] )
Świetna część, zaraz pomyślę nad następną, ale nie oczekuj za dużo, bo aż tak się nie znam na tych wszystkich Japońskich nazwach...
Jeśli chodzi o "Detective Story" to wszystko już gra, wpaadnij jak będziesz miała chwilę, cieszę się, że moja pokraczna tffurczość jeszcze Cię interesuje :]
No to za jakiś czas ciąg dalszy...
Zuza
--------------------------------------------------------------------------------
[link widoczny dla zalogowanych]
|><)))'> <'(((><|
Valka
valkasyags.friko.pl
Joined: 10 Feb 2004
Total Posts: 359
Re: POLISH THREAD
Posted: 04/06/2004 12:38 PM
zuza, niejaka pisces jest podpisana na murze przy mojej budzie;))))
z tą baruką wcale nie jest smieszne! ludzie mnie mylą jesli poznają mnie poprzez japonczykow''''''''''('ah, to ty jestes barukaa!' ''''''''''''''' 'jaaaaaaaasneeeeeeee')
--------------------------------------------------------------------------------
Sometimes I remember the darkness of my past
Piscess
Joined: 07 Feb 2004
Total Posts: 319
Re: POLISH THREAD
Posted: 05/06/2004 12:44 PM
No coż, nie mogę powiedzieć, że mam najoryginalnieszą na świecie ksywę... =P
Aha, i jeszcze jedno. Rypłam się w numerowaniu części i od jakiegoś czasu jest źle, ale błąd już naprawiony. Twoja ostatnia to nr 30, moja teraz 31 (jakby to kogokolwiek interesowało)
C.D.:
#31
Obydwoje puścili się pędem po schodach na górę, do pokoju, gdzie paliło się światło.
‘Oby nie było za późno’ pomyślał Alexei , nie dopuszczając do siebie najgorszego. Zadyszani wpadli do pokoju i stanęli jak wryci.
Był zupełnie pusty. I nigdzie śladu Briana.
-Gdzie on mógł się podziać?- wyszeptała Alexiel, łapiąc oddech, kiedy stanęli; już ubrani; przed przeszukaną świątynią.
-Nie wiem, ale stąd jest tylko jedna droga...- powiedział i pobiegł w dół kamiennymi schodkami.
-Czekaj!- krzyknęła za nim Alexiel –Wezmę broń!
On prawie jej nie usłyszał. Myślał tylko o tym, żeby znaleźć Briana jeszcze bez dziury w głowie. Gdyby coś mu się teraz stało, nigdy by sobie tego nie wybaczył.
***
Tymczasem Brian szedł alejką pośród drzew, trzymając za rękę znajomą z samolotu. Nie wiedział, jak znalazła go w Osace, ale kiedy nagle pojawiła się w jego pokoju w świątyni i zaproponowała, aby wymknęli się na spacer, zgodził się bez namysłu. Księżyc oświetlał ścieżkę. Szli, rozmawiając i Brian po raz pierwszy od kilku miesięcy miał wrażenie, że ktoś naprawdę go słucha, choć nie rozmawiali o niczym poważnym.
-Chyba powinienem już wracać...- wyszeptał po jakimś czasie.
-Szkoda...- powiedziała, wlepiając swoje niesamowite oczy w ziemię. Jej długie, czarne włosy były spięte w kok. -Wciąż nie wiem jak masz na imię...- popatrzył na niego. Brian przełknął ślinę.
-Otto...
-Widzę, że chcesz dalej ciągnąc tę zabawę...- wyszeptała- Ja jestem Milagros. Obiecaj, że kiedyś to jeszcze powtórzymy.
Pokiwał głową.
-Wiesz,- przymknęła powieki, popatrzyła na niego spod długich rzęs –ten pocałunek w samolocie był naprawdę niezwykły.
-To też możemy kiedyś powtórzyć...- odpowiedział z uśmiechem.
Nagle ona odwróciła się gwałtownie.
-Słyszę jakieś kroki...- wyszeptała.
Za kilka sekund na ścieżkę, na której stali, wpadł zdyszany Alexei.
-Co ty tu...- wykrztusił Brian, ale Alexei nie patrzył na niego, tylko na Milagros, która stała zaskoczona. Wydawało mu się, że gdzieś już widział tę twarz. Rzucił się na nią i jednym szybkim ruchem wykręcił jej rękę, obezwładniając ją. Ból wykrzywił jej twarz. Brian zdążył tylko krzyknąć, bo zaraz potem, gdy pierwszy szok minął, Alexei poczuł, jak noga dziewczyny mija jego kostkę, co pozwoliło jej jednym ruchem przewrócić go na ziemię i wyrwać się z uścisku. Ze łzami w oczach rzuciła się Brianowi na szyję, a kiedy Alexei zerwał się na równe nogi, schowała się za jego plecami.
-Odsuń się!- krzyknął Alexei.
-Nie ma mowy!- warknął Brian.
-Ona chce nas zabić!- wydyszał.
-Co?! Widzę, że twoja kochanka doszczętnie zrobiła ci wodę z mózgu!
-Mówię serio! Odsuń się!- Alexei zbliżył się do nich.
-Odejdź...- oczy Francuza sypały piorunami.
-Nie zmuszaj mnie, żebym użył siły...
-Spróbuj...- wycedził. Kiedy Alexei zrobił jeszcze jeden krok do przody, pięść Briana wylądowała na jego szczęce. Cios był tak niespodziewany, że trener od razu wylądował z powrotem na ziemi. Wytarł usta ręką, z rozciętej wargi ciekła krew.
-Brian...- wyszeptał.
Nagle do tej całej sceny dołączyła jeszcze Alexiel, która wpadła spomiędzy drzew ze swoim Desert Eaglem. Potrzebowała kilku sekund, żeby ogarnąć to, co tu się stało.
Jej oczy zwędziły się, wycelowała prosto w Briana.
-Zejdź mi z drogi, kochanie.- syknęła.
-Będziesz musiała najpierw mnie zastrzelić.- powiedział zdeterminowany. Alexei drgnął.
-Nie, Brian.- usłyszał głos Milagros za sobą. Chwilę potem stanęła obok niego.
Albo mu si
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|
|