|
Yagudinish Threads Alexei Yagudin & Stuff
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
marta
Champion
Dołączył: 07 Mar 2006
Posty: 590
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 0/10 Skąd: Czarnków (Wielkopolska)
|
Wysłany: Wto 13:31, 16 Sty 2007 Temat postu: |
|
|
ok, napisałam, zaraz bede przepisywać
na wstępie chce zaznaczyć że to mój pierwszy udzaił w czymś takim i wiem że jest sporo niedociągnieć. po drugie przepraszam że sie tak rozpisałam
znów mała retrospekcja i poszerzamy rolę jednego bohatera (musiałam no )
------------------------------------------------------------------------
(5) Marta
Dźwięk telefonu wypełnił pokój. Tatiana nerwowo otarła łzy i zaczęła iść w jego stronę. Długi, półprzezroczysty szlafrok sunął za nią jak cień.
- Ha… halo?
- Tania? – dziewczyna zamarła. Jeszcze tylko tego jej brakowało.
- Brian? Cześć. Co słychać? – Nie miała ochoty z nim rozmawiać. Nie miała ochoty rozmawiać z kimkolwiek, ale z nim szczególnie.
On wiedział… musiał wiedzieć. Setki razy próbowała zgadnąć jak było naprawdę. Świetnie pamiętała ten dzień. Sasha właśnie jechał do Berlina i po drodze chciał zatrzymać się w Paryżu, by spędzić choć kilka godzin tylko z nią. Przeżywała wtedy ciężki okres na treningach – prawie wszystkie flipy były do kitu. Ojciec krzyczał na nią tak długo i głośno aż sam nie stracił głosu. Uciekła więc na weekend do Paryża, do Briana – miał dać jej kilka wskazówek. Niestety (a właściwie stety) akurat wtedy rodzina Joubert po raz pierwszy od kilku miesięcy zrobiła sobie wolne. Brian miał spędzić z dziećmi cały dzień w Disneylandzie. Po licznych zapewnieniach Tatiany, że da sobie radę, pójdzie do Luwru albo zaszyje się w domu, Brian z ciężkim sercem zostawił jej klucze.
- Mam nadzieje, że nie będziesz się nudzić. Jeszcze raz przepraszam, że stawiam Cię w takiej sytuacji. – krzyczał z samochodu. „Nie przepraszaj, to ja Ci dziękuję” – myślałą dziewczyna. Potrzebowała Sashy… Kilku godzin z nim. Tylko przy nim czuła się naprawdę kobietą, on dawał jej to, czego nie miała… Bliskość, czułość, ciepło… Była od niego niejako uzależniona, choć wiedziała, że nic z tego nie będzie. Ale nie tak łatwo zapomina się swojego pierwszego mężczyznę. Spędziła z nim cudowny dzień. Gorycz i złość na Lyoshę wylewała się z niej potężnymi strumieniami. Jej rozgoryczenia wsiąkało w Sashę jak w gąbkę. Skończyli, jak zawsze, w łóżku. Potem leżeli nadzy pod kołdrą prawie nic do siebie nie mówiąc. Nie musieli. Rozumieli swoją sytuację idealnie bez słów. Sasha gładził ją tylko po policzku lub namiętnie całował powtarzając jak piękną jest kobietą. I mimo, że Tat nic o nim nie wiedziała, a czasem nawet obawiała się go, to te chwile były jednymi z najpiękniejszych w jej życiu.
Wyszedł około 18.00. Kilka minut później wrócił Joubert. Wcześniej niż myślała… dużo wcześniej… za wcześnie… Wypieki na jej twarzy jeszcze nie zgasły do końca, w oczach wciąż świeciło pożądanie. Zauważył coś? Widział go?
- Jak było? – siliła się na normalny ton.
- Yyy… fajnie. Oliviera zaczęło boleć kolano, więc wróciliśmy wcześniej. – odparł zmieszany Brian. Wiedział… Musiał wiedzieć.
- A, rozumiem. Słuchaj, wyjdę na chwilę na miasto. Cały dzień oglądałam filmy, muszę zaczerpnąć świeżego powietrza.
Uciekła klnąc na siebie w duchu. „Ty idiotko! Teraz na pewno zacznie coś podejrzewać!” Jednak po długim spacerze po Champs-Elysées uznała, że Brian nic nie wie. Ale…
- Hm… Co sądzisz o Sashy… - jej głowa odruchowo powędrowała w górę znad kolacji. Nie zdążyła opanować dzikiego spojrzenia. - …Cohen? Słyszałem, że trenuje w Sydney.
Co? Sasha Cohen?? Nie wspominał o niej od lat. Mimo jej zdawkowych odpowiedzi Brian drążył temat cały wieczór i zdawał pysznić się jej nieporadnością. Wiedział? Znał go? Skąd? Jak się domyślił? Zauważył go przed przyjściem? Zawsze był nieco tajemniczy…
I teraz ten telefon. W chwili, gdy najmniej by sobie tego życzyła.
- U mnie w porządku. No, ale jak tam u Ciebie? Co porabia moja mała dziewczynka? – głos Briana wyrwał ją z rozmyślań.
- Tak? Yyy… U mnie świetnie. Dziś miałam wywiad z abc, a jutro szykuje się sesja zdjęciowa u tej… no… Gabrielle (ukłon w stronę adminki ), znasz ją, Tobie też robiła sesję. Ha, dzisiaj przytrafiła mi się zabawna sytuacja, jak…
- Tatiana. – usłyszała ostry głos w słuchawce. Tatiana? Jej ojciec chrzestny nigdy tak się do niej nie zwracał. Zawsze zdrabniał jej imię, co doprowadzało ją miejscami do szału. – Dość tego. Bądźmy poważni. Czy Sasha już przyjechał?
Źrenice oczu dziewczyny rozszerzyły się ze strachu. Skąd…??? Jak…???
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Valka
Administrator
Dołączył: 06 Mar 2006
Posty: 1629
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 7 razy Ostrzeżeń: 0/10
|
Wysłany: Wto 15:10, 16 Sty 2007 Temat postu: |
|
|
SUPER!!!!
Kto dalej? Kto dalej?
A w ogóle jaką mamy kolejność? XD
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Ghanima
Champion
Dołączył: 06 Mar 2006
Posty: 1311
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/10
|
Wysłany: Wto 17:38, 16 Sty 2007 Temat postu: |
|
|
Super, super! Kto tutaj mówił, że nie ma talentu?!?!?!?!?!?!?!
Jak dotąd kolejność miała się następująco:
1) Ghanima
2) Piscess
3) Owlet
4) Valka
5) Marta
Mamy pięć części jeżeli ktoś, kto jeszcze nie brał udziału w "tworzeniu" chce pisać szóstą, niech pisze. Jeśli nie, to kolejka idzie od nowa, czyli część szóstą napiszę ja. Decyzja należy do was. (Tylko ją zakomunikujcie, bo inaczej bedziemy stać w miejscu )
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Piscess
Champion
Dołączył: 06 Mar 2006
Posty: 640
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 10 razy Ostrzeżeń: 0/10 Skąd: ul. Możajska
|
Wysłany: Wto 19:52, 16 Sty 2007 Temat postu: |
|
|
Marta, brawo! Świetna część!
Muszę powiedzieć, że jeszcze nigdy nie pisałam w tyle osób i jest coraz fajniej!
----
tu jeszcze chciałam o cos poprosić, bo im więcej części tym więcej faktów do zapamiętania, bo wychodzą dziwne rzeczy (jak w naszym pierwszym opowiadaniu...)
już w części Marty:
u Ghanimy Brian kłóci się z Alexei'em o choreografię swoich dzieci - czyli muszą mieszkać gdzieś w okolicach Hartford, jeśli z nim trenują. Oczywiście Brian może sobie mieszkać w Paryżu i w ogóle na pewno jest co najmniej kilka logicznych wytłumaczeń, więc na pewno niczego w swojej części nie zmieniaj , ale chodzi o fakt, że trzeba zwracać uwagę gdzie jesteśmy i...
..kiedy jesteśmy
w 2030r. Sasha Cohen ma 46 lat. "trenuje w Sydney" - trenuje młodych łyżwiarzy, tak?
(o wiek Oliviera nie pytam na razie...)
-pamiętajmy:
jeśli Tatiana poznała Sashę po Igrzyskach to to będzie 2026r. (poprawcie, jak źle liczę), chyba że chodzi o Igrzyska tegoroczne (bo mamy marzec - urodziny Yagudina) wtedy zna Sashę 2 miesiące i to ma jeszcze mniej sensu LOL - może w tym roku Igrzyska są w kwietniu?...
Alexei Yagudin od 2 lat był wdowcem. (tylko od dwóch! od 2028 roku)
NUDZĘ? jak nudzę to powiedzcie, proszę
dla mnie to ważne, choć może nie powinnam tego wytykać. zostawiam Wam decyzję...
-----
to teraz czekamy chwilkę na jakąś deklarację ze strony tych, którzy jeszcze nie pisali.
ktokolwiek?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
owlet
Professional
Dołączył: 08 Lip 2006
Posty: 188
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/10 Skąd: Plushowisko xD
|
Wysłany: Wto 22:04, 16 Sty 2007 Temat postu: |
|
|
Valka napisał: | Ghanima napisał: | Val, jesteś niezrównana...
Przynajmniej nie wyjdzie nam ruska wersja Romea i Julki, o tym jak stare i zwaśnione rody godzą się w tragicznych okolicznosciach nad dwoma trupami... (a z resztą kto to wie...?)
Ładne ziółko z tej Tatiany... Nie dosyć, że puszcza się z jakimś 10 lat starszym Saszą (i z Plushem juniorem) to jeszcze okłamuje tatusia... |
No własnie nie chciałam, żeby wyszło "Romeo i Julia" XD i żeby Tatiana była zbyt przesłodzona . |
xDDDDD Przesłodzona na pewno nie jest, może nawet trochę antypatyczna (jako że zrobiłaś z niej trochę taką bezlitosną, trochę puszczalską xD modliszkę, która w dodatku okłamuje rodziciela swego ). Ale mam nadzieję że jednak będzie się dała lubić, tym bardziej że z tego co widzę to wyrasta na główną bohaterkę .
Ghanima napisał: | Wcale mi nie zależy na romansie rodem z Szekspira... |
Ghanima, sama zaczęłaś
marta napisał: | na wstępie chce zaznaczyć że to mój pierwszy udzaił w czymś takim i wiem że jest sporo niedociągnieć. |
E tam, bardzo ładnie napisałaś!
marta napisał: | po drugie przepraszam że sie tak rozpisałam |
No co Ty - właśnie że dobrze że się rozpisałaś, sugah!
Piscess napisał: | tu jeszcze chciałam o cos poprosić, bo im więcej części tym więcej faktów do zapamiętania, bo wychodzą dziwne rzeczy (jak w naszym pierwszym opowiadaniu...)
już w części Marty:
u Ghanimy Brian kłóci się z Alexei'em o choreografię swoich dzieci - czyli muszą mieszkać gdzieś w okolicach Hartford, jeśli z nim trenują. Oczywiście Brian może sobie mieszkać w Paryżu i w ogóle na pewno jest co najmniej kilka logicznych wytłumaczeń, więc na pewno niczego w swojej części nie zmieniaj , ale chodzi o fakt, że trzeba zwracać uwagę gdzie jesteśmy i...
..kiedy jesteśmy
w 2030r. Sasha Cohen ma 46 lat. "trenuje w Sydney" - trenuje młodych łyżwiarzy, tak?
(o wiek Oliviera nie pytam na razie...)
-pamiętajmy:
jeśli Tatiana poznała Sashę po Igrzyskach to to będzie 2026r. (poprawcie, jak źle liczę), chyba że chodzi o Igrzyska tegoroczne (bo mamy marzec - urodziny Yagudina) wtedy zna Sashę 2 miesiące i to ma jeszcze mniej sensu LOL - może w tym roku Igrzyska są w kwietniu?...
Alexei Yagudin od 2 lat był wdowcem. (tylko od dwóch! od 2028 roku)
NUDZĘ? jak nudzę to powiedzcie, proszę
dla mnie to ważne, choć może nie powinnam tego wytykać. zostawiam Wam decyzję... |
Muszę przyznać że się trochę pogubiłam... xDDDD Ale to z Sashą Cohen też zauważyłam Masz rację Piscess - na takie rzeczy jak czas i miejsce akcji trzeba uważać bo potem mogą rzeczywiście dziwne rzeczy wychodzić xDDDDD
Piscess napisał: | to teraz czekamy chwilkę na jakąś deklarację ze strony tych, którzy jeszcze nie pisali.
ktokolwiek? |
Nubis się chyba deklarowała na poprzedniej stronie... (?)
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Ghanima
Champion
Dołączył: 06 Mar 2006
Posty: 1311
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/10
|
Wysłany: Wto 22:56, 16 Sty 2007 Temat postu: |
|
|
owlet napisał: |
Ghanima napisał: | Wcale mi nie zależy na romansie rodem z Szekspira... |
Ghanima, sama zaczęłaś
|
Owszem zaczęłam ja, ale nie napisałam w pierwszej części, że chcę romansu a la "Romeo & Julia"... i co z tego że Tatiana ma (a raczej będzie mieć) dziecko z Plushenką?
A propos drobnych nieścisłości, to jak się teraz zastanawiam, to też napisałam mała bzdurkę (bo po jaką cholerę Yag układa nową choreografię dzieciom Briana na końcu sezonu? Ponadto nie policzyłam dat więc, skoro Yagudin ma 50 lat to młody Lambiel musiał zostać mistrzem olimpijskim nie w ubiegłym sezonie, ale w obecnym - no chyba że III woja światowa sprawiła iż IO odbywają się w latach nieparzystych)
Tatiana jest aktualną mistrzynią olimpijską... pytanie czy zdobywając tytuł już była w ciąży? (Lepiej żeby nie była, bo wtedy chyba musiałaby zwrócić medal) Może w noc po gali olimpijskiej puściła się z komentatorem Plushenką, a teraz w miesiąc po owym zdarzeniu odkryła, że jest w ciąży (tylko czy takie odkrycie jest możliwe po miesiącu? - mam nadzieję że tak)
Przepraszam was za te nieścisłości w moim kawałku tekstu. Mam nadzieję, że mi to wybaczycie...
No i jeszcze skoro mamy 18 albo 19 marca (zależy czy wciąż mamy ten sam dzień, czy może już następny), to jakoś tak powinny się odbywać Mistrzostwa Świata... (Piscess, nie bardzo rozumiem, dlaczego Igrzyska miałyby odbywać w kwietniu... ale mniejsza z tym...)
Zawsze jeszcze możemy zlikwidować wzmiankę, że to urodziny Yaga... i na przykład uznać, że są wakacje albo jakakolwiek inna pora roku, choć wolałabym tego nie robić...
Albo! mam jeszcze jeden pomysł. Uznajmy, że Yag ma 51 lat, jest rok 2031 i wtedy już chyba wszystko (oprócz Saszy Cohen) się zgodzi... co wy na to?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Piscess
Champion
Dołączył: 06 Mar 2006
Posty: 640
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 10 razy Ostrzeżeń: 0/10 Skąd: ul. Możajska
|
Wysłany: Wto 23:14, 16 Sty 2007 Temat postu: |
|
|
Rzeczywiście zmienianie daty (na taką, która nie byłaby urodzinami Yagudina) zniszczy ładną kompozycję pierwszej części.
Cytat: | bo po jaką cholerę Yag układa nową choreografię dzieciom Briana na końcu sezonu? |
A nich układa! Może na pokaz jakiś albo rewię! nie ma się co martwić
a co do tego kwietnia - to dokładnie ze względu na Sashę.
Cytat: | Sasha nie był jej chłopakiem. Poznała go po Igrzyskach Olimpijskich, które wygrała. Po imprezie jej hotelowy pokój był cały w kwiatach... |
Kwiecień dotyczył tego, żeby nie było jeszcze w tym (2030) roku Igrzysk, bo jeśli już jest po ZIO to oznacza, że znają się z Sashą miesiąc czy dwa... to za mało jak na nasze opowiadanie...
chyba, że Tatiana wygrała już drugie (2026, 2030) Igrzyska. Ale to z kolei jest mało prawdopodobne. Zresztą dodaje jej lat.
no nie wiem. (zawsze możemy zostawić jak jest i nie przejmować się nieścisłościami - głównie chodziło mi o to, żeby uważać na przyszłość. chyba, że ustalimy jedną wspólną wersję rozwiązania )
pozdrawiam
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Valka
Administrator
Dołączył: 06 Mar 2006
Posty: 1629
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 7 razy Ostrzeżeń: 0/10
|
Wysłany: Wto 23:30, 16 Sty 2007 Temat postu: |
|
|
Chciałabym tylko przypomnieć, że Tania musi znać Sashę długo, bo co najmniej pół roku go nie widziała od ostatniego spotkania, nie mówiąc o czasie, w którym spotykali się wcześniej. Zreszta kto powiedział, że ten sezon, o którym piszemy jest sezonem olimpijskim wygranym przez Tanię? ...o ile nim jest, bo się pogubiłam XD (mam nadzieję, że nie mieszam jezcze bardziej, bo chyba i tak już wystarczajaco namieszałam, gomen )
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
marta
Champion
Dołączył: 07 Mar 2006
Posty: 590
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 0/10 Skąd: Czarnków (Wielkopolska)
|
Wysłany: Śro 1:27, 17 Sty 2007 Temat postu: |
|
|
Piscess napisał: | u Ghanimy Brian kłóci się z Alexei'em o choreografię swoich dzieci - czyli muszą mieszkać gdzieś w okolicach Hartford, jeśli z nim trenują. Oczywiście Brian może sobie mieszkać w Paryżu i w ogóle na pewno jest co najmniej kilka logicznych wytłumaczeń |
to chwila, bo moze ja czegos nie zrozumiałam? Yag i Tatiana oboje mieszkaja w Hartford? myslałam ze Petersburgu, a Tat jest w Hartford tak sobie [jak napisałam na sesji i na wywiadzie xD] w mojej czesci pisałam o jej wspomnieniu i sama sobie wyobrazałam ze do Paryza przyjechała z Pitera. to gdzie mieszka Yag i ona??
a Brian zawsze może mieć dwa domy prawda? Yag miał
Cytat: | w 2030r. Sasha Cohen ma 46 lat. "trenuje w Sydney" - trenuje młodych łyżwiarzy, tak? (o wiek Oliviera nie pytam na razie...) |
tak tak, trenuje innych, nie sama. to miałam na myśli. moze sie niezbyt precyzyjnie wypowiedziałam. przy wieku Oliviera miałaś na mysli wyprawe do Disneylandu tak? zawsze już jako starszy mógł sie tam wybrac, to i tak jest niezła zabawa
Cytat: | -pamiętajmy:
jeśli Tatiana poznała Sashę po Igrzyskach to to będzie 2026r. (poprawcie, jak źle liczę), chyba że chodzi o Igrzyska tegoroczne (bo mamy marzec - urodziny Yagudina) wtedy zna Sashę 2 miesiące i to ma jeszcze mniej sensu LOL - może w tym roku Igrzyska są w kwietniu?...
Alexei Yagudin od 2 lat był wdowcem. (tylko od dwóch! od 2028 roku) |
a nie moze znac Sashy od 2026? chodzi o spotykanie sie w mieszkaniu jej matki?? moze sie spotykiali w hotelach... kto ich tam wie xD
poza tym Piscess jestem pod wrazeniem takiego liczenia. ja w ogole nie zdawałam sobie sprawy ze jest marzec chyba wiecej nie wprowadze zadnego watku z datami. skomplikowane to
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Valka
Administrator
Dołączył: 06 Mar 2006
Posty: 1629
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 7 razy Ostrzeżeń: 0/10
|
Wysłany: Śro 9:04, 17 Sty 2007 Temat postu: |
|
|
Najlepiej lecieć na żywioł XD. A chronologia przy okazji ;P.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Ghanima
Champion
Dołączył: 06 Mar 2006
Posty: 1311
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/10
|
Wysłany: Śro 15:26, 17 Sty 2007 Temat postu: |
|
|
Mówię wam... uznajmy że to nie są 50-te, ale 51-sze urodziny Yaga i problem Igrzysk będzie zeszłorocznym problemem I wszystko będzie się zgadzac, chyba że macie sentyment do okrągłych dat
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Valka
Administrator
Dołączył: 06 Mar 2006
Posty: 1629
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 7 razy Ostrzeżeń: 0/10
|
Wysłany: Śro 15:45, 17 Sty 2007 Temat postu: |
|
|
Ghanima napisał: | Mówię wam... uznajmy że to nie są 50-te, ale 51-sze urodziny Yaga i problem Igrzysk będzie zeszłorocznym problemem I wszystko będzie się zgadzac, chyba że macie sentyment do okrągłych dat |
A to tak nie było? XD
Myślę, że tak by było najlepiej .
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
marta
Champion
Dołączył: 07 Mar 2006
Posty: 590
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 0/10 Skąd: Czarnków (Wielkopolska)
|
Wysłany: Śro 16:13, 17 Sty 2007 Temat postu: |
|
|
ok. Yag ma 51 lat, mamy rok 2031, jest marzec.
dalsza częęęęęęęęęęęść!!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Ghanima
Champion
Dołączył: 06 Mar 2006
Posty: 1311
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/10
|
Wysłany: Śro 23:39, 17 Sty 2007 Temat postu: |
|
|
czyli ustalone... (Mod albo admin, mogą zmienić ten szczegół w odpowiednim miejscu mojej części... - ja nie mam takiej opcji, bo została wrzucona jako cytat...)
A jak żasnej chętnej do pisania kolejnej części nie ma, to ja się za to zabieram. Na waszą ostateczną decyzję czekam do soboty. (Wcześniej i tak nie dam rady nic napisac)
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Piscess
Champion
Dołączył: 06 Mar 2006
Posty: 640
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 10 razy Ostrzeżeń: 0/10 Skąd: ul. Możajska
|
Wysłany: Czw 22:43, 18 Sty 2007 Temat postu: |
|
|
Dobre rozwiązanie - zgadzam się.
(i na 51 lat i na sobotę )
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Ghanima
Champion
Dołączył: 06 Mar 2006
Posty: 1311
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/10
|
Wysłany: Sob 15:20, 20 Sty 2007 Temat postu: |
|
|
A zatem jest sobota. Nie zgłosił się chętny do pisania szóstej części, więc oto moja wersja...
na początek trochę technicznych informacji:
- sprawdziłam, że 18 marca 2031 roku to wtorek
- przyjmuję że jest to dzień rozpoczęcia MŚ, które odbywają się... w Petersburgu - w związku z tym Yagudin i jego podopieczni, a także Brian i Plushenko junior (ponieważ jest komentatorem sportowym) znajdują się właśnie tam.
- Tatiana, jako że jest w stanie błogosławionym nie startuje i została w Hardford.
- Rozmowa z Tatianą, którą Yag przywołuje we wspomnieniu w pierwszej części odbyła się przed tygodniem.
- Wspomnienia Christiana związane z rozwodem rodziców i mafijną przeszłością dziadka, a także wspomnienia Tat dotyczące Saszy (przypominam że w obecnym układzie znają się od roku, a od pół się nie widzieli i proponuję przyjąć, że to w Paryżu widzieli się po raz ostatni), pochodzą mniej lub bardziej dokładnie okreslonej przeszłości.
- Rozmowa Christiana z Marią i telefon od Briana, podobnie jak przebudzenie Yaga miały miejsce 18 marca i dzień ten nadal trwa.
To tyle uwag technicznych, mam nadzieję, że nie zanudziłam was na śmierć, a teraz przechodzę do mtitum czyli:
(6) Ghanima
Źrenice oczu dziewczyny rozszeżyły się ze strachu. Skąd...??? Jak...???
-Tatiana! - głos w słuchawce był coraz bardziej niecierpliwy
-Nie przyjechał... - szepnęła
Brian odetchnął z ulgą
-To dobrze - powiedział - Pakuj się i przyjeżdżaj do Pitra... - dodał stanowczo - samolot masz dziś o...
-Chwileczkę! - przerwała mu wpół zdania - Ja tu czegoś nie rozumiem! Dlaczego to dobrze, że Sasza nie przyjechał, skąd właściwie o nim wiesz i dlaczego mam jechać oglądać te durne mistrzostwa? - zapytała i nie czekajac na odpowiedź rzuciła szybko - Ja na niego czekam... a poza tym jutro mam tę sesję zdjęciową i w ogóle... nie mam zamiaru nigdzie lecieć...
-Po co zadajesz pytania, skoro nie czekasz na odpowiedzi? - tym razem to Brian jej przerwał - Sesja odwołana, zająłem się tym, a na Saszę lepiej nie czekać. Posłuchaj mała... Twój ojciec właśnie podał do wiadomości publicznej, że nie wystartujesz w tych mistrzostwach i twoje miejsce w reprezentacji zajmuje Julia Sergiejewna... nie masz pojęcia jaką burzę to wywołało... wszyscy chcą wiedzieć dlaczego cię nie ma, czy to prawda, ze kończysz karierę i takie tam...
-Powiedział im, że jestem w ciąży? - zapytała
-Nie. Nie powiedział. Szanuje twoją decyzję, by na razie zachować to w tajemnicy, ale sama wiesz, że długo to nie potrwa...
- Wiem... Przekaż Julii, że życzę jej powodzenia, ale nie przyjadę jej obejrzeć... - powiedziała cicho i nie czekając na jakąkolwiek odpowiedź ze strony Briana odłożyła słuchawkę.
Po dwóch minutach telefon zadzwonił ponownie. Dziewczyna, myśląc że to znów Joubert, podniosła ją i zaczęła krzyczeć:
-Nie jadę nigdzie! Słyszysz, Brian? Jeżeli chcesz mnie namówić, żebym ogłosiła całemu światu, ze urodzę dziecko Christianowi Plushence, to na pewno ci się to nie uda!
-Urodzisz dziecko Christianowi Plushence? - tego pytania nie zadał Brian - Gratulacje Tat. - W słuchawce dźwięczał głos Saszy - Cóż, nie tego się po tobie spodziewałem... - był zdecydowanie zawiedziony - Ale skoro tak wybrałaś... chyba będę musiał cię ukarać...
-Sasza, posłuchaj... - Tatiana próbowała się jakoś wytłumaczyć, ale mężczyzna nie dał jej szansy
-Zawiodłem się na tobie maleńka... - powiedział i rozłączył się
"Ukarać?!?!?!?!" - Tatiana naprawdę się przestraszyła - "Co to wszystko ma znaczyć...?"
Szybko wykręciła numer Briana.
-Zadzwonił. - powiedziała - Sasza zadzwonił
-Cholera... - zaklął Joubert
-Powiedziałam mu o ciąży - szepnęła, nie dodając w jakim stylu odbyło się przekazanie tej doniosłej informacji...
-A on? - Brian starał się być spokojny
-Powiedział, że... - Tatianie nie mogło to przejść przez gardło - powiedział, że...
-Że będzie musiał cię ukarać... - dokończył za nią Joubert
-Skąd wiesz? - Brian coraz bardziej ją zadziwiał
-Bo go znam. - odparł - Słuchaj Tania, w tej chwili nie ma czasu na wyjaśnienia. Najważniejsze, żebyś jak najszybciej dotarła na lotnisko i bezpiecznie doleciała do Petersburga. Weź tylko najpotrzebniejsze rzeczy. Aha! I zadzwoń do ojca... cały dzień czekał na życzenia od ciebie... już prawie stracił nadzieję... - dodał
-Przecież jest dopiero południe... - zdziwiła się Tatiana
-Zapomniałaś o różnycy czasu... W Petersburgu jest 8 godzin później niż w Hartford (jesli pomyliłam się w obliczeniach, to mnie poinformujcie) Trwa właśnie program krótki par sportowych... Ale koniec z tym gadaniem. Twój samolot odlatuje z Hartford o 15.00 zarezerwowałem ci bilet w pierwszej klasie...
-Brian?
-Tak?
-Czy tata wie... o Saszy?
-Nie. Pospiesz się. Jak znam życie dopiero wstałaś z łóżka i nie wyrobisz się na tę piętnastą...
-Dzięki...
-------------------------
Przepraszam jeśli to co napisałam jest beznadziejne...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Piscess
Champion
Dołączył: 06 Mar 2006
Posty: 640
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 10 razy Ostrzeżeń: 0/10 Skąd: ul. Możajska
|
Wysłany: Sob 16:25, 20 Sty 2007 Temat postu: |
|
|
Uważam, że te techniczne ustalenia były bardzo potrzebne, dzieki. : )
Robi się strasznie tajemniczo... i nawet niebezpiecznie. Sasha wyszedł trochę dziwnie, ale myślę, że co poniektórzy go już tutaj wyprostują...
aż się boję pisać dalej muszę pamiętać, żeby za bardzo nie zagmatwać...
już myślę nad następną częścią
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Ghanima
Champion
Dołączył: 06 Mar 2006
Posty: 1311
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/10
|
Wysłany: Sob 16:40, 20 Sty 2007 Temat postu: |
|
|
Dzieki za docenienie uwag technicznych - mam nadzieję, że wszyscy je akceptują. Sasza wyszedł dziwnie - to prawda, ale jak dla mnie to on od samego początku był podejrzany... a po wprowadzeniu przez Martę informacji, że Brian go zna, tym bardziej... postanowiłam to pociągnąć...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
marta
Champion
Dołączył: 07 Mar 2006
Posty: 590
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 0/10 Skąd: Czarnków (Wielkopolska)
|
Wysłany: Sob 16:41, 20 Sty 2007 Temat postu: |
|
|
suuuper cała byłam w nerwach jak to czytałam łiiii ale ten Brian tajemniczy!
ustalenia techniczne rules
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Ghanima
Champion
Dołączył: 06 Mar 2006
Posty: 1311
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/10
|
Wysłany: Sob 18:22, 20 Sty 2007 Temat postu: |
|
|
marta napisał: | ustalenia techniczne rules |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Piscess
Champion
Dołączył: 06 Mar 2006
Posty: 640
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 10 razy Ostrzeżeń: 0/10 Skąd: ul. Możajska
|
Wysłany: Sob 20:51, 20 Sty 2007 Temat postu: |
|
|
No! Brian w ogóle mnie zaskoczył, ale bardzo pozytywnie. nie tylko tajemniczy, ale w ogóle taki... dojrzały. Zaradny. Coś wie. Nie ma to jak 50latek
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Ghanima
Champion
Dołączył: 06 Mar 2006
Posty: 1311
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/10
|
Wysłany: Sob 21:42, 20 Sty 2007 Temat postu: |
|
|
Piscess napisał: | No! Brian w ogóle mnie zaskoczył, ale bardzo pozytywnie. nie tylko tajemniczy, ale w ogóle taki... dojrzały. Zaradny. Coś wie. Nie ma to jak 50latek |
No, jak tak popatrzeć na jego "karierę" w naszych poprzednich próbach pisania opowiadania, to albo był trupem (jak w opowiadaniu z Nikitą Yagudinem) albo idiotą (jak w naszej wyprawie kosmicznej ) - a propos ktoś to jeszcze wogóle pamięta? - Także jeśli teraz jest dojrzały (!!!) i coś wie to, to jest naprawdę kolosalny postęp...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Piscess
Champion
Dołączył: 06 Mar 2006
Posty: 640
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 10 razy Ostrzeżeń: 0/10 Skąd: ul. Możajska
|
Wysłany: Nie 10:28, 21 Sty 2007 Temat postu: |
|
|
Nie chodziło mi nawet o prównanie do poprzednich opowiadań. On w ogóle robi takie wrażenie... przynajmniej dla mnie. (skądś te opowiadania musiały się wziąć )
Ale dobrze, że sę w końcu od tego uwolnił.
Ok, napisałam następną część - ale nie wiem ile z Was zostało tu jeszcze, a ile jest na Mistrzostwach.
W każdym razie czekamy cierpliwie aż skończycie dobrze się bawić
Proponuję żeby - na ile pozwoli limit znakó w poście, gdzieś w okolicach mojej części przypominać całe opowiadanie lub jakiś tam fragment od początku. Będzie mniej szukania.
Zatem:
(1) Ghanima:
Alexei Yagudin obudził się i stwierdził, że jest nieszczęśliwy.
Miał 51 lat i był trenerem, o którego "opiekę" ubiegali się wszyscy najlepsi łyżwiarze młodego pokolenia bez względu na konkurencję. Do jego najznamienitszych podopiecznych należeli tancerze: Marielle i Olivier Joubert, których kariera, aczkolwiek mniej burzliwa niż wzloty i upadki ich ojca, zapowiadała się naprawdę dobrze. Najlepszy obecnie solista świata, zwany popularnie Christopherem Wielkim, który w wieku lat piętnastu został w ubiegłym sezonie najmłodszym w historii mistrzem olimpijskim, również był uczniem Alexei'a i również kontynuował łyżwiarskie tradycje swoich rodziców; Caroliny Kostner i Stephana Lambiela. Także w konkurencji par sportowych Yagudin świecił trenerskie triumfy. Jego najbardziej spektakularnym osiągnięciem było doprowadzenie nikomu wcześniej nie znanych Polaków do olimpijskiego medalu. Największą jego dumą jednakże była Tatiana (nazwana tak na cześć Tarasovej) - czterokrotna mistrzyni świata i aktualna mistrzyni olimpijska wśród solistek - a zarazem jego jedyne dziecko.
Mimo to, Alexei obudził się w dniu swoich 51-szych urodzin i stwierdził, że jest nieszczęśliwy. Przyczyną tego faktu nie było to, że od dwóch lat był wdowcem, ani to, że jego najlepszy przyjaciel, Brian pokłócił się z nim poprzedniego wieczoru o choreografię tańca oryginalnego swoich dzieci, ani nawet to, że na zdjęciu umieszczonym pod wywiadem, którego udzielił dla Figure Skating Magazine, wyszedł staro i brzydko. Te rzeczy na dłuższą metę albo nie miały znaczenia, albo zdążył już do nich przywyknąć. Prawdziwym powodem nieszczęścia były cztery słowa wypowiedziane przez Tatianę.
***
Była sobota 5.30 rano. Tatiana zjawiła się na lodowisku blada i zmęczona. Odkąd skończyła 20 lat (a obecnie miała ich 22) mieszkała sama w mieszkaniu, odziedziczonym po matce, więc Alexei mógł tylko domyślać się co robiła w nocy.
-Spóźniłaś się pół godziny - oznajmił jej udając, że się gniewa
-Tato - powiedziała i zrobiła małą pauzę - Jestem w ciąży - dodała zaraz z prędkością błyskawicy, jak gdyby chciała zatuszować treść tego komunikatu.
Yagudinowi opadła szczęka, ale starał się być spokojny. W końcu ciąża, to nie jest koniec świata. "Jest młoda, wypadnie jej sezon lub dwa treningów, nic wielkiego się nie stanie, tym bardziej, że wszystkie możliwe tytuły ma już w swojej kolekcji" - przeprowadzał w głowie gorączkowe kalkulacje
-A z kim, jeśli wolno wiedzieć? - zapytał bojąc sie usłyszeć odpowiedź
-Z mężczyzną... - zaczęła Tatiana
-Domyślam się - mruknął pod nosem wchodząc jej w pół zdania
-...którego kocham - dokończyła
-To znakomicie. A on się jakoś nazywa może?
-Jest komentatorem sportowym... - Tatiana nie musiała niczego więcej dodawać.
Alexei usłyszawszy te słowa wiedział już, że jego wnuk będzie nazywał się Plushenko...
(2) Piscess:
Zabrzęczał kilogram złotych bransoletek na nadgarstku. Pulchna dłoń o przerażająco długich paznokciach podniosła smukły kieliszek ze srebrnej tacki. Kolor równie mocnego co wymyślnego i drogiego drinka pasował do czerwonego lakieru.
Marcowy poranek był dość gorący. Ekskluzywne korty tenisowe wypełnione były graczami o różnym stopniu zaawansowania. Kobieta w średnim wieku razem ze swoimi towarzyszkami ubranymi podobnie jak ona w nowe najmodniejsze stroje do tenisa przychodziły tu co tydzień, jeśli tylko świeciło słońce i tradycyjnie nie ruszały się ze swoich leżaków na tarasie. Na jednym ze stolików leżały rzucone na kupę markowe rakiety tenisowe, których nie powstydziliby się zawodowcy. One nie umiały nawet poprawnie trzymać ich w ręku.
Zalotne spojrzenie spod wytuszowanych na bordowo rzęs spoczęło na młodym kelnerze i zaraz zgasło, gdy tylko Maria dostrzegła za jego plecami zbliżającą się postać. Na jej twarzy pojawił się grymas niezadowolenia.
-Jestem zajęta - jęknęła do syna zamiast powitania, nie kryjąc swojego niezadowolenia z jego obecności. Yuri nie polemizował, mimo że widział coś dokładnie odwrotnego.
-Chciałem ci tylko coś powiedzieć.. - powiedział cicho, unikając jej wzroku. To ją zaintrygowało.
-Słucham. Tylko szybko. I nie zasłaniaj mi słońca.
-Zostaniesz.. babcią..
Na te słowa kobieta zerwała się z leżaka i położyła mu rękę na ustach. Poczuł nieprzyjemne mrowienie, bo nie siliła się na delikatność.
-Nie tak głośno! Jak możesz mnie znieważać przy moich znajomych! - wycedziła oburzona. Cofnął się o krok, żeby móc coś jeszcze powiedzieć.
-Mamo, kobieta, którą kocham, jest ze mną w ciąży.
-No jasne. Wiedziałam, że tak będzie. Cały ojciec! Pewnie teraz przyszedłeś po pieniądze?
-Nie..
Przełykał bez słowa wszystkie obelgi, ale ostatnie zdanie sprawiło, że musiał zacisnąć zęby.
Dokładnie po to tu przyszedł.
Nie oczekiwał od matki duchowego wsparcia. Odkąd podczas procesu rozwodowego pozbawiła jego ojca większości praw i całkiem sporego majątku, nie chciała mieć z nim nic wspólnego.. Ani z jego dziećmi. Mimo to liczył, że uda mu się wyżebrać chociaż pożyczkę. Evgeniemu Plushence nie wiodło się teraz źle, ale mieszkał daleko w Wenecji i choć może był mniej obojętny na problemy syna, był równie trudno osiągalny co współczucie matki.
-To po co w ogóle przyszedłeś? - zapytała z wyrzutem, poprawiając o wiele za krótką jak na jej wiek i urodę białą spódniczkę i układając się ponownie na leżaku.
-Żeby ci powiedzieć... - skłamał.
-No to już mi powiedziałeś.
Po chwili milczenia Yuri zapytał
-Nie chcesz wiedzieć kim ona jest?
Nie otrzymał odpowiedzi. Jego matka wróciła do codziennych trudów opalania się.
-Tatiana Aleksiejewna Yagudina. - poinformował ją.
Delikatny kieliszek roztrzaskał się o marmurową posadzkę tarasu.
(3) owlet:
- Myśleliśmy o ślubie... - dodał szybko aby uprzedzić wybuch matki.
Maria wstała gwałtownie jednocześnie dokańczając dzieła zniszczenia - rozgniotła butem na drobny pył kawałki tego co jeszcze przed chwilą było kieliszkiem. Towarzyszył temu efektowny odgłos chrupnięcia, który sprawił że Christianowi ciarki przeszły po plecach. Podobnie brzmi odgłos łamanych kości, o czym wiedział aż za dobrze - skutek uboczny posiadania matki z rodziny Jermak...
- Po moim trupie! - wycedziła blada z wściekłości - Prędzej palmy na Syberii wyrosną, niż ty się z nią ożenisz, rozumiesz?! - złość dodała pulchnemu, rozleniwionemu przez słońce ciału energii. Maria odgarnęła odruchowo długie włosy - nadal były lśniące i, dzięki regularnemu nakładaniu farby, ciągle kruczoczarne. Z założonymi rękoma stanęła naprzeciwko syna i przeszyła go groźnym spojrzeniem.
Christian dobrze znał tę pozę i ton - tak często kończyły się kłótnie Marii z jego ojcem, który zwykle dawał za wygraną żeby mieć święty spokój. Ale gdy pewnego dnia okazało się, że ojciec chce rozwodu, matka posunęła się o krok za daleko i wyciągnęła ostatni już as z rękawa. Pamiętał tą rozmowę jakby odbyła się wczoraj - uchylił wtedy drzwi od jadalni zostawiając niewielką szparę:
-Mój ojciec dobrze wie gdzie mieszkają twoi rodzice, twoja siostra i jej dzieci, twoja siostrzenica, przyjaciele... - Maria wymieniała spokojnie a jej usta wykrzywiał uśmieszek wyrażający złośliwą satysfakcję. - Za parę dni Twój kumpel z Zenitu ma ważny mecz... Ciężko by mu było kopać piłkę z połamanymi nogami, nie sądzisz?
-Oszalałaś... - wyszeptał Evgeni nagle równie blady jak śnieg padający za oknem, który otulił Petersburg puchową pierzynką. Piter wyglądał zimą jak miasto z bajki, w którym nie ma prawa zdarzyć się nic złego...
-Skarbie, nie łudź się - kontynuowała kobieta, udając że nie usłyszała i że nie widzi wyrazu kompletnego szoku w oczach męża - Nawet gdybym ja się zgodziła na rozwód, tata i tak nigdy by na to nie pozwolił. Jesteś mu potrzebny - nazwisko Plushenko otwiera wiele drzwi. Nie będziesz miał życia w Piterze, jeśli się mu sprzeciwisz. Ja też Cię potrzebuję, Żenia... - ostatnie zdanie wyszeptała miękko i wyciągnęła rękę w jego stronę, ale on się nie poruszył. Stał chwilę w milczeniu z kamienną twarzą, mierząc ją lodowatym wzrokiem, po czym wyszedł bez słowa. Christian usłyszał jeszcze tylko szybkie kroki w holu i trzask zamykanych drzwi wejściowych.
Wtedy jeszcze nie rozumiał, dlaczego słowa Marii zrobiły na ojcu tak druzgocące wrażenie. W końcu jednak miał się przekonać czemu w Petersburgu nie mówi się o jego krewnych ze strony matki. Zwłaszcza dlaczego nikt nie chciał wyjaśnić co jest takiego strasznego w jego dziadku, Georgiju Wiktorowiczowi, który już na początku małżeństwa Marii i Evgenija był jednym z najpotężniejszych biznesmenów w "północnej stolicy Rosji"...
(4) Valka:
Tatiana siedziała w swoim mieszkaniu skulona w ciemnym kącie na fotelu. Słońce już zaszło i zrobiło się zupełnie ciemno, ale chyba nawet tego nie zauważyła. Od kilku dobrych godzin zastanawiała się, jak ona mu to powie? Nawet powiadomienie ojca nie było dla niej aż tak trudne, jak to...
Sasha nie był jej chłopakiem. Poznała go po Igrzyskach Olimpijskich, które wygrała. Po imprezie jej hotelowy pokój był cały w kwiatach, a zaraz potem zadzwonił jakiś mężczyzna (skąd miał jej numer?) i powiedział, że jej wielkim fanem, a te kwiaty to jego wyraz sympatii i gratulacje... Tylko który fan robi takie rzeczy? Te kwiaty musiały kosztować majątek, nie każdy mógł sobie pozwolić na takie "uwielbienie"... Zaintrygowana spotkała się z nim raz... a potem jeszcze raz... i kolejny... i znowu... Sama nie wiedziała jak i kiedy wylądowali w łóżku. Od tamtej pory spotykali się w jej mieszkaniu. Był pierwszym mężczyzną w jej życiu i mimo wcześniejszej niedostępności i pogardy dla całego gatunku męskiego, on działał na nią jak magnes, każdy nawet najdelikatniejszy dotyk jego dłoni wywoływał iskrę na jej ciele.
Z drugiej strony niewiele o nim wiedziała. Tylko tyle, że miał japońskie korzenie i prawdopodobnie był od niej o jakieś 10 lat starszy. Raz wydawało jej się, że widziała broń, ale szybko ją schował i skierował jej zainteresowanie na zupełnie inne tory namiętnym pocałunkiem. Nawet nie wiedziała, czy ma rodzinę i gdzie mieszka na stałe! Ciągle był "w delegacjach", a do niej przyjeżdżał "gdy tylko mógł". Ale jaka była prawda? Nie wiedziała. Ale też nie było jej to do szczęścia potrzebne. Nie miała nic przeciwko temu, że jest tylko ślicznym kociakiem na noc między lotem z Tokio do Pitra, Nowego Yorku, czy Wenecji... Jak enjoukosai*: nie było mowy o żadnej miłości, ale zawsze BYŁ i spełniał każde jej życzenie - od tych poważnych, kiedy potrzebowała wsparcia do tych zupełnie błahych, jak kupno nowej torebki. Po za tym uwielbiała te wieczory, kiedy się spotykali i długo rozmawiali o byle czym, a potem kończyli to szalonym seksem.
Dopiero teraz, gdy o tym wszystkim myślała, zauważyła, że te rozmowy to był tylko jej monolog. Mówiła o wszystkim: o ojcu i presji z jego strony, o braku matki, o treningach, codziennych problemach i radościach... On tylko uważnie słuchał i głaskał ją po plecach. Nikt nigdy nie poświęcał jej tyle uwagi, co on. Ale o sobie mówił bardzo rzadko, albo wcale.
Zdawała sobie sprawę, że ten związek nie ma przyszłości, ale teraz, gdy pomyślała, że może go stracić w tak głupi sposób! Ciąża z innym! Żeby to jeszcze było dziecko Sashy - nawet, gdyby odszedł - nie miałaby żalu; zresztą była pewna, że wcześniej zadbałby o przyszłość jej i dziecka. Ale teraz? Nie widziała go już od pół roku, więc to było niemożliwe...
Christian był tylko dalekim znajomym, od dawna chciała go poznać, aby przekonać się jaki jest TEN Plushenko. Nic poza tym. Potem był jej zupełnie obojętny, a może nawet nieco ją denerwował, chociaż on pewnie myślał zupełnie coś innego. Po prostu leciał na nią, jak większość facetów, których ona owijała sobie wokół palca, a potem brutalnie rzucała. Była w tym taką samą mistrzynią, jak w łyżwiarstwie. I nigdy nie pozwoliła na seks. Więc czemu tym razem było inaczej? Może po prostu brakowało jej tego, po tak długiej rozłące z Sashą? Nawet nie zdążyła się zabezpieczyć, chociaż zawsze o to dbała.
I wpadka... Taka głupota...
Jak ona mu o powie?
Podniosła zapłakane oczy i spojrzała na ekran laptopa leżącego przed nią. W oknie poczty elektronicznej przeczytała po raz kolejny krótką wiadomość: "W przyszłym tygodniu przylatuję do Hartford. Przywiozę Ci piękne kimono, tak jak prosiłaś.
Całuję gorąco,
Sasha."
(5) Marta:
Dźwięk telefonu wypełnił pokój. Tatiana nerwowo otarła łzy i zaczęła iść w jego stronę. Długi, półprzezroczysty szlafrok sunął za nią jak cień.
-Ha… halo?
-Tania? - dziewczyna zamarła. Jeszcze tylko tego jej brakowało.
-Brian? Cześć. Co słychać? - Nie miała ochoty z nim rozmawiać. Nie miała ochoty rozmawiać z kimkolwiek, ale z nim szczególnie.
On wiedział… musiał wiedzieć. Setki razy próbowała zgadnąć, jak było naprawdę. Świetnie pamiętała ten dzień. Sasha właśnie jechał do Berlina i po drodze chciał zatrzymać się w Paryżu, by spędzić choć kilka godzin tylko z nią. Przeżywała wtedy ciężki okres na treningach - prawie wszystkie flipy były do kitu. Ojciec krzyczał na nią tak długo i głośno, aż sam nie stracił głosu. Uciekła więc na weekend do Paryża, do Briana - miał dać jej kilka wskazówek. Niestety (a właściwie stety) akurat wtedy rodzina Joubert po raz pierwszy od kilku miesięcy zrobiła sobie wolne. Brian miał spędzić z dziećmi cały dzień w Disneylandzie. Po licznych zapewnieniach Tatiany, że da sobie radę, pójdzie do Luwru albo zaszyje się w domu, Brian z ciężkim sercem zostawił jej klucze.
-Mam nadzieje, że nie będziesz się nudzić. Jeszcze raz przepraszam, że stawiam Cię w takiej sytuacji. - krzyczał z samochodu.
"Nie przepraszaj, to ja Ci dziękuję" - myślała dziewczyna. Potrzebowała Sashy… Kilku godzin z nim. Tylko przy nim czuła się naprawdę kobietą, on dawał jej to, czego nie miała… Bliskość, czułość, ciepło… Była od niego niejako uzależniona, choć wiedziała, że nic z tego nie będzie. Ale nie tak łatwo zapomina się swojego pierwszego mężczyznę. Spędziła z nim cudowny dzień. Gorycz i złość na Lyoshę wylewała się z niej potężnymi strumieniami. Jej rozgoryczenia wsiąkało w Sashę jak w gąbkę. Skończyli, jak zawsze, w łóżku. Potem leżeli nadzy pod kołdrą prawie nic do siebie nie mówiąc. Nie musieli. Rozumieli swoją sytuację idealnie bez słów. Sasha gładził ją tylko po policzku lub namiętnie całował powtarzając jak piękną jest kobietą. I mimo, że Tat nic o nim nie wiedziała, a czasem nawet obawiała się go, to te chwile były jednymi z najpiękniejszych w jej życiu.
Wyszedł około 18.00. Kilka minut później wrócił Joubert. Wcześniej niż myślała… dużo wcześniej… za wcześnie… Wypieki na jej twarzy jeszcze nie zgasły do końca, w oczach wciąż świeciło pożądanie. Zauważył coś? Widział go?
- Jak było? - siliła się na normalny ton.
- Yyy… fajnie. Oliviera zaczęło boleć kolano, więc wróciliśmy wcześniej. - odparł zmieszany Brian. Wiedział… Musiał wiedzieć.
- A, rozumiem. Słuchaj, wyjdę na chwilę na miasto. Cały dzień oglądałam filmy, muszę zaczerpnąć świeżego powietrza.
Uciekła klnąc na siebie w duchu. "Ty idiotko! Teraz na pewno zacznie coś podejrzewać!" Jednak po długim spacerze po Champs-Elysées uznała, że Brian nic nie wie. Ale…
- Hm… Co sądzisz o Sashy… - jej głowa odruchowo powędrowała w górę znad kolacji. Nie zdążyła opanować dzikiego spojrzenia. - …Cohen? Słyszałem, że trenuje w Sydney.
Co? Sasha Cohen?? Nie wspominał o niej od lat. Mimo jej zdawkowych odpowiedzi Brian drążył temat cały wieczór i zdawał pysznić się jej nieporadnością. Wiedział? Znał go? Skąd? Jak się domyślił? Zauważył go przed przyjściem? Zawsze był nieco tajemniczy…
I teraz ten telefon. W chwili, gdy najmniej by sobie tego życzyła.
-U mnie w porządku. No, ale jak tam u ciebie? Co porabia moja mała dziewczynka? - głos Briana wyrwał ją z rozmyślań.
- Tak? Yyy… U mnie świetnie. Dziś miałam wywiad z abc, a jutro szykuje się sesja zdjęciowa u tej… no… Gabrielle, znasz ją, Tobie też robiła sesję. Ha, dzisiaj przytrafiła mi się zabawna sytuacja, jak…
-Tatiana. - usłyszała ostry głos w słuchawce. Tatiana? Jej ojciec chrzestny nigdy tak się do niej nie zwracał. Zawsze zdrabniał jej imię, co doprowadzało ją miejscami do szału. - Dość tego. Bądźmy poważni. Czy Sasha już przyjechał?
Źrenice oczu dziewczyny rozszerzyły się ze strachu. Skąd…? Jak…?
(6) Ghanima
-Tatiana! - głos w słuchawce był coraz bardziej niecierpliwy.
-Nie przyjechał... - szepnęła.
Brian odetchnął z ulgą.
-To dobrze - powiedział - Pakuj się i przyjeżdżaj do Pitra... - dodał stanowczo - samolot masz dziś o...
-Chwileczkę! - przerwała mu wpół zdania - Ja tu czegoś nie rozumiem! Dlaczego to dobrze, że Sasha nie przyjechał, skąd właściwie o nim wiesz i dlaczego mam jechać oglądać te durne mistrzostwa? - zapytała i nie czekając na odpowiedź, rzuciła szybko - Ja na niego czekam... a poza tym jutro mam tę sesję zdjęciową i w ogóle... nie mam zamiaru nigdzie lecieć...
-Po co zadajesz pytania, skoro nie czekasz na odpowiedzi? - tym razem to Brian jej przerwał - Sesja odwołana, zająłem się tym, a na Sashę lepiej nie czekać. Posłuchaj mała... Twój ojciec właśnie podał do wiadomości publicznej, że nie wystartujesz w tych mistrzostwach i twoje miejsce w reprezentacji zajmuje Julia Sergiejewna... nie masz pojęcia jaką burzę to wywołało... wszyscy chcą wiedzieć dlaczego cię nie ma, czy to prawda, ze kończysz karierę i takie tam...
-Powiedział im, że jestem w ciąży? - zapytała.
-Nie. Nie powiedział. Szanuje twoją decyzję, by na razie zachować to w tajemnicy, ale sama wiesz, że długo to nie potrwa...
- Wiem... Przekaż Julii, że życzę jej powodzenia, ale nie przyjadę jej obejrzeć... - powiedziała cicho i nie czekając na jakąkolwiek odpowiedź ze strony Briana odłożyła słuchawkę.
Po dwóch minutach telefon zadzwonił ponownie. Dziewczyna, myśląc że to znów Joubert, podniosła ją i zaczęła krzyczeć:
-Nie jadę nigdzie! Słyszysz, Brian? Jeżeli chcesz mnie namówić, żebym ogłosiła całemu światu, ze urodzę dziecko Christianowi Plushence, to na pewno ci się to nie uda!
-Urodzisz dziecko Christianowi Plushence? - tego pytania nie zadał Brian - Gratulacje Tat. - W słuchawce dźwięczał głos Sashy - Cóż, nie tego się po tobie spodziewałem... - był zdecydowanie zawiedziony - Ale skoro tak wybrałaś... chyba będę musiał cię ukarać...
-Sasza, posłuchaj... - Tatiana próbowała się jakoś wytłumaczyć, ale mężczyzna nie dał jej szansy.
-Zawiodłem się na tobie maleńka... - powiedział i rozłączył się.
"Ukarać?!" - Tatiana naprawdę się przestraszyła - "Co to wszystko ma znaczyć...?"
Szybko wykręciła numer Briana.
-Zadzwonił. - powiedziała - Sasza zadzwonił.
-Cholera... - zaklął Joubert.
-Powiedziałam mu o ciąży - szepnęła, nie dodając w jakim stylu odbyło się przekazanie tej doniosłej informacji.
-A on? - Brian starał się być spokojny.
-Powiedział, że... - Tatianie nie mogło to przejść przez gardło - powiedział, że...
-Że będzie musiał cię ukarać... - dokończył za nią Joubert.
-Skąd wiesz? - Brian coraz bardziej ją zadziwiał.
-Bo go znam. - odparł - Słuchaj Tania, w tej chwili nie ma czasu na wyjaśnienia. Najważniejsze, żebyś jak najszybciej dotarła na lotnisko i bezpiecznie doleciała do Petersburga. Weź tylko najpotrzebniejsze rzeczy. Aha! I zadzwoń do ojca... cały dzień czekał na życzenia od ciebie... już prawie stracił nadzieję... - dodał.
-Przecież jest dopiero południe... - zdziwiła się Tatiana.
-Zapomniałaś o różnicy czasu... W Petersburgu jest 8 godzin później niż w Hartford. Trwa właśnie program krótki par sportowych... Ale koniec z tym gadaniem. Twój samolot odlatuje z Hartford o 15.00 zarezerwowałem ci bilet w pierwszej klasie...
-Brian?
-Tak?
-Czy tata wie... o Sashy?
-Nie. Pospiesz się. Jak znam życie dopiero wstałaś z łóżka i nie wyrobisz się na tę piętnastą...
-Dzięki...
(7) Piscess:
Tatiana miała prawo się bać. Brian nagle okazał się wiedzieć o jej Sashy więcej niż ona sama. Jednak to nie poczucie, że znalazła się w jakiejś dziwnej siatce znajomości, o których nie miała pojęcia, zajmowało jej myśli. Całą podróż towarzyszył jej smutek. Obawa, że może go stracić na zawsze. Szukała jakiegokolwiek pomysłu, żeby naprawić to, co się stało i marzyła tylko o tym, żeby mogła nigdy nie wyrzec tych słów, które wykrzyczała do słuchawki.
I gdzieś w głębi kiełkowała w niej nienawiść do nienarodzonego jeszcze dziecka...
Brian zarezerwował Tatianie bilet na najbliższy lot Concorde 3, nie tylko dlatego, że mimo wieloletniej tułaczki po lodowiskach Europy i USA, gdzie szukał młodych talentów i zdobywał trenerskie doświadczenie, był wciąż do szpiku kości Francuzem. Podróż przez Atlantyk najnowszym wynalazkiem przemysłu lotniczego zabierała jedynie około 4 godzin. Mimo to, gdy znalazła się w hali lotniska Pułkowo, był już środek nocy.
Grupka współpasażerów szybko przywitała się z tymi, którzy na nich czekali i rozproszyła się w swoich kierunkach do samochodów i taksówek. Tatiana przetarła zmęczone oczy, raziły ją światła jarzeniówek. Ledwie zdążyła podnieść swoją walizkę z taśmy, usłyszała echa zgranych kroków, kiedy się odwróciła, zobaczyła przed sobą kilku funkcjonariuszy rosyjskiej policji.
-Tatiana Yagudina? - zapytał jeden z nich. Coś jej mówiło, że nie chcieli poprosić o autografy.
-Tak - potwierdziła - Czy jest jakiś problem?
Policjant nie powiedział nic więcej. Zakuł zdezorientowaną dziewczynę w kajdanki i nie słuchając żadnych tłumaczeń, wsadził do radiowozu.
Rozwiązało to jeden z jej dylematów - czy najpierw porozmawiać z Brianem czy z ojcem. Niecałe pół godziny później siedziała w celi na komendzie głównej w Petersburgu. Wzdrygnęła się na widok gołych betonowych ścian i mocnych krat oddzielających ją od świata. Jedyną nadzieją było to, że po pewnym czasie Brian zorientuje się, że powinna już dotrzeć i zacznie jej szukać. Przynajmniej tak jej się wydawało...
pozdrawiam!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
marta
Champion
Dołączył: 07 Mar 2006
Posty: 590
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 0/10 Skąd: Czarnków (Wielkopolska)
|
Wysłany: Nie 13:25, 21 Sty 2007 Temat postu: |
|
|
łoh. ale dałas Piscess tz super oczywiście, ale robi sie strasznie
powodzenia owlet
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Valka
Administrator
Dołączył: 06 Mar 2006
Posty: 1629
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 7 razy Ostrzeżeń: 0/10
|
Wysłany: Nie 18:45, 21 Sty 2007 Temat postu: |
|
|
Ghanima napisał: | Piscess napisał: | No! Brian w ogóle mnie zaskoczył, ale bardzo pozytywnie. nie tylko tajemniczy, ale w ogóle taki... dojrzały. Zaradny. Coś wie. Nie ma to jak 50latek |
No, jak tak popatrzeć na jego "karierę" w naszych poprzednich próbach pisania opowiadania, to albo był trupem (jak w opowiadaniu z Nikitą Yagudinem) albo idiotą (jak w naszej wyprawie kosmicznej ) - a propos ktoś to jeszcze wogóle pamięta? - Także jeśli teraz jest dojrzały (!!!) i coś wie to, to jest naprawdę kolosalny postęp... |
Buahahahahahahahahaha!
Nie no, genialnie to ujęłaś!
Biedny Brian, ofiara naszych dzikich zapędów twórczych .
Dzięki za techniczne info, a Piscess za przypomnienie poprzednich części .
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|